Kanadyjczycy buczą i gwiżdżą podczas rozgrywek sportowych, kiedy wykonywany jest amerykański hymn. To pokłosie wypowiedzi Donalda Trumpa, że Kanada powinna być częścią USA jako 51. stan. Czemu nowy gospodarz Białego Domu tak mówi? Po pierwsze po to, żeby zirytować politycznych wrogów. Po drugie aby wymusić ustępstwa.
Kanada, jak i Meksyk, po groźbie nałożenia ceł ustąpiły i ogłosiły, że przeznaczą pieniądze, ludzi i sprzęt na zabezpieczenie granicy, aby zmniejszyć nielegalną imigrację do USA. Trump wie, jak się robi interesy. Teraz z pewnością patrzy, jak w Europie pokrzykują i mówią o nowej Jałcie po tym, jak ogłosił, że zaczyna negocjacje nad pokojem na Ukrainie. Prezydent USA potrafi być skuteczny. Oby intuicja i polityczny nos nie zawiodły go w rozmowach z Władimirem Putinem.
SKANDAL \ Magdalena Fitas-Czuchnowska, żona pracownika „Gazety Wyborczej” Wojciecha Czuchnowskiego, który dwa dni temu nazwał sekretarza obrony USA Pete’a Hegsetha „przygłupem”, dziś była… tłumaczką podczas rozmowy Hegsetha z wicepremierem Kosiniakiem-Kamyszem. Co więcej, Fitas-Czuchnowska podała wówczas dalej obraźliwy tweet swego małżonka, a więc można powiedzieć, że podpisała się pod tymi słowami. Należy pamiętać, że Fitas-Czuchnowska nazywała się wcześniej Fitas-Dukaczewska i była żoną ostatniego szefa WSI Marka Dukaczewskiego, szkolonego przez GRU. Była też zaufaną tłumaczką w czasach resetu z putinowską Rosją – tłumaczyła m.in. rozmowy Putina z Tuskiem 7 i 10 kwietnia 2010 r.
Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało dziś o polsko-amerykańskich rozmowach o współpracy, wspólnych projektach i kontynuacji działań odstraszających na wschodniej flance Sojuszu Północnoatlantyckiego. – Polska pozostaje bliskim sojusznikiem USA – zapewniono. Jest jednak jedna sytuacja, która mocno wpływa na wiarygodność polskiego rządu w tej sprawie. A nawet sprawia wrażenie celowej antyamerykańskiej prowokacji.
Otóż przedwczoraj pracownik prorządowej „Gazety Wyborczej” Wojciech Czuchnowski nazwał Pete’a Hegsetha „wytatuowanym jak recydywista przygłupem”. W ten sposób wyrażał się o sekretarzu obrony USA, który dziś przebywa w Polsce. Słowa zaangażowanego politycznie pracownika mediów można byłoby puścić mimo uszu, gdyby nie to, że przy stole rozmów z Hegsethem – na spotkaniu, w którym uczestniczył wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz – zasiadła dziś bowiem… żona Czuchnowskiego, Magdalena Fitas-Czuchnowska. Co więcej, dwa dni temu ona sama podała dalej hejterski wpis swojego męża. „Wyciągnęli z formaliny generała Bieńka i trumpowego hejtera Stróżyka. A u boku Kosiniaka-Kamysza pani Fitas-Czuchnowska. To jest jakaś prowokacja!” – pisze poseł Andrzej Śliwka.
Magdalena Fitas-Czuchnowska (wcześniej Fitas-Dukaczewska, była żona Marka Dukaczewskiego, byłego szefa WSI, oficera wywiadu wojskowego PRL i uczestnika kursów GRU) od 1999 r. do 2015 r. pracowała jako tłumaczka języka angielskiego i rosyjskiego z kolejnymi polskimi rządami i prezydentami. W 2010 r. była tłumaczką premiera Donalda Tuska podczas wizyty w Katyniu 7 kwietnia oraz w Smoleńsku 10 kwietnia – w rozmowach z premierem Federacji Rosyjskiej Władimirem Putinem.
Małżeństwo Czuchnowskich nie kryje obłąkańczej nienawiści do obecnej opozycji. Do tego stopnia, że na ich ślubie pojawiły się dekoracje z „ośmioma gwiazdkami”, czyli wulgarnym hasłem wymierzonym w PiS. (mk, wg, Niezależna.pl)
Polish leadership lashed out after Vance exposed their hypocrisy.
It is springtime in the West.
This moment recalls the words of Poland’s Cold War-era philosopher Leszek Kołakowski, who asserted, “Obvious lies uttered aloud with impunity are excellent proofs of the health of the system.” The lies are no longer uttered with impunity, and that’s an indication the liberal order is crumbling.
Vance’s Hard Truths Resonate
Vice President JD Vance magnified this new reality in his veritable Zeitenwende speech in Munich last week. According to the vice president, Europe is captive to a self-important political class disdainful of its citizens, increasingly willing to stifle their speech and democratic preferences, and militarily reliant on an America that it scorns. None of this is novel in circles critical of liberalism, but Vance asserted it with the gravitas of his office, at a sacred altar of the transatlantic elite — an American Zeitenwende, indeed.
Though the vice president did not mention Poland in his speech, Poles immediately perceived their country as an implicit target of criticism. His line about “the side in that fight that censored dissidents, that closed churches, that canceled elections,” noted in a Cold War context, particularly fired passions across the Polish political spectrum.
Recall that the current Polish government has made a mockery of democratic principles after coming to power on a platform dominated by “rule-of-law” rhetoric. Since December 2023, the government of Prime Minister Donald Tusk has staged a coup at the public broadcaster, arrested political opponents and Catholic priests, maltreated protesters, and ignored rulings — and even the offices — of judges it finds inconvenient. (RELATED: Poland’s Liberal-Democracy Has Adopted Martial Law)
The EU’s rule-of-law mechanism, currently wielded against sovereigntist governments in Hungary and Slovakia, disappeared instantly after former EU Council President Tusk returned to Warsaw. Tusk has cited the political science doctrine of “fighting democracy,” a concept developed — predictably enough — as a response to the Nazi era in which the European political class perpetually resides. (RELATED: Why Isn’t Poland Smiling? Just Ask the Protesting Farmers Attacked by Police Last Week.)
Vice President Vance is aware of these developments, as he addressed the topic publicly during his time in the Senate. In January 2024, he contended, “What we’re seeing in Poland is an actual assault on democracy.” The lies are no longer uttered with impunity.
After Vance’s Munich speech, Tusk took to X to write: “Everyone who quotes the words of John Paul II ‘BE NOT AFRAID’, should remember that they were meant to strengthen the Polish nation in its resistance against the Russian domination.” “No one will lecture us on how we should arrange our European affairs,” added Marshal of the Sejm (akin to Speaker of the House) Szymon Hołownia.
“They can’t censor JD Vance, so they get hysterical and try to shout him down, without asking where he was wrong,” said Dr. Mieczysław Ryba, a professor at the John Paul II Catholic University of Lublin. “The very fact that Tusk reacted to JD Vance’s statement shows that it hurt him.” Lies Exposed and the Upcoming Elections in Poland
Though the Tusk government’s gangster behavior has earned most international attention, Poles also recognize Vance’s pronouncements on migration politics and free speech.
The Tusk government has eagerly bludgeoned its predecessors for duplicity on the migration issue, but it awkwardly does so from a political space that demands ever more EU integration and liberalism. It quietly announced the opening of 49 migrant settlement centers across the country last year. It had previously assured Poles the enormous numbers of resettled Ukrainians would exempt Poland from Brussels migrant-relocation mandates; but after a recent EU dictate, it had to concede it spoke out of turn. The government is trying to postpone further commitments on this issue until after this spring’s presidential election.
Poles have consistently voted against this. In fact, a previous Tusk-affiliated government lost in the 2015 parliamentary elections after it unexpectedly signed on to that year’s EU migrant relocation scheme. Surveys reveal supporters of the small Left coalition are split on this issue, while supporters of all other parties firmly reject non-European immigration. “It’s the result of a series of conscious decisions made by politicians,” as Vance emphasized.
Along with abortion, “hate-speech” legislation has been a social priority of the Tusk government. As in other parts of Europe, if the proposed law were to pass, statements consistent with Catholic doctrine on subjects like family, marriage, and sex would be criminalized. Should Warsaw’s efforts fail, the European Commission’s own “hate-speech” provisions, part of its draconian Digital Services Act, are waiting in the wings. (RELATED: Poland Caves to Foreign Pressure, Introduces Bill to Allow Same-Sex Unions)
These legislative flashpoints loom in the campaigning for this spring’s presidential election, set to occur on May 18, with a second round on June 1, if necessary. Since the Polish president holds veto power, the outcome will prove the difference between fierce parliamentary battles and carte blanche for Tusk’s government. As the term-limited President Andrzej Duda is affiliated with conservative opposition forces, contentious legislation has been sure to draw a veto in the year-plus since the power transition.
The likely two candidates in the runoff round are liberal Warsaw Mayor Rafał Trzaskowski, supported by the dominant government coalition, and historian Karol Nawrocki, supported by the dominant opposition coalition. Duda narrowly defeated Trzaskowski in 2020, but first-round polls consistently show Trzaskowski with a lead this year. Duda overcame similarly stark first-round poll numbers to defeat his Tusk-backed incumbent opponent in 2015 — indeed, German media are already warning of “the Duda scenario.” Furthermore, predicting second-round behavior from voters of eliminated candidates is not a straightforward exercise.
After this week’s German federal election, this will be arguably the most consequential political contest of 2025. The winds of international political change and the brazenness of Tusk’s tactics should benefit Nawrocki, and Poland has been far more receptive to sovereigntist and conservative politics than its counterparts in Western Europe.
The United States also has much on the line in a country Secretary of Defense Pete Hegseth called a “model ally” during his visit last week. One incident during that visit demonstrates just how tenuous that model status could be.
In a meeting between Hegseth and Polish Minister of National Defense Władysław Kosiniak-Kamysz, the interpreter was Magdalena Fitas-Czuchnowska, the wife of a liberal journalist who wrote two days earlier that Hegseth was “tattooed like a recidivist moron.” Fitas-Czuchnowska even shared her husband’s post. The two defense ministers were slated to visit an American transport aviation base in the country the following day, an event the American side abruptly canceled.
Słowa wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych J.D. Vance’a o tym, że liderzy państw UE podejmują decyzje wbrew woli obywateli i tłumią wolność słowa, rozwścieczyły europejski establishment. Natychmiast podjęto próbę zdyskredytowania amerykańskiego polityka, a Francja, nie bacząc na to, że to Polska sprawuje prezydencję w Radzie UE, naprędce organizuje szczyt przywódców krajów Europy. Pojawi się na nim premier Donald Tusk, który po tym jak został zmarginalizowany przez swoich współpracowników z UE, zdobył się jedynie na kilka wpisów w mediach społecznościowych, w których zaatakował Vance’a m.in. za to, że ten zacytował św. Jana Pawła II. – Tusk nie jest samodzielnym podmiotem w Europie. W tym teatrze politycznym jest jedynie halabardnikiem – ocenia prof. Ryszard Legutko.
Podczas przemówienia na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium wiceprezydent Stanów Zjednoczonych J.D. Vance nie tylko poruszył kwestie dotyczące wojny na Ukrainie, lecz także bezlitośnie wypunktował zagrożenia, które niesie ze sobą kontynuacja lewicowo-liberalnej polityki w Europie. Vance wyraźnie wskazał, że największe niebezpieczeństwo dla Starego Kontynentu wynika z jego sytuacji wewnętrznej. Wskazał w tym kontekście na odejście od zasad demokracji i wolności słowa, cenzurę, ściganie za światopogląd czy przekonania religijne, a także zezwalanie na nielegalną migrację. Zaapelował, aby elity europejskie nie bały się własnych obywateli i przyszłości, a także przytoczył słowa św. Jana Pawła II, który apelował: „Nie lękajcie się”. Wiceprezydent USA nazwał papieża Polaka jednym z największych orędowników demokracji.
Elity europejskie straciły zdolność do jakiejkolwiek refleksji
Słowa amerykańskiego polityka wstrząsnęły europejskim establishmentem. Niemiecki minister ds. obrony Boris Pistorius oświadczył, że „nie do zaakceptowania” jest podważanie przez Vance’a kondycji demokracji na Starym Kontynencie. Z kolei prezydent Emmanuel Macron postanowił natychmiast zorganizować w Paryżu spotkanie przywódców UE. Odbędzie się ono dzisiaj i wiadomo już, że Donald Tusk weźmie w nim udział. Cała sytuacja pokazuje, w jaki sposób politycy europejscy traktują Tuska, bo przypomnijmy, że to Polska sprawuje obecnie prezydencję w Radzie UE i wszelkie tego typu szczyty powinny mieć miejsce w Warszawie.
O komentarz zarówno do przemówienia Vance’a, jak i reakcji na nie europejskiego establishmentu poprosiliśmy prof. Ryszarda Legutkę, eksperta ds. międzynarodowych. – Przemowa J.D. Vance’a była bardzo dobrze skonstruowana, bardzo dobrze podana, a przede wszystkim była prawdziwa. Faktem jest, że ogromna część Europejczyków odsuwana jest od jakiegokolwiek wpływu na kształt swoich krajów. W Parlamencie Europejskim siły liberalno-lewicowe szczycą się tym, że otaczają „kordonem sanitarnym” środowiska inaczej myślące.
Wprowadzane jest coraz bardziej represywne prawo, zwiększa się cenzurę, ludzie karani są za słowa – mówi „Codziennej” prof. Legutko. Dodaje również, że „tylko ktoś naiwny mógł pomyśleć, iż europejskie elity przyznają się, że Unia ma problem”. – Jasne było, że odpowiedzią będzie agresją, i to nie tylko ze strony polityków, lecz także środowisk opiniotwórczych. To oznacza, że ci ludzie są tak zamknięci w swoich bańkach, że stracili jakąkolwiek zdolność do przyjrzenia się własnym działaniom. Nie ma szans na nawet najmniejszą refleksję. To jest szalenie przygnębiające. Obserwujemy zjednoczenie władzy z kłamstwem.
To samo zjawisko występowało w czasach komuny. Jeżeli nie nastąpi przebudzenie, to Europa będzie się dalej zapadać. Unia Europejska jest chorym człowiekiem Europy – podkreśla były eurodeputowany. – Jeżeli chodzi o premiera Polski, to mamy kolejne potwierdzenie, że nie jest on żadnym samodzielnym podmiotem w Europie. W tym teatrze politycznym jest jedynie halabardnikiem. Paryż organizuje naprędce szczyt, żeby w jakiś sposób zakrzyczeć to, o czym mówił wiceprezydent USA.
Nastroje antyamerykańskie w Europie Zachodniej są silne, a więc takie wydarzenia są modne, szczególnie że w Niemczech zaraz będą wybory, a we Francji Macron ma bardzo słabe notowania. Zamiast refleksji dostaniemy kolejny spektakl polityczny po to, aby rządzący UE mogli pokazać, że próbują odzyskać inicjatywę – ocenił prof. Legutko. Zmarginalizowany Tusk atakuje sojusz z USA
Jak już wcześniej wspomnieliśmy, premier Polski Donald Tusk od piątku komentował wystąpienie amerykańskiego wiceprezydenta tylko poprzez media społecznościowe. W jednym ze swoich wpisów zaatakował Vance’a, za to, że ten przytoczył słowa św. Jana Pawła II. „Każdy, kto cytuje słowa Jana Pawła II »Nie lękajcie się«, powinien pamiętać, że miały one na celu wzmocnienie oporu narodu polskiego przeciwko dominacji rosyjskiej”. W innym poście ocenił, że Europa potrzebuje „własnego planu działania dotyczącego Ukrainy i naszego bezpieczeństwa, w przeciwnym razie inni globalni gracze zadecydują o naszej przyszłości. Niekoniecznie zgodnie z naszymi własnymi interesami” – przekazał szef koalicji 13 grudnia.
Na te wpisy odpowiedział lider opozycji Jarosław Kaczyński, który również za pośrednictwem mediów społecznościowych napisał, że „Polska, pełniąc prezydencję w UE, stoi przed wyborem: albo będzie liderem budowy europejskiego porozumienia z administracją Donalda Trumpa, albo będzie inspirować siły antyamerykańskie w Europie. Tusk sygnalizuje, że woli być liderem antyamerykańskiej europejskiej rebelii. Tworzy to dla Polski groźną sytuację, gdyż sojusz z USA jest fundamentalnym elementem naszego bezpieczeństwa” – ocenił prezes PiS.
W Europie nie liczą się z szefem koalicji 13 grudnia
O komentarz do tej sytuacji poprosiliśmy prof. Mieczysława Rybę. – J.D. Vance uderzył w samo serce systemu opartego na ideologii rewolucji kulturowej, która z jednej strony czyni Europę bezbronną ze względu na multikulturowe szaleństwo, a z drugiej strony wprowadza niewyobrażalne napięcia społeczne rujnujące strukturę bezpieczeństwa. Oburzenie europejskich elit na te słowa pokazuje tylko, jak bardzo jego słowa były trafne – powiedział prof. Ryba. – Zwoływanie na szybko szczytu przez Emmanuela Macrona, mimo że to Polska ma prezydencję w Radzie UE, świadczy o tym, że w Europie w ogóle nie liczą się z Tuskiem. To nie jest człowiek, którego Francja lub Niemcy biorą poważnie. On ma wykonywać zadania, a nie siadać do stołu decyzyjnego. Po drugie widać, że uderzyły go słowa wiceprezydenta USA o zwalczaniu chrześcijaństwa i prześladowaniu opozycji. Dlaczego? Bo doskonale wie, że były kierowane m.in. do niego – ocenił prof. Ryba.
Nawrocki punktuje koalicję rządzącą
Głos w dyskusji zabrał także obywatelski kandydat na prezydenta RP dr Karol Nawrocki. – Gdy odpływa nam okręt relacji transatlantyckich i wiceprezydent USA jasno mówi w Monachium, w jakim chaosie jest dzisiejsza Unia Europejska, na tym samym spotkaniu wice-Tusk Rafał Trzaskowski bierze udział w jednym z podstolików, starając się przekonać po raz kolejny Polaków, że jest wielkim międzynarodowym dyplomatą – powiedział dr Nawrocki podczas spotkania z wyborcami we Wschowie.
Przemówienie, które rozwścieczyło europejskie elity
Wystąpienie wiceprezydenta USA J.D. Vance’a podczas konferencji bezpieczeństwa w Monachium wstrząsnęło Europą. Zastępca Donalda Trumpa się nie hamował i rzucił prawdę prosto w oczy unijnym elitom. Nie jest wielkim zaskoczeniem, że jego słowa najbardziej dotknęły niemieckich polityków.
Vance był gościem konferencji bezpieczeństwa w Monachium. Wszyscy się spodziewali, że użyje swojego czasu, by mówić o planie Trumpa zakończenia wojny na Ukrainie. Zamiast tego wiceprezydent USA przez ponad 20 minut uderzał w europejski establishment. Mówił m.in., że dla Europy większym zagrożeniem od Rosji i Chin jest to, że ta „odwróciła się od wartości, na których została zbudowana”. Oskarżył unijne elity o niszczenie poglądów, z którymi się nie zgadzają, i wezwał je, by pogodziły się z wolą wyborców. Zagroził też, że jeśli nie przestaną niszczyć demokracji, to nie będą mogły liczyć na amerykańskie wsparcie. – Jeśli boicie się własnych wyborców, to Ameryka nie może nic dla was zrobić – podkreślił.
Niemcy oburzone
Nie jest wielkim zaskoczeniem, że jego słowa najbardziej dotknęły Niemców. Kanclerz Olaf Scholz był bardzo oburzony sugestią, że prawica powinna mieć równe prawa polityczne, a pozostałe partie powinny przestać ją bojkotować. Podczas swojej przemowy w Monachium przypomniał, że Vance niedawno odwiedził niemiecki obóz koncentracyjny w Dachau i wypowiedział słowa „Nigdy więcej”. Kanclerz tłumaczył, że te słowa obejmują także współpracę z prawicowymi partiami politycznymi.
Scholz, który wcześniej niemal otwarcie namawiał do głosowania na Joego Bidena i twierdził, że Kamala Harris to „kompetentny i doświadczony polityk”, poczuł się oburzony też tym, że Vance (przynajmniej jego zdaniem) wtrąca się w zbliżające się w Niemczech wybory. – Nie zaakceptujemy outsiderów wtrącających się w naszą demokrację, nasze wybory i proces formowania demokratycznej opinii na korzyść tej partii [AfD – przyp. red.] – grzmiał. Dodał, że tak nie zachowuje się wobec „przyjaciół i sojuszników”. – Ostro to odrzucamy. Sami zadecydujemy o przyszłości naszej demokracji – zapowiedział.
Warto zauważyć, że niemieckie media są pełne głosów oburzenia, iż Vance spotkał się ze współprzewodniczącą AfD Alice Weidel. Zupełnie przy tym ignorują to, że niedawno spotkał się też z liderem CDU Friedrichem Merzem, samym Scholzem i z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem.
Wypowiedź oburzyła także ministra obrony Borisa Pistoriusa. Niemiecki polityk odpowiedział na słowa o tym, że europejscy liderzy niszczą poglądy, z którymi się nie zgadzają i walczą z wolnością słowa, tym, że jego przemówienie było „nieakceptowalne”. – Amerykański wiceprezydent zakwestionował wcześniej demokrację w całej Europie. Mówił o anihilacji demokracji, porównywał warunki w częściach Europy z tymi w obszarach autorytarnych – grzmiał z mównicy. Odrzucił też oskarżenie, że w Europie niszczona jest prawica. Jako dowód podał to, że AfD… może prowadzić kampanię wyborczą jak wszystkie inne partie.
Prawo do aborcji ważniejsze od wolności religijnej
Słowa Vance’a ubodły też Brytyjczyków. W swoim przemówieniu wiceprezydent USA jako przykład niszczenia w Wielkiej Brytanii wolności religijnej przypomniał o sprawie Adama Smitha-Connora, który w ub.r. został skazany za to, że modlił się po cichu zbyt blisko kliniki aborcyjnej. Brytyjski sekretarz biznesu Jonathan Reynolds odpowiedział, że nie zgadza się z jego oceną tego przypadku, bo w Wielkiej Brytanii „nie ma praw o bluźnierstwie” i nikt nie jest ścigany za modlitwy. – W przykładzie, który podał, chodziło o to, że ludzie muszą mieć dostęp do ochrony zdrowia, w tym wypadku aborcji, bez zastraszania i prześladowania. Myślę, że to również jest ważna brytyjska wartość – powiedział.
Vance skrytykował też szwedzki sąd, który skazał Salmana Majeka biorącego udział w demonstracyjnym paleniu Koranu. Szwedzka minister spraw zagranicznych Maria Malmer Stenergard oświadczyła, że „Szwecja ma daleko idącą wolność ekspresji”, a ona jako polityk nie ocenia wyroków niezależnych sądów i poleca to politykom z innych państw. Przemówienie Vance’a skrytykował także jej poprzednik Carl Bildt. Ocenił, że było „znacząco gorsze, niż się spodziewaliśmy”.
Europa nie chce się kłócić?
Przemowę wiceprezydenta USA skomentowała także była premier Estonii Kaja Kallas, która obecnie jest szefową unijnej dyplomacji. Przyznała, że słuchając jej, miała wrażenie, iż „oni (USA) chcą wywołać z nami kłótnię”. Zapominając na moment o tym, że niemal każda decyzja Trumpa spotyka się z ostrą krytyką ze strony europejskich elit, powiedziała, że „my nie chcemy rozpocząć kłótni z naszymi przyjaciółmi”.
Słowa Vance’a pochwalił za to jeden z europejskich dyplomatów – który jednak nie odważył się na zrobienie tego pod nazwiskiem. Powiedział w rozmowie z Politico, że „to była bardzo mocna przemowa”. – Wielu się nie spodoba. Wielu zgodzi się z nim po cichu, ale zdecyduje, że tego nie pokaże. Jeśli chodzi o to, jak instytucje UE podchodzą do procesów demokratycznych w różnych europejskich państwach, były podwójne standardy – skomentował.
Polish leadership lashed out after Vance exposed their hypocrisy.
It is springtime in the West.
This moment recalls the words of Poland’s Cold War-era philosopher Leszek Kołakowski, who asserted, “Obvious lies uttered aloud with impunity are excellent proofs of the health of the system.” The lies are no longer uttered with impunity, and that’s an indication the liberal order is crumbling.
Vance’s Hard Truths Resonate
Vice President JD Vance magnified this new reality in his veritable Zeitenwende speech in Munich last week. According to the vice president, Europe is captive to a self-important political class disdainful of its citizens, increasingly willing to stifle their speech and democratic preferences, and militarily reliant on an America that it scorns. None of this is novel in circles critical of liberalism, but Vance asserted it with the gravitas of his office, at a sacred altar of the transatlantic elite — an American Zeitenwende, indeed.
Though the vice president did not mention Poland in his speech, Poles immediately perceived their country as an implicit target of criticism. His line about “the side in that fight that censored dissidents, that closed churches, that canceled elections,” noted in a Cold War context, particularly fired passions across the Polish political spectrum.
Recall that the current Polish government has made a mockery of democratic principles after coming to power on a platform dominated by “rule-of-law” rhetoric. Since December 2023, the government of Prime Minister Donald Tusk has staged a coup at the public broadcaster, arrested political opponents and Catholic priests, maltreated protesters, and ignored rulings — and even the offices — of judges it finds inconvenient. (RELATED: Poland’s Liberal-Democracy Has Adopted Martial Law)
The EU’s rule-of-law mechanism, currently wielded against sovereigntist governments in Hungary and Slovakia, disappeared instantly after former EU Council President Tusk returned to Warsaw. Tusk has cited the political science doctrine of “fighting democracy,” a concept developed — predictably enough — as a response to the Nazi era in which the European political class perpetually resides. (RELATED: Why Isn’t Poland Smiling? Just Ask the Protesting Farmers Attacked by Police Last Week.)
Vice President Vance is aware of these developments, as he addressed the topic publicly during his time in the Senate. In January 2024, he contended, “What we’re seeing in Poland is an actual assault on democracy.” The lies are no longer uttered with impunity.
After Vance’s Munich speech, Tusk took to X to write: “Everyone who quotes the words of John Paul II ‘BE NOT AFRAID’, should remember that they were meant to strengthen the Polish nation in its resistance against the Russian domination.” “No one will lecture us on how we should arrange our European affairs,” added Marshal of the Sejm (akin to Speaker of the House) Szymon Hołownia.
“They can’t censor JD Vance, so they get hysterical and try to shout him down, without asking where he was wrong,” said Dr. Mieczysław Ryba, a professor at the John Paul II Catholic University of Lublin. “The very fact that Tusk reacted to JD Vance’s statement shows that it hurt him.” Lies Exposed and the Upcoming Elections in Poland
Though the Tusk government’s gangster behavior has earned most international attention, Poles also recognize Vance’s pronouncements on migration politics and free speech.
The Tusk government has eagerly bludgeoned its predecessors for duplicity on the migration issue, but it awkwardly does so from a political space that demands ever more EU integration and liberalism. It quietly announced the opening of 49 migrant settlement centers across the country last year. It had previously assured Poles the enormous numbers of resettled Ukrainians would exempt Poland from Brussels migrant-relocation mandates; but after a recent EU dictate, it had to concede it spoke out of turn. The government is trying to postpone further commitments on this issue until after this spring’s presidential election.
Poles have consistently voted against this. In fact, a previous Tusk-affiliated government lost in the 2015 parliamentary elections after it unexpectedly signed on to that year’s EU migrant relocation scheme. Surveys reveal supporters of the small Left coalition are split on this issue, while supporters of all other parties firmly reject non-European immigration. “It’s the result of a series of conscious decisions made by politicians,” as Vance emphasized.
Along with abortion, “hate-speech” legislation has been a social priority of the Tusk government. As in other parts of Europe, if the proposed law were to pass, statements consistent with Catholic doctrine on subjects like family, marriage, and sex would be criminalized. Should Warsaw’s efforts fail, the European Commission’s own “hate-speech” provisions, part of its draconian Digital Services Act, are waiting in the wings. (RELATED: Poland Caves to Foreign Pressure, Introduces Bill to Allow Same-Sex Unions)
These legislative flashpoints loom in the campaigning for this spring’s presidential election, set to occur on May 18, with a second round on June 1, if necessary. Since the Polish president holds veto power, the outcome will prove the difference between fierce parliamentary battles and carte blanche for Tusk’s government. As the term-limited President Andrzej Duda is affiliated with conservative opposition forces, contentious legislation has been sure to draw a veto in the year-plus since the power transition.
The likely two candidates in the runoff round are liberal Warsaw Mayor Rafał Trzaskowski, supported by the dominant government coalition, and historian Karol Nawrocki, supported by the dominant opposition coalition. Duda narrowly defeated Trzaskowski in 2020, but first-round polls consistently show Trzaskowski with a lead this year. Duda overcame similarly stark first-round poll numbers to defeat his Tusk-backed incumbent opponent in 2015 — indeed, German media are already warning of “the Duda scenario.” Furthermore, predicting second-round behavior from voters of eliminated candidates is not a straightforward exercise.
After this week’s German federal election, this will be arguably the most consequential political contest of 2025. The winds of international political change and the brazenness of Tusk’s tactics should benefit Nawrocki, and Poland has been far more receptive to sovereigntist and conservative politics than its counterparts in Western Europe.
The United States also has much on the line in a country Secretary of Defense Pete Hegseth called a “model ally” during his visit last week. One incident during that visit demonstrates just how tenuous that model status could be.
In a meeting between Hegseth and Polish Minister of National Defense Władysław Kosiniak-Kamysz, the interpreter was Magdalena Fitas-Czuchnowska, the wife of a liberal journalist who wrote two days earlier that Hegseth was “tattooed like a recidivist moron.” Fitas-Czuchnowska even shared her husband’s post. The two defense ministers were slated to visit an American transport aviation base in the country the following day, an event the American side abruptly canceled.
Amerykańska delegacja z sekretarzem stanu Markiem Rubiem i doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Michaelem Waltzem na czele w najbliższym czasie ma się udać do Arabii Saudyjskiej, gdzie weźmie udział w rozmowach z wysokimi rangą urzędnikami z Rosji na temat zakończenia wojny na Ukrainie.
W ostatnim czasie zintensyfikowały się rozmowy między Waszyngtonem, Kijowem i Moskwą ws. zakończenia pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę, trwającej od lutego 2022 r. W środę prezydent USA Donald Trump poinformował o przeprowadzeniu rozmowy telefonicznej z Władimirem Putinem, w czasie której zdecydowano się na rozpoczęcie negocjacji mających na celu zakończenie konfliktu.
Z kolei w sobotę szef amerykańskiej dyplomacji Marco Rubio odbył rozmowę telefoniczną z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem. – Sekretarz ponownie potwierdził zaangażowanie prezydenta Trumpa w zakończenie konfliktu na Ukrainie. Ponadto omawiano możliwość potencjalnej wspólnej pracy nad wieloma innymi kwestiami dwustronnymi – powiedziała rzeczniczka Departamentu Stanu Tammy Bruce.
Za kilka dni w Arabii Saudyjskiej przedstawiciele Stanów Zjednoczonych, w tym wspomniany Marco Rubio, wezmą udział w rozmowach z wysokimi rangą urzędnikami z Rosji. W amerykańskiej delegacji pojawią się również doradca USA ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Waltz i wysłannik ds. Bliskiego Wschodu, Steve Witkoff. Według agencji Bloomberg spotkanie w Arabii Saudyjskiej ma przygotować grunt pod potencjalny szczyt Trump–Putin.
Brak udziału Ukrainy w rozmowach, które będą prowadzone na Bliskim Wschodzie, spotkał się z krytycznym podejściem zarówno krajów członkowskich UE, jak i samego Kijowa. – Ukraina nigdy nie zaakceptuje układów zawieranych za naszymi plecami (…). Żadnych decyzji o Ukrainie bez Ukrainy, żadnych decyzji o Europie bez Europy – oznajmił prezydent Wołodymyr Zełenski podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Ukraiński przywódca wezwał przy tym do budowania „sił zbrojnych Europy”.
Specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy i Rosji gen. Keith Kellogg wyjaśnił, że w rozmowach na temat zakończenia wojny głównymi aktorami są Rosja i Ukraina, a Stany Zjednoczone tylko pośredniczą. Z kolei brak obecności Europy ma zapewnić uniknięcie powtórki sytuacji z porozumień mińskich, w których poza Ukrainą i Rosją brały udział Francja i Niemcy. – Pamiętacie „Mińsk 2”? Zaangażowanych było wielu europejskich liderów i oni całkowicie zawiedli – wskazał Kellogg.
VILLACH \ W sobotę Syryjczyk rzucił się z nożem na przechodniów spacerujących ulicami górskiego miasteczka w Austrii. Śmiertelnie ranił 14-letniego chłopca. Po ataku zabójca krzyczał „Allahu Akbar!” i szeroko uśmiechał się do aresztujących go policjantów. To kolejny zamach terrorystyczny w ostatnich dniach.
W sobotę 23-letni syryjski imigrant, uzbrojony w nóż, ruszył na ulice górskiego miasteczka na południu Austrii. Kiedy znalazł się w bliskiej odległości od przechodniów, rzucił się na nich i zadał serię ciosów. Łącznie udało mu się ranić pięciu mężczyzn, w tym 14-latka, który stracił życie. Dwóch pozostałych odniosło ciężkie obrażenia. Po ataku 23-latek zaczął głośno krzyczeć „Allahu Akbar”. Jeden ze świadków zdarzenia zagrodził drogę terroryście swoim samochodem, uniemożliwiając atak na kolejne osoby, i pomagał służbom zatrzymać zamachowca. Kiedy funkcjonariusze dotarli na miejsce, Syryjczyk szeroko się uśmiechał i nie krył satysfakcji. Obecnie policja ustala, czy zabójca działał sam. Bezpośrednio po zbrodni funkcjonariusze przeprowadzili przeszukanie w ośrodku dla uchodźców, w którym mieszkał. Akt przemocy zszokował lokalną społeczność, władze miasta odwołały imprezy karnawałowe.
Zbrodnia z Villach miała miejsce zaledwie dwa dni po krwawym zamachu w Monachium. W czwartek 24-letni obywatel Afganistanu wjechał w tłum manifestujących na monachijskim Stiglmaierplatz. Początkowo mężczyzna podążał za kolumną demonstrantów, po czym gwałtownie przyspieszył, tratując 36 osób, w tym dzieci. Kilkadziesiąt godzin po ataku służby poinformowały, że 37-latka i jej dwuletnia córka zmarły wskutek obrażeń. Podczas przesłuchania Afgańczyk nie okazał skruchy, potwierdził, że działał w pełni świadomie.
W sobotę na miejscu tragedii kwiaty złożył kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Bezpośrednio po zamachu Niemcy po raz kolejny zaczęli zwracać uwagę na nieskuteczność polityki migracyjnej, pytając, jak to możliwe, że nie udało się uniknąć kolejnego dramatu. „Zamach w Monachium wzmocnił wrażenie, że polityka azylowa Niemiec poniosła klęskę” – napisał „Handelsblatt”. Joanna Kowalkowska