USA \ Amerykański sekretarz stanu Marco Rubio ogłosił likwidację biura ds. przeciwdziałania dezinformacji, znanego wcześniej jako Global Engagement Center (GEC). W uzasadnieniu wskazano, że instytucja podejmowała działania ograniczające wolność słowa zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i poza granicami kraju.
W swoim oświadczeniu Rubio wskazał, że „obowiązkiem każdego urzędnika rządowego jest ciągła praca nad zachowaniem i ochroną wolności wypowiedzi Amerykanów”. Z tego też względu szef amerykańskiej dyplomacji ogłosił zamknięcie Biura ds. Zwalczania Zagranicznych Informacji, Manipulacji i Ingerencji (Counter Foreign Information Manipulation and Interference – R/FIMI) w Departamencie Stanu, dawniej znanego jako Global Engagement Center (GEC).
– Za poprzedniej administracji biuro, które kosztowało podatników ponad 50 mln dol. rocznie, wydawało miliony na aktywne uciszanie i cenzurowanie głosów Amerykanów, którym miało służyć. Jest to sprzeczne z zasadami, których powinniśmy przestrzegać, i nie do pomyślenia, że miało to miejsce w Ameryce – wyjaśnił Marco Rubio. – Pod rządami prezydenta Donalda Trumpa zawsze będziemy pracować nad ochroną praw narodu amerykańskiego, a to jest ważny krok w dalszym wypełnianiu tego zobowiązania – dodał.
Duża część republikanów oraz środowisk konserwatywnych zarzucała mocną stronniczość w działaniach założonego w 2016 r. Global Engagement Center. Natomiast w opinii miliardera i współpracownika Trumpa Elona Muska GEC stanowiło „zagrożenie dla amerykańskiej demokracji”. (pk)
Krzywy Róg, Sumy, Odessa i Dniepr – nasilają się ataki rosyjskiego agresora wymierzone w ukraińskich cywilów. Co więcej, wiosenna ofensywa armii Putina w obwodach charkowskim i sumskim nabiera rozpędu. Potwierdza to, że Kreml nie ma w planach zawieszenia broni.
Państwowa Służba Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy poinformowała w czwartek, że w wyniku rosyjskiego ataku przy użyciu dronów na Dniepr zginęły trzy osoby, a ponad 30 zostało rannych. To kolejne miasto w tym miesiącu wzięte na cel przez rosyjskiego agresora.
W Niedzielę Palmową Rosjanie uderzyli na Sumy dwiema rakietami balistycznymi, wypełnionymi amunicją kasetową. Zginęły 34 osoby, w tym dzieci, a blisko 120 zostało rannych. Dziewięć dni wcześniej w wyniku uderzenia pocisku balistycznego w pobliżu placu zabaw w Krzywym Rogu zginęło 20 osób, w tym dziewięcioro dzieci, a kilkadziesiąt odniosło obrażenia. Żołdacy Putina sięgają też po broń chemiczną. Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji przy Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy poinformowało o odkryciu w jednym z dronów kamikadze typu Shahed kapsułki z silnie toksycznym skoncentrowanym środkiem bojowym CS.
Pogarsza się też sytuacja w strefach walk. 70 tys. Rosjan przy wsparciu żołnierzy z Korei Północnej niemal w całości wyparło z obwodu kurskiego oddziały ukraińskie. Eksperci przewidują, że po usunięciu stamtąd Ukraińców Rosjanie przystąpią do potężnego uderzenia na obwody sumski i charkowski. Już teraz agresorzy wysyłają tam mniejsze grupy, aby przygotować te pozycje do większych działań ofensywnych.
Aby temu przeciwdziałać, oddziały ukraińskie stosują elastyczną taktykę. Prowadzą m.in. nocne zasadzki na rosyjskie grupy operujące w pobliżu granicy, a także stawiają kolejne pola minowe. Tylko w ostatnim czasie doszło do potyczek zbrojnych, które miały miejsce m.in. w pobliżu wsi Popowka i Demidowka w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim.
Niespokojne jest również na innych odcinkach frontu. Siły rosyjskie prowadzą działania ofensywne na kierunku Torecka, Pokrowska i Wełykiej Nowosiłki w obwodzie donieckim. Liczba ataków w ostatnim czasie wzrosła o ok. 30 proc., co zdaniem ukraińskich wojskowych świadczy o rozpoczęciu przez Rosjan wiosennej ofensywny. Aby zabezpieczyć tak długą linię frontu, na której Rosjanie prowadzą intensywne działania zbrojne, rząd w Kijowie stara się mobilizować miesięcznie do 30 tys. żołnierzy. Obecnie w obronę kraju zaangażowano ok. 900 tys. wojskowych.