Gazeta Polska Codziennie Numer 3871


Trudne pytania

„Kiedy w Polsce władzę przejęli reseciarze, do więzień zaczęli trafiać ludzie, którzy realnie walczyli z Rosją” – napisał w poniedziałek późnym wieczorem redaktor Michał Rachoń na portalu X. Był to komentarz do rozmowy z Michałem Kuczmierowskim, która ukazała się na antenie Republiki.

Kuczmierowski – dzięki zaangażowaniu wielu osób, nie tylko w Polsce – był kluczową osobą w niesieniu polskiej pomocy dla Ukrainy. Jego przypadek nie tak dawno zainteresował najpierw brytyjskich polityków, a później również Elona Muska. Dziś Kuczmierowski może wreszcie mówić po wyjściu z londyńskiego aresztu, a my słyszymy i wyciągamy wnioski.

Jestem pewien, że nie tylko polscy odbiorcy. Być może zbliża się dzień, gdy rządowi Donalda Tuska pytania zaczną stawiać instytucje, przed którymi, jak przed niezależnymi mediami, nie da się zwyczajnie zatrzasnąć drzwi.



A jednak nie ping-pong

Adam Bodnar zawiesił na sześć miesięcy prokuratora Michała Ostrowskiego, który wszczął śledztwo ws. podejrzenia zamachu stanu. Rzecz nie powinna nas dziwić, przecież oczywiste było, że sprawie tej niemal natychmiast zostanie ukręcony łeb. W „Codziennej” przytaczali Państwo nawet pogardliwe wypowiedzi publicystów mediów III RP, którzy prychają z zawiadomienia złożonego przez Bogdana Święczkowskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego.

Oni mówili, że „przecież i tak mu to zabiorą” (w domyśle – Ostrowskiemu śledztwo). No i zabrali. Czy jednak to rzeczywiście powód do śmiechu i to podczas gry w ping-ponga, jak to ma w zwyczaju premier Donald Tusk? Dla ludzi złej woli na pewno. Dla każdego, komu leżą na sercu polskie sprawy, będzie to kolejny smutny dowód na to, że te od 13 grudnia 2023 r. nie mają się najlepiej.

Co ważne, na stronie prokuratury pojawił się komunikat bodnarowców w tej sprawie. Czytamy tam m.in., że prokurator Ostrowski miał dokonać „obrazy przepisów prawa” poprzez m.in. rzekomy „brak poszanowania dla podstawowych zasad funkcjonowania prokuratury”. Cóż, trudno nie odnieść wrażenia, że to trochę jak z tą sytuacją, gdy to złodziej najgłośniej krzyczy, by złodzieja łapać. Wojciech Mucha



Ameryka wraca do gry

Na monachijskiej konferencji ds. bezpieczeństwa przedstawiciele Donalda Trumpa mają zaprezentować plan zakończenia wojny na Ukrainie. To właśnie tam, w Niemczech, przy bierności światowych przywódców Władimir Putin oznajmił zamiar zburzenia obecnego ładu, który wykreował się po upadku komunizmu i rozpadzie Związku Sowieckiego.

Teraz role się odwracają i Stany Zjednoczone zaczynają dialog z pozycji siły. Ustępstwa i zgniły kompromis nie wchodzą w grę. W kuluarach mówi się, że okupowane terytoria będą miały niejasny status, a Ukraina otrzyma gwarancje bezpieczeństwa, aby Rosja nie mogła zaatakować ponownie.

USA udzieliły też bezwarunkowego poparcia Izraelowi. Zapowiedź przejęcia Strefy Gazy i uczynienia z niej krainy dobrobytu jest krokiem przeciwko Iranowi, który od dekad destabilizował Bliski Wschód. Waszyngton zamierza być aktywny w regionie i daje wolną rękę Izraelowi. Ameryka wraca do gry jako mocarstwo, nadrabiając stracony czas za prezydentur Baracka Obamy i Joego Bidena.



Syn podoficera WSI mści się na Cenckiewiczu i Błaszczaku. To znany prokurator

Prokurator Marcin Maksjan, prowadzący śledztwo w sprawie odtajnienia fragmentu dokumentu ujawniającego część planów obronnych polskiej armii za rządów PO-PSL, chce postawić zarzuty nie tylko Mariuszowi Błaszczakowi, byłemu ministrowi obrony narodowej, ale także prof. Sławomirowi Cenckiewiczowi, byłemu dyrektorowi Wojskowego Biura Historycznego. Instytucja ta wydała opinie dla sądu lustracyjnego, że jednostka, w której służył ojciec prokuratora, była częścią aparatu bezpieczeństwa PRL. Maksjan senior był radiooperatorem w pułku podporządkowanym Zarządowi II Sztabu Generalnego. Potem już w III RP służył w WSI, w których likwidacji brał udział Cenckiewicz – ustaliła „Codzienna”.

Plan użycia sił zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej Warta – 00101” opracowany za rządów PO-PSL, gdy premierem był Donalda Tusk, zakładał, że w przypadku rosyjskiego ataku na Polskę armia miała wycofać się na linię Wisły, oddając tym samym jego wschodnią część i czekać na wsparcie sojuszników. Dokument został podpisany przez gen. Mieczysława Cieniucha, ówczesnego szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i zaakceptowany przez Bogdana Klicha, wówczas ministra obrony narodowej. Opinia publiczna, choć od kilku lat słyszała o koncepcji obrony Polski na linii Wisły, to konkretne fragmenty dokumentu ujrzała dzięki ich odtajnieniu w lipcu 2023 r. przez Mariusza Błaszczaka, ówczesnego szefa MON. Zostały one zaprezentowane we wrześniu 2023 r. na konferencji prasowej, a potem wykorzystane w serialu „Reset” Michała Rachonia i prof. Sławomira Cenckiewicza, który kierował Wojskowym Biurem Historycznym, w którym znajdowały się te dokumenty.

Po objęciu władzy w Polsce przez rząd Donalda Tuska na czele Służby Kontrwywiadu Wojskowego stanął gen. Jarosław Stróżyk, wieloletni oficer zlikwidowanych Wojskowych Służb Informacyjnych. To on złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie rzekomego bezprawnego odtajnienia fragmentów dokumentu. Śledztwo w tej sprawie wszczął wydział wojskowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Postępowanie prowadzi prokurator Marcin Maksjan, który w grudniu 2024 r. został awansowany decyzją Władysława Kosiniaka-Kamysza, szefa MON, na stopień podpułkownika. To on ma postawić zarzuty w tej sprawie m.in. Mariuszowi Błaszczakowi, którego uchylenia immunitetu domaga się prokuratura. To nie wszystko.

O szczegółach prowadzonego przez prokuratora Maksjana śledztwa pisała niedawno „Gazeta Wyborcza”, która ujawniła, że pomysłodawcą i osobą stojącą za odtajnieniem fragmentów dokumentu był rzekomo prof. Cenckiewicz. Problem w tym, że nie tylko jego podpisu nie ma pod żadnym dokumentem w sprawie odtajnienia dokumentu, ale nawet nie był on obecny w WBH w czasie, gdy trwała procedura odtajnienia.

Mimo to – jak wynika z nieoficjalnych informacji – prokurator Maksjan także jemu, obok Błaszczaka, chce postawić zarzuty w tej sprawie. Problem w tym, że może to być osobista zemsta podpułkownika na prof. Cenckiewiczu i środowisku PiS. Cenckiewicz likwidował WSI, napisał książkę o Zarządzie II i WSI, w których służył ojciec prokuratora Maksjana, i pracuje w IPN, którego środowisko LWP i WSI szczególnie nie znosi.

Twarz śledztwa smoleńskiego

W okresie rządów PO-PSL Maksjan był zastępcą rzecznika Naczelnej Prokuratury Wojskowej, prowadzącej śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej. Należał do grona najbliższych współpracowników ówczesnego szefa NPW gen. Krzysztofa Parulskiego. Maksjan stał się twarzą tego postępowania, prezentując w mediach jego ustalenia. Jego nazwisko pojawiło się również w kontekście odsunięcia od prowadzenia śledztwa smoleńskiego prokuratora Marka Pasionka, który był podejrzewany o przecieki z postępowania do dziennikarzy. Ostatecznie został oczyszczony z zarzutów, obejmując stanowisko zastępcy prokuratora generalnego (w tym czasie prokuratorem generalnym był Zbigniew Ziobro). Po przejęciu władzy przez PiS Maksjan został skierowany do pracy poza Warszawą. Kluczowe jest jednak coś zupełnie innego.

Radiooperator w Zarządzie II

Ojciec prokuratora – Wiesław Maksjan – w okresie PRL służył w 2 Pułku Rozpoznania Radioelektronicznego w Przasnyszu, zajmującym się nasłuchem częstotliwości radiowych. Jednostka ta wchodziła w skład II Zarządu Sztabu Generalnego, czyli PRL-owskiego wywiadu wojskowego. Przez sądy lustracyjne jest uznawana za część aparatu bezpieczeństwa PRL, co oznacza, że służący tam żołnierze w przypadku składania oświadczeń lustracyjnych powinni wpisać, że służyli w aparacie bezpieczeństwa PRL. Z ustaleń „GPC” wynika, że podstawą jest m.in. opinia WBH z czasów, gdy na jego czele stał prof. Cenckiewicz. Już w III RP Wiesław Maksjan – podobnie jak gen. Stróżyk, który złożył zawiadomienie w sprawie odtajnionego przez Mariusza Błaszczaka dokumentu – służył w WSI, które zostały zlikwidowane w 2006 r. podczas pierwszych rządów PiS. Na czele komisji likwidacyjnej stał właśnie prof. Cenckiewicz.

Działacz ZSMP ze światopoglądem materialistycznym

Wiesław Maksjan urodził się 19 października 1956 r. w Warszawie. Z akt znajdujących się w archiwum IPN wynika, że jego ojciec Zbigniew (dziadek prokuratora) był karany za niepłacenie alimentów. On sam w 1973 r. rozpoczął naukę w Podoficerskiej Szkole Zawodowej Ośrodka Szkolenia Wojsk Lądowych im. Rodziny Nalazków, którą ukończył dwa lata później. Następnie trafił do 2 Pułku Rozpoznania Radioelektronicznego, gdzie służył m.in. jako starszy radiooperator sekcji rozpoznania łączności satelitarnej. Podczas służby zaczął aktywnie działać w komunistycznej młodzieżówce – ZSMP. „Akceptuje i popiera program gospodarczy i ogólnospołeczny partii. Rozumie istotę internacjonalizmu oraz potrzebę ścisłej więzi z krajami socjalistycznymi. Aktywnie działa w organizacji młodzieżowej. Światopogląd, jaki reprezentuje, można określić jako materialistyczny” – można przeczytać w opinii służbowej za okres 1979–1984.



Elon Musk kontra sądy

Jeden z kluczowych współpracowników Donalda Trumpa wezwał do impeachmentu sędziego federalnego Paula Engelmayera, który orzekł, że Departament Skarbu USA musi ograniczyć dostęp do swoich systemów płatności. Decyzja ta bezpośrednio uderza w biznesmena i Departament Efektywności Rządowej (DOGE), co wywołało ostrą reakcję Muska w mediach społecznościowych. Incydent ten pokazuje narastające napięcia między władzą wykonawczą a sądowniczą w USA, ponieważ wpływy Muska i jego działania, wedle demokratów, kolidują z obowiązującymi amerykańskimi przepisami.

Oprócz sprzeciwu samej Partii Demokratycznej wobec zmian wprowadzanych przez administrację Donalda Trumpa istotnym czynnikiem mogącym je spowolnić lub ograniczyć pozostaje władza sądownicza w USA. W weekend, w wyniku pozwu złożonego przez kilkunastu stanowych prokuratorów generalnych z Partii Demokratycznej, nominowany przez Baracka Obamę sędzia federalny Paul Engelmayer wydał orzeczenie nakazujące ograniczenie dostępu do systemów płatności Departamentu Skarbu USA. Decyzja ta uderza w kierowany przez Elona Muska Departament Efektywności Rządowej (DOGE), który dążył do uzyskania wglądu do tych danych.

Pracownicy DOGE planowali przeprowadzić audyt wydatków w rejestrach odpowiedzialnych m.in. za wypłatę świadczeń społecznych oraz pensji dla pracowników federalnych, wzorując się na wcześniejszej kontroli w Amerykańskiej Agencji ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID).

Elon Musk wyraził swój sprzeciw wobec decyzji sędziego Engelmayera na platformie X, wzywając do usunięcia go z urzędu poprzez impeachment. „Skorumpowany sędzia chroniący korupcję. Należy go natychmiast poddać impeachmentowi!” – napisał Musk. W jednym z wcześniejszych wpisów Musk napisał: „Już czas”, udostępniając post innego użytkownika X, który pytał, czy nadszedł moment na poważną debatę o usuwaniu z urzędów sędziów blokujących decyzje Białego Domu.

Jak podaje portal The Hill, wyrok sędziego Engelmayera pozostanie w mocy co najmniej do najbliższego piątku. Tego dnia w nowojorskim sądzie odbędą się przesłuchania, po których inny sędzia zdecyduje, czy przedłużyć blokadę dostępu dla pracowników DOGE. To wydarzenie wpisuje się w działania Elona Muska obserwowane od 20 stycznia i pokazuje narastający spór między władzą sądowniczą a wykonawczą w kontekście działalności DOGE. Demokraci krytykują funkcjonowanie tej powołanej do badania i kontroli wydatków rządowych instytucji, argumentując, że jej działalność narusza obowiązujące prawo oraz że Musk „przywłaszcza sobie kompetencje, do których nie ma uprawnień”.

– Nikt nie wybrał w wyborach Elona Muska, aby przeglądał i grzebał w naszych osobistych, prywatnych informacjach (w systemach Departamentu Skarbu – red.). Nikt go do tego wszystkiego nie wybrał, a Amerykanie, jak sądzę, również zabiorą w tej sprawie głos i będziemy walczyć tu do samego końca – powiedziała na antenie telewizji MSNBC Angela Alsobrooks, demokratyczna senator ze stanu Maryland.

Republikanie, którzy mogliby potencjalnie sprzeciwić się działaniom administracji Trumpa, są skutecznie do tego zniechęcani perspektywą pojawienia się konserwatywnego rywala w prawyborach do Kongresu. Byłby on wówczas wspierany finansowo i politycznie przez obecnego prezydenta USA oraz Elona Muska, stanowiąc dla nich ogromne polityczne zagrożenie.

Z kolei wyniki sondażu przeprowadzonego w dniach 2–4 lutego przez magazyn „The Economist” i pracownię YouGov wskazują, że większość Amerykanów pozytywnie ocenia instytucje rządu federalnego poddawane reorganizacji przez DOGE. Dobrze działalność Narodowej Służby Pogodowej (NWS) ocenia 76 proc. respondentów, Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC) – 63 proc., a Federalnego Biura Śledczego (FBI) – 57 proc.