Sędzia w Nowym Jorku uznał Donalda Trumpa za winnego w procesie o wypłacenie pieniędzy aktorce porno Stormy Daniels, jednocześnie nie wymierzając jakiejkolwiek kary. Tym samym do czasu pozytywnej dla skazanego apelacji pozostaje on przestępcą. Tymczasem w ogóle nie powinno dojść do procesu, tym bardziej kryminalnego. Jeśli nastąpiło uchybienie, z jakiego konta można wypłacać pieniądze, to jest to uchybienie buchalteryjne, za które grozi wymierzenie kary finansowej. Trump może bez przeszkód pełnić urząd prezydenta, głosować w wyborach i podróżować za granicę. Ale prawo nie zezwala mu na posiadanie lub kupno pistoletu. Według stanu na wrzesień 2023 r. amerykański zapas głowic jądrowych wynosił 3748 sztuk. Każdą z nich – oby tak się nie stało – może odpalić prezydent Trump. Dziwne czasy nam nastały.
Donald Trump zapowiadał podczas kampanii, że będzie prowadził politykę zagraniczną z pozycji siły. W niedzielę zademonstrował, co miał przez to na myśli. Władze Kolumbii nie zgodziły się przyjąć deportowanych z USA nielegalnych imigrantów, ale szybko zmieniły zdanie po tym, gdy Trump pogroził im konsekwencjami.
Jednym z priorytetów nowej administracji Trumpa jest walka z nielegalną imigracją. Od pierwszego dnia funkcjonariusze ICE – agencji, która zajmuje się imigrantami stanowiącymi niebezpieczeństwo dla Amerykanów – dokonują masowych aresztowań nielegalnych przybyszy. Tylko w niedzielę aresztowali 956 osób. Agencja AP informuje, że w poprzednim roku fiskalnym dziennie aresztowano średnio po 311 osób. ICE pomagają FBI, antynarkotykowa agencja DEA, a także ATF, która zajmuje się nielegalną bronią, tytoniem i alkoholem.
Początkowo służby wzięły na celownik imigrantów, którzy byli skazani za przestępstwa w USA, byli o nie podejrzani lub są członkami działających w USA gangów. „Pod przywództwem prezydenta Trumpa agenci ICE pracują bez wytchnienia, by chronić nasze społeczności” – napisał na swoim oficjalnym koncie na platformie X Biały Dom. Tom Homan, „car od granic” w administracji Trumpa, powiedział telewizji ABC, że to dopiero początek: imigranci przestępcy są dla nich priorytetem, ale po zrobieniu z nimi porządku zabiorą się za pozostałych.
Nie wszystkim się to jednak podoba. Skrajnie lewicowy prezydent Kolumbii Gustavo Petro skrytykował fakt, że deportowani nielegalni imigranci są zakuwani w kajdanki i wywożeni z kraju wojskowymi samolotami transportowymi. Napisał na swoim profilu na X, że nie będzie przyjmować deportowanych Kolumbijczyków, dopóki administracja Trumpa nie wprowadzi zasad, które zagwarantują ich humanitarne traktowanie. „Imigrant to nie kryminalista i musi być traktowany z godnością należną ludzkiej istocie” – napisał. Dodał, że dlatego kazał zawrócić amerykańskim samolotom wojskowym. Powiedział, że przyjmie deportowanych dopiero, gdy USA wyślą ich cywilnymi samolotami i przestaną traktować jak przestępców.
Reakcja Trumpa była natychmiastowa i ostra. Uznał, że decyzja o wycofaniu zgody na wylądowanie amerykańskich samolotów, która zapadła, gdy były już w powietrzu, zagraża bezpieczeństwu USA. Zagroził, że wprowadzi na towary z Kolumbii cło w wysokości 25 proc., które po tygodniu wzrośnie do 50 proc. Nałożył też wiele innych sankcji, jak drobiazgowe kontrole towarów, wstrzymanie rozpatrywania wniosków wizowych czy ograniczenia wizowe na członków rządu Kolumbii i ich rodziny. „Te środki to dopiero początek. Nie pozwolimy, by rząd Kolumbii naruszał swoje zobowiązania prawne w temacie przyjmowania kryminalistów, których wysłał do USA” – napisał.
To zadziałało. Już po kilku godzinach rzecznik Białego Domu Karoline Leavitt ogłosiła, że rząd Kolumbii „zgodził się na wszystkie warunki prezydenta Trumpa”, łącznie z przyjmowaniem wojskowych lotów z deportowanymi, bez opóźnień i restrykcji. Dodała, że rozkaz wprowadzający cła nie zostanie na razie podpisany, ale pozostałe sankcje będą obowiązywać, aż USA przekonają się, że Kolumbijczycy mają zamiar dotrzymać słowa.
Minister spraw zagranicznych Kolumbii Luis Gilberto Murillo poinformował, że udało im się pokonać „impas z rządem USA” i deportowani z tego kraju będą nadal przyjmowani. Dodał, że samolot prezydenta jest gotowy, by pomóc w ich deportacjach. Kolumbia to jeden z najbliższych sojuszników USA w regionie, ale pod rządami Petro – który w przeszłości walczył w komunistycznej partyzantce – stosunki między nimi uległy zaostrzeniu.
Wojna hybrydowa \ W reakcji na uszkodzenie podmorskiego kabla łączącego Łotwę ze szwedzką wyspą Gotlandia strona szwedzka rozpoczęła śledztwo w sprawie sabotażu infrastruktury krytycznej i zajęła statek, który miał zostać użyty do popełnienia tego przestępstwa. Z kolei NATO, prowadzące operację Baltic Sentry, wysłało w pobliże miejsca zdarzenia okręty patrolowe.
Szefowa Łotewskiego Centrum Radiofonii i Telewizji (LVRTC) Vineta Sprugaine poinformowała w niedzielę o tym, że kabel łączący Łotwę ze Szwecją został „znacznie uszkodzony” i że jest to spowodowane „zewnętrznymi wpływami”. Naprawa kabla, leżącego na głębokości ponad 50 metrów, rozpocznie się tuż po osiągnięciu porozumienia z władzami w Sztokholmie w sprawie wysłania statku naprawczego w morze.
Tego samego dnia szwedzka prokuratura wszczęła śledztwo w związku z możliwym wystąpieniem sabotażu na Morzu Bałtyckim, w wewnętrznej strefie ekonomicznej Szwecji, i zajęła statek, który mógł być wykorzystany do uszkodzenia podmorskiego kabla łączącego Szwecję z Łotwą. Zajęty przez Szwedzką Służbę Bezpieczeństwa podejrzany statek „Michalis San”, płynący pod banderą Malty, zmierzał w kierunku Rosji. – Prowadzimy obecnie konkretne działania śledcze, ale nie mogę zdradzić, na czym one polegają, ze względu na trwające dochodzenie wstępne – powiedział starszy prokurator Mats Ljungqvist.
Po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę nasiliła się liczba incydentów na Bałtyku wymierzonych w podmorską infrastrukturę krytyczną. W listopadzie ub.r. doszło do przecięcia dwóch podmorskich kabli telekomunikacyjnych na Morzu Bałtyckim łączących Finlandię i Niemcy, a także Litwę ze Szwecją. Niedawno zaś Szwedzi poinformowali o odkryciu śladów świadczących o próbie uszkodzenia kabla elektroenergetycznego NordBalt, łączącego ich kraj z Litwą. W tych incydentach podejrzenia padły na chiński masowiec „Yi Peng 3”. 24 grudnia doszło do uszkodzenia linii energetycznej Estlink2 i czterech kabli telekomunikacyjnych łączących Finlandię i Estonię na Morzu Bałtyckim. Za ten incydent odpowiedzialny może być tankowiec „Eagle S” wchodzący w skład rosyjskiej floty cieni, wykorzystywanej do omijania sankcji, ale i do działań hybrydowych.
W reakcji na liczne działania wymierzone w infrastrukturę krytyczną na Bałtyku NATO zainicjowało operację Baltic Sentry, której celami są wzmocnienie obecności militarnej na Morzu Bałtyckim i poprawa zdolności do reagowania na działania destabilizujące. Paweł Kryszczak
KRYZYS MIGRACYJNY \ W niedzielę władze Włoch wysłały nielegalnych imigrantów do ośrodków recepcyjnych zlokalizowanych w Albanii. Poprzednie próby odsyłania przez rząd Giorgii Meloni nielegalnych imigrantów z krajów uznawanych za bezpieczne były blokowane przez włoski wymiar sprawiedliwości.
Prawicowy rząd Giorgii Meloni podjął wiele działań mających na celu ograniczenie napływu nielegalnych imigrantów do Włoch. Jednym z rozwiązań jest utworzenie ośrodków recepcyjnych dla nielegalnych imigrantów z krajów, które rząd w Rzymie uznaje za bezpieczne. Umowa w tej sprawie została zawarta w czerwcu 2023 r. przez premier Włoch i szefa albańskiego rządu Edima Ramę. Pierwsze grupy imigrantów zostały wysłane już w październiku ub.r. Działania te spotkały się z ostrą reakcją sądu w Rzymie, który powołując się na unijne prawo, zarządził odesłanie przebywających w Albanii imigrantów z Bangladeszu i Egiptu z powrotem do Włoch.
Jak przypomina amerykańska agencja prasowa AP, w ubiegłym roku sąd najwyższy Włoch oznajmił, że włoscy sędziowie nie mogą zastępować rządu w decydowaniu o tym, jakie kraje są bezpieczne dla repatriacji migrantów, których wnioski o azyl zostały odrzucone. Decyzja włoskiego sądu kasacyjnego umożliwiła wznowienie działalności ośrodków recepcyjnych zlokalizowanych w Albanii.
Należący do marynarki wojennej Włoch okręt patrolowy „Cassiopea” z grupą 49 imigrantów na pokładzie ma dotrzeć dzisiaj do albańskiego portu w miejscowości Shëngjin – poinformowało włoskie MSW. Następnie imigranci, pochodzący w większości z Bangladeszu i Egiptu, zostaną przewiezieni do ośrodka zlokalizowanego w Gjadër. (pk)
Inwestorzy odetchnęli z ulgą, że w ciągu pierwszych dni urzędowania Donalda Trumpa w Białym Domu pojawiły się jedynie groźby nałożenia ceł na produkty z Chin. Niepokój inwestorów złagodziła wypowiedź Trumpa, że może on osiągnąć porozumienie handlowe z tym krajem.
Inwestorzy analizują ostatnie wypowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa na temat relacji z Chinami. Poinformował on, że jego niedawna rozmowa z chińskim odpowiednikiem Xi Jinpingiem była przyjacielska i że może on osiągnąć porozumienie handlowe z Chinami. Reakcja na amerykańskich giełdach była natychmiastowa – po grudniowym spadku hossa powraca do pełnej mocy – podkreślają analitycy. Również na giełdzie chińskiej można było odczuć ulgę. – Sytuacja na rynkach może być jednak zmienna, ponieważ negocjacje te mogą nie doprowadzić do sukcesu. To wciąż bardzo wczesny etap, ale coraz bardziej wydaje się, że polityka handlowa Stanów Zjednoczonych wobec Chin może opierać się na negocjacjach – powiedział Alvin Tan, strateg walutowy w Royal Bank of Canada. Po wypowiedziach Trumpa rosły akcje chińskich spółek notowanych na giełdach w USA.
W kampanii Donald Trump zapowiedział, że dla wszystkich partnerów handlowych wprowadzi cła w wysokości 10–20 proc., przy czym Chiny będą musiały liczyć się z cłami na poziomie 60 proc., a Meksyk i Kanada – 25 proc. Z dostępnych analiz wynika, że byłoby to kosztowne dla wszystkich – podkreśla Polski Instytut Ekonomiczny. Amerykańskie gospodarstwa domowe zostałyby obciążone dodatkowym rachunkiem rzędu 2,6 tys. dolarów rocznie, obroty w handlu światowym mogłyby zmniejszyć się o 2,5 proc. w pierwszym roku i 4 proc. w długim okresie – według badania IfW Kiel, a gospodarka UE nawet o 2,0–2,2 proc. do 2027 r. w przypadku szerokiej wojny handlowej – według badania EY.
Na razie przedstawiciel USA ds. handlu ma ocenić, czy Chiny wywiązują się z umowy handlowej podpisanej w trakcie poprzedniej kadencji Trumpa, tzw. Phase 1. Analizowany będzie też temat kradzieży własności intelektualnej, jak również bezcłowego dostępu do rynku amerykańskiego dla drobnych produktów do wartości de minimis, tj. 800 dol., z czego korzystają chińskie platformy Shein i Temu.
Nie jest też jeszcze pewna groźba Trumpa dotycząca nałożenia ceł w wysokości 25 proc. na Kanadę i Meksyk, co miałoby nastąpić już od 1 lutego. Kraje te są największymi partnerami handlowymi Stanów Zjednoczonych, a zatem konsekwencje będą silnie odczuwane także na rynku USA. Nowa administracja USA zapowiedziała również przegląd funkcjonowania północnoamerykańskiej umowy handlowej (USMCA). Trump nie wyklucza jej wypowiedzenia, chociaż sam ją podpisał za pierwszej swojej kadencji. Rząd Kanady ostrzega, że jest przygotowany na działania odwetowe i ma kilka asów w rękawie, bowiem USA importują z Kanady 60 proc. ropy i 85 proc. energii elektrycznej.
Inwestorzy czekają też na decyzję Rezerwy Federalnej USA, która zostanie wydana w środę o godz. 20 czasu polskiego, zwłaszcza po tym jak Trump stwierdził, że będzie wywierać presję na łagodzenie polityki monetarnej i że żąda natychmiastowego obniżenia stóp procentowych. Analitycy spodziewają się jednak, że stopy procentowe pozostaną bez zmian. „Jeśli nasza ocena napływających danych jest prawidłowa, to Fed może w styczniu nie podejmować żadnych działań i utrzymać łagodne nastawienie” – napisali w raporcie ekonomiści Morgan Stanley. Trump nie ma ustawowej władzy nad Fedem, choć nominuje członków do rady gubernatorów.