Odchodząca administracja Joego Bidena wprowadziła największe sankcje energetyczne wobec Rosji. Uderzają głównie w handel ropą, firmy naftowe (np. Gazprom Nieft) czy statki rosyjskiej floty cieni, służące do obchodzenia sankcji. Wiele wskazuje też, że służą do aktów sabotażu, np. na Morzu Bałtyckim. Waszyngton podkreśla, że nowe sankcje doprowadzą do utraty przez Moskwę setek miliardów dolarów miesięcznie.
Rzeczywiście, już nawet Chiny i Indie, według agencji Bloomberg, zapowiadają nieprzyjmowanie tankowców z ropą z Rosji. Ale co z tego? Wszystko stało się o wiele za późno. Rosja nie tylko zniszczyła znaczną część Ukrainy, ale też podważyła cały porządek światowy. Administracja Bidena dużo mówiła, ale nie wprowadziła nawet poważnych sankcji – dopiero na sam koniec urzędowania.
To bardzo gorzkie i symboliczne zwieńczenie polityki amerykańskiej w ostatnich latach. Paradoks polega na tym, że ostrożność Bidena była w dużej mierze motywowana nadchodzącymi wyborami. Osiągnął efekt odwrotny od zamierzonego. To właśnie przez przeciągającą się wojnę i niestabilność na świecie musiał się wycofać, a Kamala Harris przegrała wybory z kretesem. Autor jest dziennikarzem TV Biełsat Marcin Herman
Administracja Joego Bidena ogłosiła, że Polska znalazła się na liście krajów objętych restrykcjami w imporcie nowoczesnych technologii związanych ze sztuczną inteligencją. – Będzie to miało ogromny wpływ na kwestie gospodarcze, ponieważ kraje z dostępem do tych technologii wyznaczą tempo rozwoju – mówi „GPC” prof. Piotr Sankowski, ekspert ds. sztucznej inteligencji i twórca IDEAS NCBR. Z kolei prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, specjalista ds. bezpieczeństwa, ocenia, że decyzja Amerykanów była podyktowana faktem, że „służby polskie są obecnie zdominowane przez ludzi uwikłanych w kontakty z Rosją i niedających rękojmi ochrony danych wrażliwych”.
Administracja Stanów Zjednoczonych, którą jeszcze przez kilka dni kieruje Joe Biden i jego zaplecze, poinformowała o wprowadzeniu rozwiązań ograniczających eksport zaawansowanych technologii związanych ze sztuczną inteligencją. Polska znalazła się w grupie państw „drugiej kategorii”, co w rzeczywistości oznacza, że będzie nas obowiązywał limit importu wynoszący 50 tys. chipów rocznie z możliwością podwyższenia go do 100 tys. Od razu warto też zaznaczyć, że tego typu sankcjami nie zostali objęci np. Niemcy, Brytyjczycy, Hiszpanie, Francuzi oraz kilkunastu innych sojuszników USA. Amerykanie w uzasadnieniu decyzji opublikowanym na stronie Białego Domu podkreślili, że ich decyzja pozwala krajom „z solidnymi systemami ochrony technologii i ekosystemami technologicznymi zgodnymi z interesami bezpieczeństwa narodowego i polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych” na bezproblemowe zakupy tej technologii i jednocześnie „zapobiega nielegalnemu dostępowi ze strony przeciwników”.
Koniec marzeń o rozwoju własnej superinteligencji
Decyzja władz USA wywołała lawinę komentarzy wśród polskich polityków i ekspertów. Wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski powiedział w radiowej Jedynce, że Polska nie wykorzysta nawet 10 proc. limitu ustanowionego przez administrację USA, a wprowadzenie tego typu ograniczeń będzie problemem w „planowaniu wieloletnim”. – To powoduje problemy w zamówieniach publicznych, to powoduje problemy w planowaniu nie tylko w Polsce, ale również w innych częściach Europy – stwierdził Standerski. Dużo bardziej negatywną wizję dotyczącą skutków obostrzeń nałożonych przez Amerykanów przedstawił prof. Piotr Sankowski, światowej sławy ekspert w zakresie sztucznej inteligencji oraz twórca IDEAS NCBR. „Reguły te na pierwszy rzut oka wyglądają może niezbyt strasznie, bo limit 50 tys. kart, jaki dostała Polska, może brzmi jak dużo dla nas, a i jeszcze może zostać podniesiony do 100 tys. Jednakże jak ktoś wie, co się dzieje w rozwoju AI, że teraz forpoczta walczy o stworzenie superinteligencji, to wydźwięk tego dokumentu jest jednoznaczny – żółte kraje [kraje tzw. drugiej kategorii, czyli również Polska] powinny zapomnieć o rozwoju własnej superinteligencji. A limity mają im wystarczyć tylko do zwykłych zastosowań AI” – brzmi fragment wpisu naukowca na platformie X.
Prof. Sankowski: Wpływ na gospodarkę będzie ogromny „Codzienna” skontaktowała się z prof. Sankowskim, którego poprosiliśmy o wyjaśnienie, jakie rzeczywiste konsekwencje poniesie nasz kraj w związku z sankcjami. – Nie ma wątpliwości, że superinteligencja prędzej czy szybciej powstanie i nasz kraj powinien angażować się w jej rozwój, bo to będzie miało ogromny wpływ na naukę i nowe technologie. Limity, które zostały nałożone, mają na celu odcięcie niektórych krajów od tego wyścigu technologicznego.
Niestety trzeba też przyznać, że Polska nie zadeklarowała, że chce w ogóle w nim wziąć udział. Nie są realizowane zakupy odpowiednich sprzętów, nie ma też woli wykorzystania całej puli chipów, która została nam przyznana. A zdecydowanie powinniśmy to robić – powiedział „Codziennej” prof. Sankowski. Naszego rozmówcę zapytaliśmy też o długotrwałe skutki tego typu polityki dla naszej gospodarki. – Jesteśmy dopiero na początku tworzenia tej technologii. Niedługo powstaną agenci sztucznej inteligencji, czyli systemy mogące wykonać część prac za nas, jak na przykład zakupy w sklepie internetowym. Jednak następnym etapem jest już tworzenie inteligencji zdolnej do zarządzania przedsiębiorstwami. Będzie to miało ogromny wpływ na kwestie gospodarcze, ponieważ kraje z dostępem do tych technologii wyznaczą tempo rozwoju. Reszta będzie musiała je gonić – powiedział prof. Sankowski. Ekspert dodał również, że nietrudno mu jest ocenić, czym mogli kierować się Amerykanie, obejmując nas tego typu sankcjami, ale „do pierwszej grupy krajów należą te, które gwarantują największe bezpieczeństwo i być może w tym zapisie należy doszukiwać się powodów takiej, a nie innej decyzji”.
Reseciarze w służbach powodem decyzji USA
Po nagłośnieniu sprawy przez media odnieść się do niej postanowił szef resortu cyfryzacji, wicepremier Krzysztof Gawkowski, który pytany w środę przez dziennikarzy podkreślał, że nikt z władzy nie był wcześniej informowany o decyzji Amerykanów oraz że uważa ją za „nieusprawiedliwione i nieuzasadnione działanie”. Dodał też, że zwrócił się do ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, aby ten wystosował do Waszyngtonu „specjalne noty”.
Nasza redakcja o komentarz do całej sytuacji zwróciła się do prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, eksperta ds. międzynarodowych i bezpieczeństwa, a także b. członka państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007–2022.
– Po pierwsze, należy zwrócić uwagę, że decyzja została wydana przez administrację demokratów, co wyklucza tezę, że jej powodem była niechęć polityczna. Jak doskonale wiemy, amerykańscy demokraci i środowisko Joego Bidena życzyło sobie, aby władzę w Polsce sprawowały siły lewicowo-liberalne. W związku z tym przesłanki nie były polityczne, a merytoryczne. W mojej opinii mają one związek z sytuacją w naszych służbach. Służby polskie są obecnie zdominowane przez ludzi uwikłanych w kontakty z Rosją i niedających rękojmi ochrony danych wrażliwych – mówi „Codziennej” prof. Żurawski vel Grajewski. – Brak zaufania do naszego kraju nie będzie prezentowany w taki sposób, że wyjdzie wysoki rangą amerykański urzędnik i zakomunikuje, że nie podobają mu się pewne kwestie, tylko właśnie będziemy odcinani od różnego rodzaju technologii, przedsięwzięć oraz informacji. W służbach amerykańskich zadano sobie pytanie, czy stan szczelności kontrwywiadowczej Polski zapewnia bezpieczeństwo interesom USA, i najwyraźniej odpowiedź była negatywna – ocenił prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.
Polska wykluczona z nowoczesnych projektów
„Codzienna” zwróciła się także o komentarz polityczny do Janusza Cieszyńskiego, b. ministra cyfryzacji w rządzie Zjednoczonej Prawicy. – Ta decyzja jest wyłącznie winą polskiego rządu. Przypomnę, że przed objęciem rządów przez koalicję 13 grudnia do kraju ściągani byli najlepsi polscy eksperci, aby budowali przyszłość nauki. Ponadto byliśmy na finiszu procesu dogadywania budowy nowoczesnej fabryki Intela w Polsce. Jedna z największych firm technologicznych na świecie miała poczynić ogromną inwestycję we współpracy z naszym państwem. To miał być przełom i pierwsze tego typu przedsięwzięcie w Europie Środkowo-Wschodniej. Jednak nowa władza stwierdziła, że pogrzebie te szanse. Co więcej, doszliśmy do sytuacji, w której nałożono na nas limity zakupu technologii niezbędnej do rozwijania nauki. Zaniedbania koalicji rządzącej sprawiły, że będziemy wykluczeni z brania udziału w nowoczesnych projektach – powiedział nam Janusz Cieszyński.
Na kilka dni przed inauguracją Donalda Trumpa Departament Sprawiedliwości USA opublikował pierwszy tom raportu specjalnego prokuratora Jacka Smitha dotyczący jego dochodzenia w sprawie przyszłego prezydenta. Raport stwierdza, że biuro Smitha stanowczo popierało decyzję o postawieniu Trumpa w stan oskarżenia. Chodzi o zarzuty dotyczące spisku w celu oszukania Stanów Zjednoczonych, odpowiedzialności za atak na Kapitol z 6 stycznia 2021 r. oraz utrudniania pracy wymiaru sprawiedliwości. W reakcji Trump stwierdził, że ustalenia uwzględnione w raporcie są fałszywe.
Na kilka dni przed inauguracją Donalda Trumpa obserwujemy jedne z ostatnich czynności zamykających postępowania karne dotyczące przyszłego prezydenta USA, które zostały wszczęte przeciwko niemu w ciągu ostatnich dwóch lat.
Sprawy te obejmują zarówno stanowe, jak i federalne dochodzenia, w ramach których Trump został oskarżony m.in. o dokonanie płatności za milczenie w sprawie domniemanego romansu z aktorką filmów pornograficznych, próby wpłynięcia na wyniki wyborów prezydenckich w Georgii w 2020 r., przetrzymywanie tajnych dokumentów w swojej rezydencji, a także o udział w wydarzeniach związanych z atakiem na Kapitol w 2021 r. oraz próby zmiany wyniku wyborów prezydenckich na poziomie federalnym w 2020 r. W tym tygodniu opublikowano pierwszą część końcowego raportu specjalnego prokuratora Jacka Smitha, który prowadził to ostatnie postępowanie. Pod koniec listopada Smith złożył wnioski o wycofanie zarzutów w tej sprawie, co zostało następnie zaakceptowane przez sąd.
„Stanowisko departamentu, że konstytucja zabrania kontynuowania aktu oskarżenia i ścigania prezydenta, jest kategoryczne i nie zależy od wagi zarzucanych przestępstw, siły dowodów rządowych ani zasadności oskarżenia, za którym Biuro w pełni się opowiada” – w ten sposób uzasadniono wycofanie zarzutów wobec przyszłego prezydenta USA, jednocześnie podkreślając ich słuszność w opublikowanym 174-stronicowym raporcie. Smith napisał też, że Trumpa przed skazaniem w sądzie uchroniła wygrana w wyborach prezydenckich w listopadzie ub.r.
On sam wraz z zespołem prokuratorskim rozważał także postawienie Trumpowi dodatkowych zarzutów za „podżeganie do powstania” w związku z jego rolą w ataku na Kapitol sprzed czterech lat. Gdyby te zarzuty znalazły się w akcie oskarżenia, a Trump zostałby uznany za winnego, nie mógłby już nigdy ubiegać się o żaden urząd wybieralny w USA.
Rzecz jasna Donald Trump skrytykował Smitha, nazywając prokuratora „szalonym” i „ptasim móżdżkiem”. Zdaniem przyszłego prezydenta USA ustalenia prokuratora zawarte w opublikowanym raporcie są fałszywe, a dowody świadczące o jego niewinności zostały „nielegalnie zniszczone”.
Raport zawiera list Jacka Smitha do prokuratora generalnego USA Merricka Garlanda, w którym prawnik wyjaśnia motywy swojego działania. W ubiegłym tygodniu Smith złożył dymisję z pełnionej przez siebie funkcji specjalnego prokuratora wyznaczonego do prowadzenia opisywanych postępowań.
„Decyzja o postawieniu zarzutów Trumpowi należała do mnie. Jest to decyzja, za którą w pełni się opowiadam. Dla wszystkich, którzy mnie dobrze znają, twierdzenie Trumpa, że moje decyzje jako prokuratora były inspirowane lub dyktowane przez administrację Bidena lub innych aktorów politycznych, jest jednym słowem śmieszne” – pisał Smith.
Raport zawiera też drugą część, która jest poświęcona śledztwu w sprawie przechowywania tajnych dokumentów przez Trumpa w jego prywatnej rezydencji na Florydzie. Ten tom pozostanie na razie niedostępny dla opinii publicznej, m.in. ze względu na prowadzone odrębne postępowania prawne dotyczące poszkodowanych w tej sprawie.