Gazeta Polska Codziennie Numer 3856


Trump rozpoczął kontrrewolucję

Donald Trump zapowiadał, że już pierwszego dnia weźmie się ostro do rządzenia, i dotrzymał słowa. Po złożeniu przysięgi prezydenckiej podpisał wiele rozkazów prezydenckich i proklamacji. Liczne będą miały daleko idące konsekwencje.

Rozkazy prezydenckie to jedno z głównych narzędzi, których prezydenci USA używają do rządzenia. Przy ich pomocy mogą wydawać wiążące prawnie polecenia członkom swojej administracji, o ile mieszczą się w granicach obecnie obowiązującego prawa. Kongres nie może wycofać takiego rozkazu, chociaż może utrudniać wprowadzenie go w życie. Często jednak zdarza się, że rozkazy wprowadzone przez jednego prezydenta są potem wycofywane przez jego następcę. Proklamacje są bardziej symboliczne – nie mają mocy prawnej, o ile nie nada im jej Kongres.

Jak informowaliśmy wcześniej, Trump zapowiedział na wiecu przed inauguracją, że już pierwszego dnia podejmie wiele ważnych decyzji. Dotrzymał słowa. Łącznie podpisał ok. 200 dokumentów – rozkazów, memorandów, proklamacji itp. Co ciekawe, część z nich – jako pierwszy prezydent w historii USA – podpisał publicznie. Stało się to w hali Capitol One Arena, gdzie świadkami tych historycznych chwil były tysiące jego zwolenników. Pozostałe podpisał już tradycyjnie w Białym Domu, przy słynnym biurku Resolute.

Trump chce odbudować imperium

Być może najważniejszy rozkaz, jaki podpisał, wydaje się mało istotny. Trump nakazał sekretarzowi interioru, by przywrócił najwyższemu szczytowi Ameryki nazwę Mount McKinley. Wcześniej administracja Obamy zmieniła ją na wywodzącą się z języka rdzennych mieszkańców Alaski Denali. William McKinley był republikańskim prezydentem, który rządził w latach 1897–1901. Trump wygłosił wobec niego ciepłe słowa w trakcie inauguracyjnego przemówienia. „Prezydent McKinley uczynił nasz kraj bardzo bogatym dzięki cłom i przez swój talent. Był urodzonym biznesmenem i dał »prezydentowi« Teddiemu Rooseveltowi pieniądze na wiele wspaniałych rzeczy, jakie uczynił” – stwierdził.

Ta zmiana, w przeciwieństwie do zmiany nazwy Zatoki Meksykańskiej na Zatokę Amerykańską, którą nakazał w tym samym rozkazie, nie była raczej kaprysem. McKinley dziś jest pamiętany głównie z tego, że został zamordowany przez polskiego anarchistę, ale odegrał ogromną rolę w historii USA. Za jego rządów USA zerwały z izolacjonizmem i dołączyły do grona światowych potęg. McKinley pozyskał też dla USA wiele terytoriów, z których najważniejszymi były odkupione od Hiszpanii Filipiny. Jego następcy zrobili w tym kierunku więcej, ale bez McKinleya USA nie byłyby dzisiaj światowym hegemonem. To, że Trump oddał mu hołd już pierwszego dnia, wskazuje, że jego nowa administracja wcale nie będzie tak izolacjonistyczna, jak sugeruje to jego dotychczasowa retoryka.

Priorytetem walka z nielegalną imigracją

Trump podjął też bardziej konkretne i wymierne decyzje. Wiele z nich dotyczyło kryzysu migracyjnego. Przede wszystkim ogłosił stan wyjątkowy na granicy z Meksykiem i wysłał wojsko do pomocy strażnikom granicznym. Nakazał też kontynuację wstrzymanej przez Joego Bidena budowy muru. Prezydent przywrócił też zasadę panującą podczas swojej pierwszej kadencji, zgodnie z którą składający wnioski o azyl w USA muszą poczekać na ich rozpatrzenie w Meksyku. Trump rozpoczął też rozprawę z kartelami narkotykowymi i zagranicznymi gangami działającymi w USA. Wcześniej wielokrotnie, i nie bez racji, krytykował rząd Meksyku za to, że ten ignoruje ich działalność. Teraz zapowiedział m.in., że doprowadzi do uznania ich za zagraniczne organizacje terrorystyczne. „I powołując się na Ustawę o zagranicznych wrogach z 1798 roku, nakażę naszemu rządowi użycie swojej pełniej i ogromnej mocy (…) celem wyeliminowania obecności wszystkich zagranicznych gangów i siatek kryminalnych” – powiedział.

Drill baby, drill

Podczas swojej kampanii Trump wielokrotnie deklarował, że za jego rządów w USA znacznie wzrośnie wydobycie surowców naturalnych, a USA nie tylko staną się samowystarczalne energetycznie, ale będą też zarabiać na ich eksporcie. Już pierwszego dnia podpisał dwa rozkazy, które mają w tym pomóc. Pierwszy z nich nakazuje wsparcie dla wydobycia surowców – ze szczególnym uwzględnieniem gazu ziemnego – na Alasce. Trump w przeszłości wielokrotnie wskazywał na ogromny potencjał tego stanu i krytykował fakt, że nie są eksploatowane w wystarczającym stopniu z powodów politycznych.

W drugim rozkazie Trump ogłosił „energetyczny stan wyjątkowy”. Zauważył, że już teraz wrogie państwa wykorzystują przeciwko USA brak samowystarczalności energetycznej. To bardzo szeroki rozkaz, ale, upraszczając, nakazuje członkom jego gabinetu skupienie się na tym, jak uzyskać samowystarczalność, zwiększyć wydobycie i sprzedaż surowców oraz obniżyć ceny energii dla Amerykanów, co pomoże w walce z inflacją.

USA wycofują się z niekorzystnych umów

Trump zdecydował się też po raz drugi na wycofanie USA ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), której jest największym sponsorem. Poprzednim razem ta decyzja została cofnięta przez Bidena, zanim weszła w życie. Trump zasugerował, że podjął tę decyzję, bo jego zdaniem WHO pomagała Chinom w kryciu informacji, że koronawirus wydostał się z laboratorium w Wuhanie. Stwierdził także, że WHO domaga się od USA zbyt wiele pieniędzy. Stany odpowiadają za 18 proc. budżetu tej organizacji – drugie na liście państw sponsorów Niemcy odpowiadają za zaledwie 3 proc.

Trump po raz kolejny wycofał też USA z porozumienia paryskiego, w ramach którego państwa sygnatariusze zobowiązały się do redukcji emisji gazów cieplarnianych. Trump od dawna twierdził, że Obama dał się oszukać i zgodził się na ograniczenia, które miały negatywny wpływ na amerykańską gospodarkę. „Natychmiast wycofuję się z tego niesprawiedliwego, jednostronnego paryskiego porozumienia klimatycznego – powiedział zgromadzonej widowni. – Stany Zjednoczone nie będą sabotować własnego przemysłu, podczas gdy Chiny trują bezkarnie.

Prezydent wstrzymał też na 90 dni wszelką pomoc zagraniczną. W tym czasie jego gabinet ma ustalić, czy jest przyznawana zgodnie z interesami USA. Zauważył, że dotychczasowa pomoc często jest przyznawana na cele, które nie tylko nie leżą w interesie USA, ale są wręcz przeciwne amerykańskim wartościom i „służą destabilizacji światowego pokoju poprzez promowanie w obcych państwach idei, które są przeciwieństwem harmonijnych i stabilnych stosunków wewnętrznych i międzypaństwowych”. Dodał, że w przyszłości żadna pomoc zagraniczna nie będzie przyznawana w sposób, który nie jest zgodny z jego polityką zagraniczną. W osobnym rozkazie nakazał, by prowadząc politykę zagraniczną, Departament Stanu zawsze na pierwszym miejscu stawiał interesy Ameryki i Amerykanów.

Trump zerwał też z lewicowymi praktykami kulturowymi. Rozkazał m.in., by oficjalną polityką amerykańskiego rządu było to, że istnieją tylko dwie płcie. Skończył też z programami faworyzującymi rasę czy orientację seksualną przy zatrudnianiu przez rząd federalny i nakazał reformę systemu tak, by promował umiejętności i talent.

Rewolucja zdrowego rozsądku

Trump nazywa swoje działania „rewolucją zdrowego rozsądku”. Podczas swojego inauguracyjnego przemówienia stwierdził, że dzięki nim USA wejdą w „złoty wiek”. – Przede wszystkim moje przesłanie dla Amerykanów jest takie, że nadszedł czas, byśmy znów działali z odwagą, wigorem i żywotnością najwspanialszej cywilizacji w historii – powiedział podczas swojego przemówienia.



Międzynarodowe reakcje na zaprzysiężenie prezydenta Trumpa

Zaprzysiężenie Donalda Trumpa na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych oraz jego inauguracyjne przemówienie odbiły się szerokim echem. Zdaniem prezydenta Francji Europa powinna zmniejszyć zależność od USA w kwestiach bezpieczeństwa i zwiększyć wydatki obronne. Z kolei prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski liczy na politykę pokoju poprzez siłę Donalda Trumpa, która ma nie tylko wzmocnić amerykańskie przywództwo, lecz także przyniesie sprawiedliwy pokój.

Prezydent Francji Emmanuel Macron wezwał Europę do „obudzenia się” i zwiększania wydatków na obronę w celu zmniejszenia zależności od Stanów Zjednoczonych w kwestii bezpieczeństwa. – Co zrobimy jutro w Europie, jeśli nasz amerykański sojusznik wycofa swoje okręty wojenne z Morza Śródziemnego i wyśle swoje myśliwce z Atlantyku na Pacyfik? – zapytał Macron. Podczas swojego wystąpienia w Dowództwie Wsparcia Cyfrowego i Cyberprzestrzeni (CATNC) prezydent Francji zwrócił uwagę na konieczność zwiększenia wydatków na obronność, które obecnie wynoszą około 2 proc. PKB. – Czy to wystarczy, aby osiągnąć masę, głębię i innowacyjność, aby obronić się w poważnej konfrontacji? Czy to wystarczy, aby zorganizować się na skalę europejską i mieć środki do walki? – pytał prezydent Francji. Należy przypomnieć, że jeszcze przed zaprzysiężeniem na fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych Donald Trump zaapelował do krajów NATO-wskich o zwiększenie wydatków na obronność do 5 proc. PKB.

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz w rozmowie z dziennikiem „Rheinische Post” podkreśla, jak ważne dla Niemiec i Europy są relacje transatlantyckie. Niemiecki polityk jednocześnie podkreśla europejską niezależność

– Włochy zawsze będą zaangażowane w umacnianie dialogu między Stanami Zjednoczonymi a Europą, jako niezbędnego filaru stabilności i rozwoju naszych społeczności – podkreśliła szefowa włoskiego rządu Giorgia Meloni.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w swoim wpisie na portalu społecznościowym X podkreślił, że ogłoszona przez Donalda Turmpa polityka pokoju poprzez siłę daje szansę na wzmocnienie amerykańskiego przywództwa i osiągnięcie długoterminowego i sprawiedliwego pokoju, co jest najwyższym priorytetem.

Kanał jest i nadal będzie należeć do Panamy – zareagował prezydent Panamy José Raúl Mulino na słowa Donalda Trumpa, który mówił podczas swojej inauguracyjnej przemowy o odzyskaniu kontroli nad Kanałem Panamskim.

Z kolei premier Izraela Beniamin Netanjahu stwierdził, że współpracując ponownie z Donaldem Trumpem, „uda im się wprowadzić sojusz USA–Izrael na jeszcze wyższy poziom”.



Nowe otwarcie Trumpa z perspektywy Ukrainy i Rosji

DYPLOMACJA \ Ukraińscy i rosyjscy komentatorzy oceniają, jaki wpływ będą miały decyzje prezydenta Donalda Trumpa na sytuację w obydwu krajach i wstrzymanie działań wojennych.

Podstawą do rozważań były słowa, jakie prezydent Donald Trump wygłosił po swojej inauguracji 20 stycznia. Wyraził on przekonanie, że prezydent Rosji Władimir Putin powinien rozpocząć negocjacje w sprawie zakończenia wojny.

– On musi zawrzeć porozumienie. Uważam, że odmawiając zawarcia porozumienia, niszczy Rosję. Myślę, że Rosja będzie miała duże problemy. (…) Sądzę, że zakończenie tej wojny byłoby dla niego korzystne” – podkreślił Trump podczas spotkania z dziennikarzami w Gabinecie Owalnym Białego Domu.

Trump powiedział, że planuje spotkać się z Putinem, jak tylko rozmowy zostaną zorganizowane, a przygotowania do nich, jak zaznaczył, już trwają. Trump wskazał, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski jest gotów przystąpić do rozmów i zakończyć wojnę, jednak nie ma pewności, że tego samego chce Władimir Putin.

Jak odnotowują rosyjskie media, na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Rosji Putin złożył Trumpowi gratulacje w związku z objęciem urzędu i oświadczył, że Moskwa jest otwarta na dialog z nową administracją na temat konfliktu z Ukrainą. Rosyjska „Komsomolskaja Prawda” główny komentarz dotyczący inauguracji amerykańskiego prezydenta opatrzyła tytułem: „Ukraiński szantaż Trumpa: Prezydent USA grozi Rosji dużymi problemami. Politolog K. Suchowierchow: Sankcje to główny problem, jaki Trump może stworzyć Rosji”.

„Rzeczywiście [Trump] będzie próbował osiągnąć porozumienie z Rosją w sprawie Ukrainy. Ale kluczowym słowem jest tutaj »próbować«. Nie ma gwarancji sukcesu, ponieważ aby tego dokonać, Trump będzie musiał wziąć pod uwagę nasze interesy, które zostały zarysowane m.in. jesienią 2021 r. Wykraczają one poza konflikt na Ukrainie i zmieniają również architekturę bezpieczeństwa w Europie [chodzi o absurdalne ultimatum Rosji dotyczące wycofania NATO na pozycje sprzed 1997 r.]” – mówi Suchowierchow.

Suchowierchowa wyraźnie niepokoi dalszy los porozumienia New Strategic Arms Reduction Treaty o ograniczeniu zbrojeń strategicznych, którego Trump wcześniej obiecał nie przedłużać, a które wygasa w przyszłym roku (umowę przedłużono do 2026 r. dzięki porozumieniu Putina i Bidena w 2021 r.). Jeśli negocjacje nie doprowadzą do zawarcia porozumienia pokojowego, Trump najprawdopodobniej będzie zmuszony nadal wspierać Kijów, aby Stany Zjednoczone nie straciły wiarygodności na arenie międzynarodowej.

Z kolei ukraiński politolog Ihor Petrenko w wywiadzie dla kanału Freedom odnosi się do budzącego niepokój w mediach ukraińskich wstrzymania amerykańskich programów pomocy na 90 dni (w tym czasie mają być przeprowadzone audyty), wyrażając przekonanie, że amerykańska pomoc będzie kontynuowana. Według Petrenki strategiczne znaczenie będzie miała decyzja USA o zwiększeniu wydobycia i eksportu surowców energetycznych. Rezultatem ma być wypchnięcie Rosji ze światowych rynków ropy i skroplonego gazu, co z kolei pozbawi Moskwę głównych źródeł dochodu i uniemożliwi finansowanie wojny. (Artur Stawicki)