Prezydent Donald Trump wygłosił przemówienie w Departamencie Sprawiedliwości. Mówiąc o swoich przeciwnikach, demokratach i radykalnej lewicy, oznajmił: „Próbowali zmienić Amerykę w skorumpowany kraj komunistyczny i kraj trzeciego świata, ale ostatecznie bandyci ponieśli porażkę, a prawda zwyciężyła. Wolność zwyciężyła. Sprawiedliwość zwyciężyła. Demokracja zwyciężyła. I przede wszystkim zwyciężył naród amerykański”.
Dwa miesiące urzędowania to zbyt krótko, aby podsumowywać prezydenturę republikanina. Przebywający w Waszyngtonie sekretarz generalny NATO Mark Rutte powiedział już jednak: „Kiedy spojrzysz na Trumpa, to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku tygodni, jest naprawdę oszałamiające”. Szkoda, że Rutte jest jednym z nielicznych europejskich polityków słusznie oceniających sytuację.
Ostra jazda Tuska z misiem Wojtkiem! Jak wykazali kontrolerzy Ministerstwa Kultury, którzy postanowili rozprawić się z Instytutem Pileckiego (z samym Pileckim rozprawili się ich ideowi poprzednicy), doszło tam do poważnej afery i skandalu. Mianowicie nauczyciele z instytutu wykroczyli poza swoje ustawowe kompetencje i nauczali dzieci o niedźwiedziach brunatnych! A konkretnie o jednym, kapralu Wojtku z armii Andersa. „Tematem kursu była postać niedźwiedzia brunatnego, który nie jest związany z zakresem zadań Instytutu” – napisał czujny kontroler Marek Marczuk. Marczuk gieroj! Bodnarowcy, do boju!
Kominiarki na twarz i rozprawcie się z misiem jak z Dariuszem Mateckim, bobrami dywersantami z wałów przeciwpowodziowych czy ojcem Kolbem. Haki na misia są liczne, ponoć lubił piwo i papierosy, więc w grę wchodzi także demoralizacja nieletnich. Trzeba go złapać i kazać mu lać do butelki jak księdzu Olszewskiemu albo dokarmiać go przymusowo jak Mariusza Kamińskiego, i to bynajmniej nie miodkiem. Albo pogazować go jak rolników. To zły niedźwiedź, pisowski niedźwiedź, jak powiedziałby Jerzy Owsiak. No i fakt, że jest brunatny, też jest bardzo znaczący. Piotr Lisiewicz
Przyjęcie przez Parlament Europejski rezolucji wzywającej do utworzenia Europejskiej Unii Obronnej wzbudza w Polsce emocjonalną dyskusję. Tymczasem oliwy do ognia dolał Manfred Weber, lider EPL, który stwierdził, że Unia Europejska potrzebuje szefa sztabu, który powinien także móc dowodzić zmodernizowanymi armiami narodowymi i jasno określać kwestie zamówień publicznych. – Już nawet nie ukrywają, że chodzi o interes niemiecki – alarmują politycy PiS.
Manfred Weber, przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej, udzielił wywiadu dziennikowi „Welt am Sonntag”. „Musimy być w stanie bronić się niezależnie. Mam już dość ciągłego polegania na Waszyngtonie w kwestii naszego bezpieczeństwa. Musimy stać się bardziej wydajni. Europa nie potrzebuje 17 różnych typów czołgów, podczas gdy Amerykanie mają tylko jeden. Musi istnieć obowiązek wspólnego zakupu broni. Nową broń powinniśmy kupować przede wszystkim od europejskich firm” – powiedział w wywiadzie niemiecki polityk.
Jego zdaniem rezolucja przyjęta w środę 12 marca przez Parlament Europejski to krok do powołania wspólnej armii. „Potrzebujemy wspólnego europejskiego dowództwa, osadzonego w strukturach NATO. Europejski szef sztabu powinien także móc dowodzić zmodernizowanymi armiami narodowymi i jasno określać kwestie zamówień publicznych” – powiedział Weber.
Zdrada interesu Polski
Na te słowa stanowczo zareagował Mariusz Błaszczak, były minister obrony narodowej. „Zaczęło się! Manfred Weber, kolega Donalda Tuska i szef Europejskiej Partii Ludowej, której częścią jest Platforma Obywatelska, stwierdził właśnie, że nowy »europejski szef sztabu« powinien móc dowodzić armiami narodowymi. Tusk już nawet nie ukrywa, że oddał sprawy naszego bezpieczeństwa i decyzje dotyczące rozwoju oraz sposobu użycia Wojska Polskiego w niemieckie ręce. Maski opadły” – ocenił we wpisie na platformie X Błaszczak.
Krytycznie o wspólnej armii wypowiedział się też Zbigniew Ziobro. – Zdrada interesu Polski i Polaków ubrana w kłamstwa, że rzekomo ta decyzja ma podnieść bezpieczeństwo naszego kraju. Oni chcą oddać nadzór i kierowanie polskim przemysłem obronnym Brukseli, Berlinowi i Paryżowi. Nie możemy przejść do porządku nad zdradą w swej istocie, nazywaną wielkim gestem ze strony UE, który ma prowadzić do wzmocnienia bezpieczeństwa. Polska nie może stracić kontroli nad swoim przemysłem obronnym – wzywa były minister sprawiedliwości.
Pompowanie niemieckiej gospodarki
Zdaniem prof. Piotra Grochmalskiego, byłego dyrektora Instytutu Studiów Strategicznych na Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie i ekspert w zakresie bezpieczeństwa, projekt europejskiej armii ma już długą brodę, a w przeszłości podobne plany były wielokrotnie zarzucane, bo państwa nie mogły się porozumieć co do kierowania taką armią. Jego zdaniem lukę wypełniło już dawno NATO.
– W trakcie szczytu NATO w Wilnie w 2023 r. przyjęto regionalne plany obrony. Tam jest wszystko rozpisane: jakie jednostki; jak uzbrojone; kto jakie zadania powinien wykonywać w razie zagrożenia ze strony Rosji. Te plany przypominają te z okresu zimnej wojny. Wszystko sprowadza się do tego, że poszczególne państwa powinny wykonać konkretne zobowiązania – mówi „Codziennej” prof. Grochmalski.
Ekspert przypomina, że wystarczy realizować plany logistyczne NATO. – Tymczasem teraz wybucha dyskusja polityków, że oni naraz chcieliby realizować swoje plany. A w którym roku wojny to się dzieje? Wcześniej nie widzieli konieczności? Eliminowanie bełkotem tego, co jest już zrobione, nie sprawi, że Europa będzie bezpieczniejsza – zżyma się prof. Grochmalski.
Jego zdaniem nadrzędnym celem wszystkich działań Komisji Europejskiej jest pobudzanie niemieckiej gospodarki. – Chodzi o to, że oni będą znów dysponowali olbrzymimi pieniędzmi i będą mogli swoją gospodarkę ratować. Pieniądze najpewniej będą bowiem szły tam, gdzie będą chcieli Niemcy. A można tym tak sterować, że nawet wydając pieniądze w Polsce, mogą one trafić do korporacji niemieckich – twierdzi prof. Grochmalski.
Fatalne doświadczenia z Niemcami
Jego słowa potwierdza Wojciech Skurkiewicz, były wiceminister obrony narodowej w rządach PiS. – To jest wprost mówienie o tym, że to Niemcy mają odgrywać kluczową rolę w tych obszarach obronnych. To Niemcy mają być głównym krajem dostarczającym uzbrojenie dla całej Europy. I to oni mają być kluczowym elementem tej wojskowej układanki. To słowa, które jeszcze parę miesięcy temu nie miałyby szans paść publicznie. Teraz jednak „przechodzą”… – mówi „Codziennej” Wojciech Skurkiewicz. Wspomina też nasze doświadczenia z niemiecką pomocą. – My jako Polska mamy przykre doświadczenia w dziedzinie obronności z Niemcami. Wraca sprawa czołgów Leopard. Otrzymaliśmy je za symboliczne 1 euro, a później musieliśmy miliardy włożyć w ich dostosowanie i modernizację. Kiedy prezydent Andrzej Duda wraz z ministrem Mariuszem Błaszczakiem tworzyli grupę państw, które chciały przekazać walczącej Ukrainie czołgi Leopard, to Niemcy nie byli w stanie wyasygnować nawet batalionu ze swoich zasobów. To pokazuje słabość armii niemieckiej i nieprzygotowanie przemysłu niemieckiego do realizacji dużych przedsięwzięć – mówi Skurkiewicz.
Rząd Tuska ogranicza zamówienia
Zdaniem ekspertów i polityków skrajnie szkodliwy jest też z naszej perspektywy pomysł kupowania broni jedynie w Europie. – Słowa Manfreda Webera wskazują na to, że będą oni próbowali zakazać kupowania broni poza Unią Europejską. Wykluczenie takich krajów jak USA i Korea w krótkiej perspektywie poważnie osłabi zdolności armii Sojuszu Północnoatlantyckiego. Przemysł obronny Europy nie jest w stanie nadążyć z realizacją zamówień, które w perspektywie kilku lat by się pojawiły. Takie państwa jak Polska nie mają już czasu, aby czekać latami na dostawy czołgów czy innego sprzętu – wyjaśnia Wojciech Skurkiewicz.
Jako przykład podaje kwestię produkcji bojowego wozu piechoty Borsuk. Rząd Donalda Tuska poinformował, że zamiast planowanych 1400 wozów bojowych kupi… 116 sztuk. Tak więc zamiast szybkiego dozbrojenia armii będzie rozpisany na dekady projekt. – Dostarczenie sprzętu za 10 lat to może być za późno – nie kryje Wojciech Skurkiewicz.
W sobotę media obiegła tragiczna wiadomość o śmierci pani Barbary Skrzypek, wieloletniej współpracowniczki prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Pani Skrzypek została przesłuchana w minioną środę przez zaangażowaną politycznie prok. Ewę Wrzosek w ramach śledztwa dotyczącego tzw. dwóch wież, przy czym odmówiono jej możliwości korzystania z pomocy pełnomocnika. Prezes PiS Jarosław Kaczyński w specjalnym oświadczeniu podkreślił, że „wielogodzinne przesłuchanie przez neoprokurator Wrzosek było dla Barbary Skrzypek ogromnym wstrząsem”.
W sobotę rano w wieku 66 lat zmarła Barbara Skrzypek, wieloletnia współpracowniczka prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Politycy opozycji zgodnie przyznają, że była to osoba niezwykle ciepła, empatyczna, opanowana, skora do niesienia pomocy każdemu i w każdej sytuacji. Z partią związana była od lat 90. Od 2020 r. kobieta cieszyła się emeryturą, jednak jakiś czas temu jej codzienność została zrujnowana przez bodnarowców. W minioną środę pani Barbara była przez blisko pięć godzin przesłuchiwana przez skrajnie zaangażowaną politycznie prok. Ewę Wrzosek w śledztwie dotyczącym tzw. dwóch wież.
Obecni przy czynnościach byli także pełnomocnicy współpracujący m.in. z Romanem Giertychem, natomiast adwokatowi pani Barbary zabroniono uczestnictwa w nich.
Polityczne śledztwo ws. dwóch wież
Przypomnijmy, że śledztwo ws. tzw. dwóch wież dotyczy rzekomego oszustwa na szkodę austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera przy planach budowy wieżowców na działce należącej do spółki Srebrna. Sprawę tę szeroko opisywaliśmy w 2019 i 2020 r. Pełnomocnikami przedsiębiorcy byli wówczas mec. Roman Giertych oraz mec. Jacek Dubois.
W październiku 2019 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydała postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania przygotowawczego. Słuszność tej decyzji została potwierdzona także przez sąd w lutym 2020 r. Jednak bodnarowcy w ramach polowania na opozycję postanowili wrócić do tej sprawy na początku br. Pojawiły się jednak problemy ze znalezieniem odpowiedniego prokuratora, który poprowadziłby sprawę zgodnie z oczekiwaniami przełożonych, o czym informował portal Niezależna.pl. Śledczy zwyczajnie nie chcieli na siebie brać odpowiedzialności za bezpodstawne i polityczne działania. W związku z tym zapadła zaskakująca decyzja o delegacji Ewy Wrzosek do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, a konkretnie do wydziału gospodarczego, który to miał na nowo wszcząć śledztwo ws. tzw. dwóch wież. „Wedle naszego informatora Wrzosek miała zadeklarować gotowość prowadzenia działań wobec Jarosława Kaczyńskiego oraz postawienia mu szybko zarzutów” – alarmował portal Niezależna.pl.
Warto podkreślić, że wcześniej Wrzosek została usunięta przez Adama Bodnara z Ministerstwa Sprawiedliwości, a powodem tego działania były najprawdopodobniej słowa krytyki pod adresem szefa resortu za zbyt powolne rozliczanie rządów PiS oraz stwierdzenie, że według niej lepszym ministrem byłby Roman Giertych.
„To nie jest ten czas, by ściśle trzymać się litery prawa”
Należy zaznaczyć, że w przeszłości prok. Ewa Wrzosek wielokrotnie manifestowała swoje sympatie polityczne i niechęć do obozu Zjednoczonej Prawicy. W mediach społecznościowych publikowała zdjęcia, na których nawiązywała do wulgarnego hasła „ośmiu gwiazdek”; komentując posty poświęcone PiS, podkreślała, że „na zimno – smakuje najbardziej… zemsta”, zniechęcała również do wzięcia udziału w referendum, które było organizowane wraz z wyborami parlamentarnymi w 2023 r., promowała materiały nawołujące do walki z obozem Jarosława Kaczyńskiego, a także – jak informowała sama Prokuratura Krajowa – wszczęła śledztwo ws. organizacji wyborów prezydenckich w czasie pandemii w sposób nieuzasadniony i z rażącym naruszeniem Kodeksu postępowania karnego.
To jednak nie koniec, bo zaangażowanej politycznie prokurator śledczy ze Szczecina chcieli jakiś czas temu stawiać zarzuty w związku z podejrzeniem przekazania osobom nieuprawnionym, a konkretnie urzędnikowi warszawskiego ratusza, informacji z toczącego się postępowania dotyczącego dwóch wypadków autobusów miejskich, do których doszło w stolicy w 2020 r. Sprawa ta została jednak wyciszona.
Jednak chyba najwięcej kontrowersji budzi wypowiedź prok. Wrzosek z grudnia ub.r., gdy na antenie TVP Info powiedziała, że „to nie jest ten czas, aby ściśle w sposób pozytywistyczny trzymać się litery prawa”. Co więcej, w mediach społecznościowych później broniła swojej wypowiedzi. „Można uważać, że rozliczenia i prokuratura działają we właściwym tempie. Ja tak nie myślę. Wiem za to, że kolejne na pewno będą szybsze i skuteczniejsze. I odczujemy to wszyscy na własnej skórze” – napisała.
Bezprawie bodnarowców
W środowym przesłuchaniu śp. Barbary Skrzypek oprócz prok. Wrzosek uczestniczyli także mec. Jacek Dubois oraz pełnomocnik z kancelarii Romana Giertycha. Udziału w tych czynnościach odmówiono natomiast mec. Krzysztofowi Gotkowskiemu, pełnomocnikowi pani Barbary. Ten natomiast ujawnił, jak wyglądała cała sytuacja, w specjalnie wydanym oświadczeniu. Wynika z niego, że razem ze swoją klientką przybyli do prokuratury 12 marca br. 15 minut przed planowanym przesłuchaniem, czyli o godz. 9.45. „Prokurator prowadzący przesłuchanie jeszcze na korytarzu odmówił dopuszczenia mnie do czynności” – napisał Gotkowski.
Dalej dodał, że po wejściu do gabinetu uzasadnił potrzebę swojego udziału w przesłuchaniu. „Między innymi wskazałem na zły stan zdrowia świadka oraz obecność dwóch pełnomocników zawiadamiającego, co dodatkowo mogło być odczytywane przez świadka jako element presji” – zaznaczył. Podkreślił, że również sama pani Barbara „osobiście przedstawiła swoje problemy zdrowotne”. Mimo tej argumentacji prokurator po raz kolejny powtórzył, że nie dopuści pełnomocnika do udziału w przesłuchaniu, i w związku z tym adwokat musiał czekać do godz. 15 na panią Barbarę przed pomieszczeniem, w którym ta była przepytywana przez Wrzosek.
Po informacji o zgonie pani Barbary Skrzypek prokuratura wydała komunikat, w którym poinformowała, „że łączenie śmierci świadka z faktem jego przesłuchania i podnoszenie bezpośredniego związku pomiędzy tymi zdarzeniami skutkować będzie wystąpieniem przez Prokuraturę Okręgową na drogę cywilnoprawną celem ochrony dobrego imienia instytucji i referenta sprawy”.
Próbę zastraszenia podjęła także sama prok. Wrzosek. „Informuję, że wobec wszystkich osób kierujących wobec mnie groźby karalne i pomówienia sugerujące, że śmierć Pani Barbary Skrzypek pozostaje w związku przyczynowo-skutkowym z czynnością przesłuchania Jej (…), podejmę zdecydowane i adekwatne kroki prawne” – napisała prokurator Ewa Wrzosek na platformie X. Warto także odnotować rozbieżności ws. zeznań, jakie miała złożyć pani Barbara. Mec. Dubois poinformował, że Skrzypek „nie chciała dzielić się swoją wiedzą”. Giertych natomiast stwierdził, że „miała w tej sprawie bardzo dużo do powiedzenia”. Z kolei sama Wrzosek przekonuje, że przesłuchanie odbyło się z zachowaniem wysokich standardów czynności procesowej, mimo że odmówiono uczestnictwa w nim pełnomocnikowi świadka.
– Pani prokurator Wrzosek powinna być wyłączona z tego postępowania. Ona nie ma żadnych walorów bezstronności i niezależności wobec jakiegokolwiek posła, polityka PiS. To oczywiste dla każdego w tym państwie. Celowo jednak dostała to postępowanie, bo miała przyciskać ludzi. No i przycisnęła – komentował całą sprawę mec. Michał Skwarzyński na antenie TV Republika.
J. Kaczyński: Śmierć pani Barbary ma bezpośredni związek z przesłuchaniem
Wczoraj na platformie X specjalne oświadczenie wydał także prezes PiS Jarosław Kaczyński. „Wezwanie i wielogodzinne przesłuchanie przez neoprokurator Wrzosek było dla Barbary Skrzypek ogromnym wstrząsem i ogromnym stresem. Mówiła to sama Pani Barbara, gdy odmawiano Jej bezpodstawnie asysty prawnika, ale i tuż po przesłuchaniu. Śmierć Pani Barbary Skrzypek ma więc bezpośredni związek i z tym przesłuchaniem i ze szczuciem na p. Skrzypek przez prokuraturę, Romana Giertycha i ludzi z nim związanych. Nie damy się zastraszyć” – napisał lider Zjednoczonej Prawicy. Prezes Kaczyński poruszył ten temat także podczas niedzielnego spotkania z mieszkańcami Siedlec. – Barbara Skrzypek padła ofiarą łotrów, którzy doprowadzili do jej śmierci. Oni dzisiaj próbują się bronić i straszyć, ale my się nie przestraszymy – powiedział w niedzielę Kaczyński.
„Codzienna” natomiast skontaktowała się z byłym wiceszefem resortu sprawiedliwości Michałem Wójcikiem, aby poprosić go o komentarz do całej sytuacji. – Nawet jeśli ktoś nie poznał pani Basi, to i tak wszyscy wiedzieli, że jest taka osoba. Była niezwykle życzliwa, otwarta, ciepła, a przy tym bardzo profesjonalna. Każdy mógł liczyć na wsparcie od niej. Od samego początku była związana z naszym środowiskiem i wiadomość o jej śmierci jest bardzo bolesną informacją dla wszystkich z naszej formacji – powiedział nam poseł Wójcik.
Podkreślił również, ze zaskakujące jest milczenie w tej sprawie Prokuratury Krajowej. – W sprawie, która budzi ogromne zainteresowanie społeczeństwa, ci ludzie nie mają nic do powiedzenia. Mamy jedynie komunikat prokuratury okręgowej, którego treść jest bulwersująca, bo zawarto w niej groźbę ścigania adresowaną do ludzi, którzy będą się w określony sposób wypowiadali na ten temat. Pierwszy raz widzę, aby prokuratura zrobiła coś takiego. To tylko świadczy, że panuje tam ogromny chaos. Inne relacje z przebiegu przesłuchania publikuje Giertych, a inne mecenas Dubois. Oczywiste jest, że tę sprawę trzeba dogłębnie wyjaśnić. Nie mam wątpliwości, że jeżeli przesłuchanie było nagrywane, to to wideo powinno zostać natychmiast odtajnione – mówi polityk PiS.
Zastępca prokuratora generalnego dla „GPC”
„Codzienna” skontaktowała się również z zastępcą prokuratora generalnego Robertem Hernandem. – Artykuł 87 § 2 Kodeksu postępowania karnego dopuszcza możliwość, aby osoba niebędąca stroną mogła być reprezentowana przez pełnomocnika, jeżeli jest to konieczne dla ochrony jej interesów.
Prokurator odmawiając udziału pełnomocnika osoby niebędącej stroną, powinien bardzo rozważnie podjąć decyzję o odmowie jego dopuszczenia. W sytuacji,w której osoba, która powołuje się na ten interes, jest przesłuchiwana przez tak naprawdę trzy wyspecjalizowane podmioty, tj. prokurator i dwóch pełnomocników strony, to dla wartości tej czynności dowodowej warto dopuścić takiego pełnomocnika, który mógłby chronić interesy osoby przesłuchiwanej – powiedział prok. Hernand. – Ponadto prokurator prowadzący postępowanie przygotowawcze lub występujący przed sądem powinien wykazywać się całkowitą bezstronnością. Jeżeli prokurator publicznie prezentuje swoje poglądy na materie społeczne, które przez niektórych mogą być odczytywane jako polityczne, lub też ujawniane są w mediach okoliczności o być może pewnej relacji pozasłużbowej z pełnomocnikiem jednej ze stron postępowania, powinien złożyć wniosek o wyłączenie się z tego postępowania w trybie art. 41 par. 1 kpk. Podobnie przełożeni pani prokurator i każdego innego prokuratora, posiadając wiedzę na ten temat, nie powinni jej przydzielać tej sprawy. Strony oraz świadkowie przesłuchiwani w tej sprawie muszą mieć pewność, że postępowanie prowadzone jest w sposób obiektywny, co jest warunkiem niepodważalnej wartości dowodowej całego postępowania – ocenił zastępca prokuratora generalnego.
Sędzia Schab: Uderzająca nierówność
Swoją opinią na temat całej sytuacji podzielił się z nami także sędzia Piotr Schab, w latach 2022–2024 prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie. – Nie ulega wątpliwości, że świadek może skorzystać z pomocy profesjonalnego pełnomocnika podczas przesłuchania, zwłaszcza gdy istnieje perspektywa zastosowania art. 183 § 1 kpk, umożliwiającego uchylanie się od odpowiedzi, które mogłyby narazić jego lub osoby mu bliskie na odpowiedzialność karną lub karno-skarbową. Dopuszczenie pełnomocnika świadka do udziału w przesłuchaniu jest regułą. Odmowa traktowana jest jako wyjątek, który winien znaleźć szczególne podstawy. Nadto jaskrawa jest nierówność wsparcia prawnego w zakresie udziału w przesłuchaniu pełnomocników osób wskazywanych przez organy ścigania jako pokrzywdzone oraz świadka. Co więcej, pełnomocnicy ci, prezentując swoje poglądy w środkach masowego przekazu, nie kryją jednoznacznego stosunku do sprawy, nadając jej rys polityczny.
Jednocześnie nie dopuszcza się do uczestniczenia w postępowaniu pełnomocnika osoby, której zeznania są uznawane za mające bardzo istotne znaczenie dla oceny prawno-karnej sytuacji badanej przez organy ścigania – powiedział nam sędzia Schab. – W związku z tym mamy do czynienia z uderzającą nierównością traktowania uczestników postępowania oraz zepchnięciem obowiązku obrony interesów osoby przesłuchiwanej na nią samą. Działanie takie należy poddać głębokiej krytyce, gdyż nie przedstawiono żadnego racjonalnego argumentu, który uzasadniałby niedopuszczenie pełnomocnika świadka w tym przesłuchaniu – dodaje.
Amerykański magazyn opisuje brutalne represje Tuska wobec opozycji. I ostrzega: może być jeszcze gorzej
W Polsce pod rządami Donalda Tuska narasta fala politycznych represji, które przybierają coraz bardziej brutalne formy – od aresztowania posła Dariusza Mateckiego na oczach przechodniów, przez najazd policji na klasztor dominikanów w poszukiwaniu byłego wiceministra, do „okrutnego i nieludzkiego” traktowania księdza Olszewskiego. Michael O’Shea w artykule dla konserwatywnego magazynu „The American Spectator” przedstawia wstrząsające przykłady prześladowań przeciwników politycznych obecnego rządu w Polsce, rzucając światło na erozję zasad demokratycznych w kraju, który jeszcze niedawno uchodził za ostoję wolności w Europie Środkowej.
W lutym br. działaniom rządzącej w Polsce koalicji 13 grudnia przyjrzał się amerykański think thank Hudson Institute. W raporcie były dyplomata Matthew Boyse i ekspert Fundacji na rzecz Obrony Demoracji (FDD) Peter Doran skrytykowali jej działania. Wskazali, że sposób, w jaki atakowana jest opozycja, jest przekroczeniem czerwonej linii. Teraz działaniom władz w Polsce przyjrzał się amerykański magazyn „The American Spectator”. Sytuacja w naszym kraju została przedstawiona na tle negatywnych zmian zachodzących w innych państwach europejskich.
Opisując ostatnie przykłady gwałcenia zasad demokratycznych w takich krajach jak Wielka Brytania, Rumunia, Holandia i Austria, „Spectator” zauważa sarkastycznie: „To prawdziwy wyścig na dno na kontynencie, który uważa się za humanitarne supermocarstwo. Wśród ostrej konkurencji Polska zasługuje na szczególne uznanie za totalitarne ekscesy swojego rządu. Ma to również większe znaczenie niż kiedykolwiek: kraj ten stał się kluczowym graczem w europejskich sprawach politycznych, gospodarczych i wojskowych, a nadchodzące wybory prezydenckie będą jednymi z najbardziej znaczących w 2025 r.”.
Artykuł Michaela O’Shei skupia się na konkretnych przypadkach, ilustrujących totalitarne zapędy administracji Tuska wobec opozycji, zwłaszcza wobec członków Prawa i Sprawiedliwości (PiS). Pierwszą z omawianych przykładów jest sprawa posła Dariusza Mateckiego, którego aresztowanie w marcu 2025 r. przypominało sceny rodem z tanich filmów sensacyjnych. Matecki, jak pisze O’Shea, został „dramatycznie zatrzymany w swoim samochodzie na ruchliwej ulicy w Warszawie” dwa dni po tym, jak w geście protestu symbolicznie założył sobie kajdanki podczas przemówienia w Sejmie, deklarując zrzeczenie się immunitetu. Rząd zarzuca mu fikcyjne zatrudnienie w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, co może skutkować wyrokiem do 10 lat więzienia. Matecki odpiera zarzuty, twierdząc, że jego decyzja o zrzeczeniu się immunitetu miała pokazać, iż „nie jest ponad prawem”, a jego prawnik oraz rzecznicy PiS potępili zarówno sposób zatrzymania, jak i późniejsze przeszukania mieszkania jego żony.
Jako kolejny przykład amerykański publicysta wymienia Marcina Romanowskiego, byłego wiceministra sprawiedliwości, który w grudniu 2024 r. otrzymał azyl na Węgrzech. Wcześniej polska policja przeszukała klasztor dominikanów, gdzie według służb mógł się ukrywać (co okazało się bzdurą). Romanowski, oskarżony o rzekome nieprawidłowości w zarządzaniu funduszami, stwierdził we wniosku o azyl, że „przedstawiciele partii opozycyjnych nie mogą liczyć na sprawiedliwy proces w obecnych okolicznościach”. „Ucieczka na Węgry i ostre reakcje ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który groził Budapesztowi zaprzestaniem kontaktów z węgierskim ambasadorem w Warszawie, tylko podsycają wrażenie, że Polska pod rządami Tuska nie cofnie się przed niczym, by uciszyć przeciwników” – pisze O’Shea.
Nie mniej szokujący jest zdaniem amerykańskiego magazynu przypadek księdza Michała Olszewskiego, zatrzymanego w marcu 2024 r. przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Fundacja księdza otrzymała grant na centrum dla ofiar przemocy, ale obecne władze twierdzą, że część pieniędzy wydano niezgodnie z przeznaczeniem. O’Shea opisuje, jak po „teatralnym zatrzymaniu” ksiądz „został zmuszony do czekania w kajdankach w sklepie spożywczym, podczas gdy funkcjonariusze kupowali hot dogi”. Olszewski skarżył się na „warunki przypominające tortury”, w tym brak dostępu do jedzenia i toalety, a organizacja prawnicza reprezentująca go określiła to jako „okrutne i nieludzkie traktowanie zatrzymanego”.
Ostatnim ze wstrząsających przypadków represji rządu Tuska wobec opozycji jest aresztowanie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, byłych szefów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, w styczniu 2024 r. Policja wtargnęła do Pałacu Prezydenckiego, gdzie obaj się znajdowali, mimo wcześniejszych ułaskawień prezydenta Andrzeja Dudy. Wyrok dwóch lat więzienia za rzekome nadużycia władzy wywołał oburzenie – Kamiński ogłosił się więźniem politycznym i rozpoczął strajk głodowy, a Duda nazwał ich „pierwszymi więźniami politycznymi Polski od 1989 r.”. „Choć prezydent ponowił ułaskawienia, Ministerstwo Sprawiedliwości pod wodzą Adama Bodnara nie zaprzestało dalszych dochodzeń” – pisze O’Shea.
Te cztery przypadki to jedynie wierzchołek góry lodowej – O’Shea wspomina o dziesiątkach spraw przeciwko osobom i organizacjom związanym z poprzednim rządem. Autor podkreśla, że obecna administracja nie kryje swoich zamiarów, przytaczając obietnicę wyborczą Koalicji Obywatelskiej z 2023 r.: „Naruszenia Konstytucji i praworządności zostaną szybko rozliczone i osądzone”. W planach jest postawienie przed Trybunałem Stanu byłego premiera Mateusza Morawieckiego i prezydenta Andrzeja Dudy, a także oddanie Jarosława Kaczyńskiego, lidera PiS, w ręce „niezależnej, odpolitycznionej prokuratury” – co brzmi groteskowo w świetle opisywanych wydarzeń.
Nadchodzące wybory prezydenckie w maju 2025 r., w których kandydatem Tuska jest Rafał Trzaskowski, mogą przypieczętować los opozycji. Jeśli Trzaskowski wygra, ostrzega O’Shea, Tusk zyska możliwość finalnego rozprawienia się z przeciwnikami w ramach przyszłych „sądów kapturowych”. „Obecny prezydent Duda, którego kadencja kończy się wiosną, jest coraz bardziej marginalizowany, a jego konstytucyjne prerogatywy ignorowane” – alarmuje „The American Spectator”.
(Niezależna.pl)
Poland Continues to Arrest Political Opponents
March 13, 2025, 10:05 PM
During his speech at the Munich Security Conference, Vice President JD Vance summarized a European totalitarian impulse that has been festering for years but has only recently become prominent in American political discourse.
The United Kingdom now arrests citizens for speech and even silent prayer. The German political establishment hopes to ban the sovereigntist, anti-immigration Alternative for Germany, which just won a record number of parliamentary seats (a result that sitting Chancellor Olaf Scholz bizarrely asserted he “cannot and will NEVER accept”). Romania’s election cancellation and subsequent arrest of presidential candidate Călin Georgescu have been so outlandish that even corporate media support has been tepid.
Election winners in the Netherlands and Austria were muscled out in favor of more establishment-friendly ruling coalitions. EU leaders displayed a tacit acceptance of last year’s assassination attempt against Slovakian Prime Minister Robert Fico and then slapped his government with financial threats after he survived. Hungary, experiencing the culmination of those financial threats, is also facing renewed calls to suspend its voting rights for refusing to toe the line on Ukraine war policy. (RELATED: Are the Protests in Slovakia Due to NGO and USAID Interference?)
It is a veritable race to the bottom on a continent that brands itself a humanitarian superpower. Amid some fierce competition, Poland warrants special recognition for its government’s totalitarian excesses. This also matters more than ever: The country has become a key player in European political, economic, and military affairs, and its upcoming presidential election will be one of the most consequential of 2025. (RELATED: The Lies Are No Longer Uttered with Impunity: Vance’s Speech and Poland’s Crucial Election)
A recent spat between Elon Musk and Minister of Foreign Affairs Radosław Sikorski, a prominent neoconservative apparatchik, drew in other key figures, including Polish Prime Minister Donald Tusk and U.S. Secretary of State Marco Rubio.
That episode is notable in its own right, but American observers should take heed of another development in Warsaw: the Tusk regime’s pattern of arresting political opponents representing Law and Justice (PiS), the leading opposition party and head of the previous conservative ruling coalition. Earlier this month, parliamentarian Dariusz Matecki was dramatically pulled over and arrested in his car on a busy Warsaw street. It is the latest flashpoint in a pattern of political persecution under the zealous Minister of Justice Adam Bodnar:
Police pulled Matecki from his car two days after he theatrically handcuffed himself during a speech in the Sejm (Parliament) in which he announced he would waive his parliamentary immunity. The government accuses him of earning income from a fictitious role in the previous government, and he faces up to 10 years in prison. Matecki maintains his innocence and asserts that his refusal of parliamentary immunity reflects that he is not above the law. His attorney and PiS spokesmen have condemned the dramatic roadway arrest, as well as subsequent searches of his wife’s apartment.
Hungary granted asylum to the former deputy minister in December. Police had raided a Dominican monastery where Romanowski had been sheltering, but they failed to arrive in time. “Representatives of opposition parties cannot be guaranteed a fair trial in the current circumstances,” Romanowski said in his asylum application.
The current Ministry of Justice accuses him of misallocating funds during his time as deputy minister. (A parliamentary committee has also called for a court to issue an arrest warrant for former Minister of Justice Zbigniew Ziobro.) Romanowski has stated he hopes to defend himself before an independent judiciary.
Foreign Minister Radosław Sikorski issued public threats to the Hungarian government and insisted that all diplomatic meetings with the Hungarian ambassador in Warsaw be canceled.
Fr. Olszewski’s charitable foundation was awarded a grant from the Ministry of Justice to build a center for victims of violence in Warsaw in 2022. The ministry’s new caretakers assert that some of the grant money was spent on matters unrelated to the project. Balaclava-wearing members of the Internal Security Agency raided the priest’s residence and conducted a theatrical arrest last March.
Fr. Olszewski was then forced to wait in handcuffs in a convenience store while officers purchased hot dogs.
The priest alleges he was denied food and restroom access for extended periods, among other conditions resembling torture. A legal organization representing the priest described “cruel and inhumane treatment of a detainee.”
Polish bishops, contending with their declining societal influence and an array of anti-clerical measures from the current government, have been lukewarm in support of Fr. Olszewski. He was released on bail in October, after spending nearly seven months in prison. “Your prayers brought me out,” the priest told supporters. His trial is pending.
The Tusk government’s first dramatic arrest occurred when police raided the Presidential Palace in Warsaw, where two former officials of the Ministry of the Interior and Administration were present after a public game of cat and mouse. A Warsaw court ordered their arrest and a two-year prison sentence for abuses of power, despite previous presidential pardons.
Kamiński announced he was a political prisoner and began a hunger strike. President Andrzej Duda called them Poland’s first political prisoners since 1989 and reissued the pardons, though the Ministry of Justice has continued investigations into the pair.
These are the most prominent of the dozens of legal cases brought against public figures and conservative organizations sympathetic to the previous government. As the recent theatrics with Matecki demonstrate, Warsaw is not keeping a low profile following Vance’s speech and other unwanted international attention.
Nor should this developing world behavior come as a surprise. “Violations of the Constitution and the rule of law will be quickly accounted for and judged,” read one of the 2023 campaign promises of Tusk’s Civic Coalition.
It promised a state tribunal would prosecute former Prime Minister Mateusz Morawiecki and current President Andrzej Duda, while an “independent, depoliticized prosecution” would try PiS party leader and former Prime Minister Jarosław Kaczyński.
Duda’s term ends this spring, when Poland will conduct a (likely) two-round contest to elect a new president. Though the Tusk government has routinely disregarded Duda’s constitutional powers and the authority of unyielding judges, a victory for the pro-government Warsaw Mayor Rafał Trzaskowski would entail a rubber stamp for Tusk and potential kangaroo courts for a slew of prominent opposition figures.
To the extent that democratic principles still matter in Poland, the presidential contest will have enormous ramifications.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump stwierdził, że przeprowadzono „produktywne rozmowy” ze stroną rosyjską co do zakończenia wojny na Ukrainie. Jednym z ich tematów miał być dalszy los okupowanej przez Rosję elektrowni atomowej Zaporoże. Równocześnie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ostrzega, że Putin wcale nie chce pokoju, i dodaje, że Kreml będzie sabotował ewentualne osiągnięcie porozumienia.
Jak informowaliśmy w „Codziennej”, w ubiegłym tygodniu w Arabii Saudyjskiej doszło do rozmów między Ukrainą a USA. Po ich zakończeniu Biały Dom wznowił pomoc wojskową i wywiadowczą dla napadniętego państwa. Ukraińcy zgodzili się za to na 30-dniowe zawieszenie broni. Strona amerykańska próbowała przedstawić to jako wyrzeczenie z ich strony, chociaż eksperci byli raczej zgodni, że takie zawieszenie broni będzie korzystne dla Kijowa.
Teraz cały świat czeka na reakcję rosyjskiego reżimu. Putin w przeszłości wielokrotnie deklarował, że nie zgodzi się na zawieszenie broni. Teraz stwierdził jednak, że taka idea jest „właściwa i ją popieramy (…), ale są niuanse”. Doszło też do rozmowy Putina ze Steve’em Witkoffem, specjalnym wysłannikiem Trumpa ds. Bliskiego Wschodu. Trump stwierdził, iż była ona „dobra i produktywna”. We wpisie w serwisie Truth Social dodał, że pojawiła się „bardzo dobra szansa, że ta straszna, krwawa wojna w końcu się skończy”.
Może się wydawać dziwne, że rozmowę z Putinem odbył wysłannik ds. Bliskiego Wschodu, a nie wysłannik ds. Ukrainy, emerytowany generał i weteran wojny w Wietnamie Keith Kellog. Telewizja NBC ujawniła, że stało się tak, bo Rosjanie nie chcą z nim rozmawiać. Uważają, że jest zbyt przychylny Ukrainie. Były wiceszef MSZ Rosji Andriej Fedorow powiedział, że najbardziej nie podoba im się to, iż gen. Kellog nalega na „zamrożenie” linii frontu. Moskwa chce, by Ukraińcy wycofali wojska z czterech anektowanych regionów, których agresorowi nie udało się podbić w całości.
Donald Trump ujawnił też, że częścią rozmów pokojowych jest dalszy los elektrowni Zaporoże – największej elektrowni atomowej w Europie. Jest okupowana przez Rosję od 2022 r., a Ukraińcy twierdzą, że działania Kremla – takie jak składowanie w niej amunicji czy utrudnianie ukraińskim pracownikom dbania o jej bezpieczeństwo – mogą spowodować katastrofę na niespotykaną skalę. Trump powiedział, że Biały Dom rozmawiał z Ukraińcami o terytoriach, które ewentualnie oddadzą Rosji – w tym o tej elektrowni. Stwierdził, że ustalenie, kto ją dostanie, „nie jest łatwym procesem”.
Tymczasem prezydent Wołodymyr Zełenski ostrzegł w serii wpisów na platformie X, że Putin wcale nie chce porozumienia. Jego zdaniem będzie stawiał od początku warunki, których nie da się spełnić, by je sabotować. „Putin nie może wyjść z tej wojny, bo zostałby wtedy z niczym” – napisał Zełenski. Dodał, że będzie wciągał innych w nieskończone dyskusje i marnował czas, gdy w tym czasie będzie trwało zabijanie Ukraińców. „Każdy warunek, jaki postawi Putin, to tylko próba zablokowania dyplomacji. Tak działa Rosja. I ostrzegaliśmy przed tym” – podkreślił ukraiński przywódca.
Tymczasem minister spraw zagranicznych Kanady Melanie Joly powiedziała, że po spotkaniu w Quebecu państwa grupy G7 poparły amerykańską propozycję zawieszenia broni. Potwierdził to jej brytyjski odpowiednik David Lammy. Joly dodała, że teraz dyplomaci czekają na reakcję Rosji. Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer stwierdził jednak, że dotychczasowe reakcje Kremla świadczą, iż Putin „nie traktuje pokoju poważnie”. Dodał, że jeśli zmieni zdanie, to „będziemy musieli monitorować zawieszenie broni, by zapewnić, że to poważny i trwały pokój”.