Gazeta Polska Codziennie Numer 3885


Krok do aneksji

Z wiadomych względów oczy całego świata były w ostatnich dniach zwrócone na Waszyngton, spotkanie Wołodymyra Zełenskiego z Donaldem Trumpem i na wydarzenia, które rozegrały się w Białym Domu. Tymczasem do istotnej rzeczy doszło także w Moskwie, gdzie Władimir Putin ratyfikował traktat między Rosją a Białorusią o gwarancjach bezpieczeństwa tzw. Państwa Związkowego (ZBiR).

Umowa przewiduje m.in. utworzenie rosyjskich baz na terytorium Białorusi, a także odpowiedź na potencjalny atak zbrojny zarówno przeciwko Rosji, jak i Białorusi, i to z wykorzystaniem broni jądrowej. Takowa na Białorusi już się znajduje, a porozumienie jest zapowiedzią tego, że pojawi się tam jeszcze więcej rosyjskich żołnierzy. I to nie tylko na czas manewrów, m.in. planowanych na wrzesień ćwiczeń Zapad-2025, ale na stałe.

Wraz z żołnierzami pojawi się zapewne więcej sprzętu i uzbrojenia, co z kolei powinno wzmocnić czujność krajów wschodniej flanki NATO, w tym Polski. Traktat oceniany jest jako kolejny krok ku wchłonięciu Rosji przez Białoruś. Od dawna wiadomo, że Alaksandr Łukaszenka nie ma nic do powiedzenia, a wszystkie strategiczne decyzje względem Białorusi podejmowane są najpierw na Kremlu. Konrad Wysocki



Wykorzystać koniunkturę

Wraz z wygraną w USA Donalda Trumpa, a także coraz większym wpływom konserwatystów w Europie, otworzyło się okno, w którym można zahamować destrukcyjne przepisy zielonej rewolucji. Amerykański prezydent po raz wtóry wypowiedział porozumienie paryskie. Dodatkowo ekologiczne inwestycje okazują się skrajnie drogie i niewydajne. Konkurencyjność gospodarek zależy od niskich cen energii.

W naszym kraju porzuca się najtańsze elektrownie węglowe na rzecz gazowo-parowych, które będą zasilane drogim surowcem z importu. Okazuje się, że za wszystkie inwestycje w fotowoltaikę i wiatraki mogliśmy wybudować cztery nowe tradycyjne elektrownie, które rozwiązałyby problemy energetyczne kraju na najbliższe pół wieku.

A tak, w naszym klimacie, w którym przez pół roku jest pochmurnie, a przez drugie pół bezwietrznie, inwestujemy w panele i elektrownie wiatrowe. Oczywiście jak zwykle rządzący obudzą się już po fakcie, gdy pojawią się regularne blekauty, a w gniazdkach zacznie brakować prądu.



Para prezydencka z wizytą w USA

Już dzisiaj w Nowym Jorku podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ prezydent RP Andrzej Duda wygłosi wystąpienie podsumowujące swoją działalność na tym międzynarodowym forum. Podczas swojej kilkudniowej wizyty w Stanach Zjednoczonych prezydent Duda wraz z małżonką spotkali się również z Polakami mieszkającymi w USA i Amerykanami polskiego pochodzenia. – Potrzebujemy waszego wsparcia, by Ameryka nie zapomniała o Polsce, by traktowała nas jako ważny strategiczny punkt na mapie swoich światowych interesów – stwierdził na spotkaniu w Chicago.

W niedzielę w chicagowskim Copernicus Center, które jest jednym z najważniejszych ośrodków kulturalno-społecznych amerykańskiej Polonii, ściśle związanym z polską emigracją, prezydent Andrzej Duda wraz z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą spotkał się z Polakami mieszkającymi w USA oraz Amerykanami polskiego pochodzenia. Prezydent RP zapewnił, że jest wzruszony spotkaniem w tym największym skupisku środowiska Polaków w Stanach Zjednoczonych. – Dziękuję za to, że nigdy nie zapomnieliście o Polsce, niesiecie polskość w sercu, przekazujecie ją i jesteście z niej dumni. Uczycie młodzież, co to znaczy, że warto być Polakiem – oznajmił prezydent RP.

Podczas swojego przemówienia Andrzej Duda podziękował również za aktywność publiczną i zaangażowanie na rzecz polskich spraw. – Zdarzyło się tak chyba po raz pierwszy w historii, żeby na konferencji konserwatystów CPAC, czyli na spotkaniu środowisk amerykańskich, gdzie obecna była połowa Białego Domu, spora część Kongresu i elity ze wszystkich stanów, prezydent USA wyszedł i powiedział, że jest wdzięczny Polakom, bo 85 proc. tych, którzy brali udział w wyborach, oddało na niego głos – podkreślił.

Wydarzenie zorganizowane w Copernicus Center było również okazją do wręczenia odznaczeń państwowych obywatelom USA i zamieszkałym tam Polakom, którzy zasłużyli się w działalności polonijnej. Wczoraj natomiast w chicagowskim Muzeum Polskim w Ameryce para prezydencka wzięła udział w obchodach Dnia Kazimierza Pułaskiego, który uznawany jest za bohatera zarówno w USA, jak i w Polsce.

Już dzisiaj w Nowym Jorku podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ prezydent RP wygłosi przemówienie podsumowujące jego działalność na tym forum, podczas którego mówił o inicjatywie zaprowadzania pokoju poprzez prawo, a nie poprzez siłę. – Czas pokazał, jak ważne już wtedy to były apele, zwłaszcza gdy patrzymy na otaczającą nas rzeczywistość, na rosyjską agresję na Ukrainę, czyli stosowanie prawa siły wobec suwerennego państwa – mówił Andrzej Duda przed wylotem do USA.



Amerykanie nie chcą na razie podpisać umowy z Zełenskim

DYPLOMACJA \ Po piątkowym zamieszaniu i kłótni w Białym Domu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział mediom, że nadal jest gotowy na podpisanie umowy z USA. Dodał także, że chętnie wróci do Białego Domu, jeśli zostanie znów zaproszony. W tym samym czasie sekretarz skarbu USA Scott Bessent powiedział, że jej podpisanie na razie nie wchodzi w grę.

Jak informowaliśmy wcześniej, Zełenski był w Białym Domu w piątek. Podczas tej wizyty on i Trump mieli podpisać umowę dotyczącą wspólnej eksploatacji złóż metali ziem rzadkich, którą obie strony wcześniej wynegocjowały. To rutynowe spotkanie zakończyło się jednak skandalem po tym, gdy między Zełenskim, Trumpem i wiceprezydentem J.D. Vance’em doszło do ostrej scysji. Fox News informowała, że Zełenski już w Waszyngtonie, ale jeszcze przed spotkaniem z Trumpem, zdecydował, że nie podpisze tej umowy, bo nie zawiera formalnych gwarancji bezpieczeństwa. Miało to sprawić, że obie strony weszły na spotkanie wściekłe na siebie.

Rozmawiając z dziennikarzami podczas szczytu w Londynie, Zełenski stwierdził jednak, że nadal jest gotowy na podpisanie tej umowy i wróciłby do Białego Domu, gdyby został tam zaproszony. Odpowiadając na pytanie dziennikarki BBC, stwierdził, że nadal chciałby prowadzić „konstruktywny dialog” z administracją Trumpa. „Chcę tylko, by pozycja Ukrainy została wysłuchana. Chcemy, by nasi partnerzy pamiętali, kto w tej wojnie jest agresorem” – stwierdził. Zełenski przyznał, że na tym, co się stało w piątek w Białym Domu, nie skorzystała ani Ukraina, ani USA, a jedynie reżym Putina. Stwierdził jednak, że nie wpłynie to negatywnie na stosunki Kijowa z Waszyngtonem, a on sam jest pewny, że „ta sytuacja przeminie”. Poinformował, że rozmowy między Ukraińcami a Amerykanami trwają od piątku, ale na razie nie są prowadzone na poziomie prezydentów.

Wygląda jednak na to, że Amerykanie poczuli się obrażeni i tak łatwo mu nie odpuszczą. Sytuację w Białym Domu ostro skomentował na antenie CBS sekretarz skarbu Scott Bessent. Powiedział, że Zełenski miał w piątek jedynie „przyjechać i podpisać tę umowę ekonomiczną”, pokazując tym, że między Amerykanami a Ukraińcami panuje zgoda. Zamiast tego jego zdaniem Zełenski „zdecydował, że wysadzi to w powietrze”.

Bessent jest głównym architektem tej umowy i wielokrotnie powtarzał, że jest bardzo korzystna także dla Ukrainy. Twierdził też, że ta umowa da Ukraińcom „długotrwałą tarczę bezpieczeństwa”. W CBS powiedział, że najtragiczniejszym elementem tego, co zaszło w piątek, jest to, że Trump chciał dzięki wspólnym interesom zacieśnić stosunki z Ukrainą i pokazać Putinowi, że on i Zełenski stoją po tej samej stronie. „I prezydent Zełenski przyszedł do Gabinetu Owalnego i próbował renegocjować umowę przed całym światem” – stwierdził, dodając, że jeśli miał zastrzeżenia do jej treści, to powinien o nich porozmawiać za zamkniętymi drzwiami.

Bessent przekazał, że obecnie nie ma możliwości, żeby podpisali z Ukrainą tę umowę, ale nie wykluczył, że może się to stać w przyszłości. Stwierdził, że administracja Trumpa czeka teraz na kolejne ruchy ze strony ukraińskiej, bo chce się przekonać, czy Zełenski naprawdę dąży do pokoju. Potwierdził, że ta umowa miała doprowadzić do zawarcia umowy pokojowej, ale nie da się mieć jednej bez drugiej. „Myślę, że musimy zobaczyć, czy prezydent Zełenski chce kontynuować. Jaki jest sens w umowie ekonomicznej, która stanie się bezprzedmiotowa, jeśli chce nadal walczyć?” – spytał. Podkreślił, że Trumpowi zależy na umowie pokojowej.
Wiktor Młynarz



Premier Wielkiej Brytanii ogłosił plan pokojowy dla Ukrainy

Podczas niedzielnego szczytu w Londynie zaprezentowano czteropunktowy plan współpracy z Ukrainą, którego celem jest zakończenie wojny z Rosją. Wśród proponowanych rozwiązań znalazły się dalsze dostawy sprzętu wojskowego, jak i utworzenie koalicji chętnych, która będzie gwarantować pokój poprzez swoją obecność militarną na Ukrainie. Jak podkreślił premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, porozumienie będzie potrzebowało poparcia ze strony Stanów Zjednoczonych. – Kiedy już przychodzi do realnego sprawdzenia możliwości, zasobów i potencjału, okazuje się, że Europa nie ma wystarczających zdolności i musi liczyć na USA – mówi Paweł Jabłoński, poseł Prawa i Sprawiedliwości (PiS).

W niedzielę w Londynie, z inicjatywy premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera, odbył się specjalny szczyt poświęcony Ukrainie, obronności i bezpieczeństwu. W tym spotkaniu wzięło udział kilkunastu szefów rządów i przywódców z takich państw, jak Polska, Francja, Niemcy, Dania, Włochy, Holandia, Norwegia, Hiszpania, Finlandia, Szwecja, Czechy, Rumunia i Turcja. Na szczycie obecni byli również prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, sekretarz generalny NATO Mark Rutte i przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

– Jesteśmy dziś na rozdrożu historii… To nie jest moment na dalsze gadanie – to czas na działanie i zjednoczenie się wokół nowego planu na rzecz sprawiedliwego i trwałego pokoju – oznajmił szef brytyjskiego rządu Keir Starmer. Uczestnicy niedzielnego spotkania zobowiązali się do dalszego dostarczania pomocy wojskowej dla Ukrainy z jednoczesnym zwiększaniem presji ekonomicznej na Rosję.

Jak podkreślił premier Wielkiej Brytanii: „Trwały pokój musi gwarantować suwerenność i bezpieczeństwo Ukrainy, która z kolei musi zasiąść do stołu negocjacyjnego”. W przypadku zawarcia pokoju uczestnicy szczytu przyrzekli nadal wzmacniać zdolności obronne Ukrainy, aby zapobiec przyszłym inwazjom. Starmer mówił również o dalszym rozwijaniu koalicji chętnych, która będzie bronić porozumienia na Ukrainie i gwarantować pokój. – Wielka Brytania gotowa jest wysłać żołnierzy i samoloty, aby zapewnić przestrzeganie umowy – zadeklarował brytyjski polityk.

– Europa musi wziąć na siebie ciężar tej ciężkiej pracy – powiedział premier Wielkiej Brytanii i dodał przy tym, że porozumienie będzie potrzebowało poparcia ze strony Stanów Zjednoczonych, a przy tym musi obejmować Rosję. Starmer zaznaczył, że Putin nie może dyktować warunków w tej sprawie.

Z kolei prezydent Francji Emmanuel Macron przedstawił pomysł miesięcznego zawieszenia broni, które objęłoby ataki w powietrzu i na morzu oraz uderzenia na krytyczną infrastrukturę energetyczną. Szef francuskiej dyplomacji Jean-Noël Barrot w rozmowie z radiem RTL zasugerował, że miesięczny rozejm na Ukrainie pokazałby, czy prezydent Rosji Władimir Putin działał w dobrej wierze.

Uczestnicy specjalnego szczytu – w tym również ci, którzy wcześniej negatywnie odnosili się do współpracy transatlantyckiej – podkreślali kluczową rolę, jaką Stany Zjednoczone odgrywają w architekturze bezpieczeństwa europejskiego. – Nikt nie miał wątpliwości, iż kluczową kwestią dla naszego bezpieczeństwa jest utrzymanie jak najbliższych więzi z USA – oznajmił Donald Tusk na konferencji prasowej w londyńskiej ambasadzie. Jak zauważa w rozmowie z „Codzienną” Jabłoński, Tusk tylko w ciągu tygodnia zmieniał swoje stanowisko co do relacji transatlantyckich kilkukrotnie. – Te wolty wynikają z braku wizji polityki zagranicznej i kierowania się sondażami. Obecne rządy nie mają wizji, a Tusk tylko siedzi i czeka, co inni ustalą, a następnie powtarza za nimi – mówi były wiceszef MSZ.