Watykan poinformował, że w Poniedziałek Wielkanocny, o godz. 7.35 rano, papież Franciszek odszedł do domu Ojca. Miał 88 lat. Wcześniej zmagał się z ciężką chorobą płuc. – Nauczył nas, jak żyć wartościami Ewangelii, z wiarą, odwagą i uniwersalną miłością, zwłaszcza dla najbiedniejszych i najbardziej zmarginalizowanych – powiedział, ogłaszając jego śmierć, papieski kamerling, kardynał Kevin Farrell. Zdaniem publicysty „Nowego Ładu” Kacpra Kity podczas trwającego 12 lat pontyfikatu papieża Franciszka miało miejsce wiele burzliwych wydarzeń na świecie i w samym Kościele katolickim. – Jednym z pozytywnych elementów pontyfikatu Franciszka było mierzenie się z otaczającym nas konsumpcjonizmem i materializmem, a także obrona wartości, jaką stanowi rodzina – mówi Kita.
Papież Franciszek urodził się 17 grudnia 1936 r. jako Jorge Mario Bergolio w Buenos Aires, stolicy Argentyny, w rodzinie pochodzenia włoskiego. Jako młody człowiek żył normalnym życiem – pracował m.in. jako zamiatacz podłóg i ochroniarz w nocnym klubie, fascynował się tango i piłką nożną, zdobył tytuł technika chemika. Gdy miał 21 lat, przeszedł przez ciężkie zapalenie płuc, które niemal go zabiło.
Podczas spowiedzi świętej Franciszek poczuł powołanie i postanowił zostać jezuitą. Przysięgę złożył w 1960 r. Później został prowincjałem tego zakonu w Argentynie, a w 1992 r. mianowano go biskupem pomocniczym Buenos Aires. Sześć lat później został arcybiskupem tej archidiecezji. W lutym 2001 r. św. Jan Paweł II wyniósł go do godności kardynalskiej. Po rezygnacji papieża Benedykta XVI kardynałowie nie mieli wielkich wątpliwości – Franciszek został wybrany na papieża już drugiego dnia konklawe. Chociaż był jezuitą, przyjął imię na cześć świętego Franciszka, założyciela zakonu franciszkanów. Wielu komentatorów uważało, że był to bardzo znaczący wybór – już w przeszłości Franciszek słynął ze skromnego trybu życia i wyjątkowej troski o najbiedniejszych i najsłabszych, które charakteryzowały też świętego z Asyżu. Jako papież Franciszek przez cały pontyfikat opowiadał się po stronie najsłabszych – niezależnie od tego, czy chodziło o nędzarzy, których kapitalizm zostawił w desperackiej sytuacji, czy o dzieci nienarodzone.
Ostatnie błogosławieństwo Ojca Świętego
14 lutego Franciszek trafił do szpitala z powodu ostrego zapalenia oskrzeli. Watykan przyznawał, że jest w bardzo ciężkim stanie, a wierni z całego świata modlili się o jego zdrowie. Ze szpitala zwolniono go 23 marca. Nie miał siły, by samemu odprawiać msze, ale starał się spotykać z wiernymi w Watykanie.
W Wielkanoc pobłogosławił wiernych i złożył im życzenia, a jego asystent odczytał jego ostatnie przesłanie, w którym papież wezwał wiernych, by aktywnie szukali zmartwychwstałego Jezusa w swoim codziennym życiu. – Musimy szukać Jezusa Zmartwychwstałego w życiu, szukać w twarzach braci, szukać w codzienności, szukać Go wszędzie, ale nie w grobie – oznajmił Ojciec Święty.
Tego samego dnia papież przyjął w Watykanie wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych J.D. Vance’a wraz z rodziną. Był to ostatni zagraniczny gość głowy Państwa Watykańskiego. W poniedziałek o godz. 9.45 kardynał Kevin Farrell, kamerling Izby Apostolskiej, poinformował o śmierci papieża Franciszka. – O godz. 7.35 rano biskup Rzymu Franciszek powrócił do domu Ojca. Całe jego życie było poświęcone służbie Panu i Jego Kościołowi. Nauczył nas żyć wartościami Ewangelii, z wiernością, odwagą i powszechną miłością, szczególnie na rzecz najuboższych i najbardziej zmarginalizowanych – oznajmił Farrell.
– Śmierć papieża tuż po święcie Wielkanocy jest bardzo symboliczna w tym sensie, że dopiero co świętowaliśmy zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, przypominając sobie, że żadna śmierć nie jest końcem. Tak samo śmierć papieża jak każdego z nas, która prędzej czy później nas czeka, może być tylko wstępem do tego, aby zmartwychwstać w Chrystusie – mówi Kacper Kita, publicysta Nowego Ładu.
Świat żegna papieża Franciszka
Tuż po ogłoszeniu śmierci papieża Franciszka zaczęły spływać kondolencje z całego świata, w tym od szefów rządów i prezydentów. – Jego nauczanie i dziedzictwo nie zostaną utracone. Żegnamy Ojca Świętego z sercami pełnymi smutku, ale wiemy, że teraz jest w pokoju Pana – oznajmiła premier Włoch Giorgia Meloni, przyjaciółka Ojca Świętego. – Papież i ja mieliśmy bardziej aktywną relację, niż się wydawało. Wykraczała ona daleko poza nasze instytucjonalne role. Spotkaliśmy się wiele razy, nawet po to, żeby wymienić się opiniami. Potrafił pocieszyć w bardzo trudnych chwilach, mam z nim wiele wspomnień – powiedziała Meloni włoskiej stacji telewizyjnej RAI.
Z kolei prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wspominając papieża, napisał, że „wiedział on, jak dawać nadzieję, łagodzić cierpienie modlitwą i pielęgnować jedność”. – Modlił się o pokój na Ukrainie i za Ukraińców. Smutno nam razem z katolikami i wszystkimi chrześcijanami, którzy szukali u papieża Franciszka duchowego wsparcia – dodał.
Prezydent Republiki Południowej Afryki Cyril Ramaphosa złożył „głębokie kondolencje” katolikom w kraju i na całym świecie. Z kolei prezydent Izraela Izaak Herzog chwalił „bezgraniczne współczucie” Ojca Świętego. „Papież Franciszek będzie zawsze pamiętany jako wzór współczucia, pokory i duchowej odwagi przez miliony ludzi na całym świecie” – napisał na portalu społecznościowym X premier Indii Narendra Modi.
Burzliwy pontyfikat Franciszka
W rozmowie z „Codzienną” publicysta Nowego Ładu Kacper Kita przypomina, że podczas pontyfikatu papieża Franciszka trwającego 12 lat miało miejsce wiele burzliwych wydarzeń na świecie, ale również w Kościele katolickim. Zdaniem Kity był to pontyfikat trudny ze względu na wiele napięć doktrynalnych w Kościele, który jest w kryzysie. – Widzimy spadki liczby wiernych i powołań kapłańskich. Mamy również do czynienia z wieloma duchownymi, którzy boją się zajmować stanowiska w jakiejkolwiek kontrowersyjnej sprawie. Nie chcą wygłaszać opinii o kwestiach, które są ważne dla ludzi i którymi wierni żyją – wymienia ekspert.
– Pojawiały się również duże kontrowersje dotyczące nauczania, w które to kwestie wchodził papież Franciszek, próbując łączyć nauczanie katolickie z głównym nurtem polityczno-kulturowym na Zachodzie, ale też tymi obecnymi m.in. w Ameryce Południowej, z której pochodził. – Tego typu działania były dla wielu katolików trudne, ponieważ z wieloma posunięciami papieża Franciszka się po prostu nie zgadzali – mówi ekspert.
Jednym z elementów pontyfikatu Franciszka było mierzenie się z otaczającym nas konsumpcjonizmem i materializmem. – Ten wszechobecny egoizm jest na pewno dużym problemem. Papież Franciszek mocno krytykował ludzi żyjących przede wszystkim konsumpcjonizmem oraz tych, którzy krytykują wartości rodziny – zauważa Kacper Kita. Warto odnotować, że papież gorąco sprzeciwiał się także aborcji – zawsze twierdził, że to morderstwo i grzech śmiertelny. (Współpraca: Wiktor Młynarz)
„Jeśli tak, radbym wiedział, skąd ludzkość wie o tej / Jakiejś wolności słowa, którą krwie i poty / Przez wszystkie lat tysiące okupują próżno, / A która jest niewolą, wedle epok różną, / I której nikt nie widział królującej święcie, / Lecz kto śmiał kiedy wyrwać z duszy jej pojęcie?” – to „Rzecz o wolności słowa” Cypriana Kamila Norwida.
Wiem, że gdy ktoś na początku cytuje Norwida, to trąci gigantycznym zagrożeniem, że nudziarz, koturniarz, a brak myśli własnej zasłania głęboko skrywanymi sensami filozoficznymi w ledwo rozumianej polszczyźnie czwartego wieszcza. Ale spokojnie, nie będzie nudno, lecz klarownie. Do ważnego fragmentu Norwida za chwilę wrócimy. Niezwykle się cieszę, że lansowana przez ministra Adama Bodnara zmiana kodeksu karnego w sprawie mowy nienawiści została uchwalona przez Sejm i Senat.
Cieszę się jeszcze bardziej, że trafiła do prezydenta, a już najbardziej, że ten wysłał ją do Trybunału Konstytucyjnego w celu zbadania, czy jest zgodna z konstytucją. Czyli ustawa jest, ale jakoby jej nie było i nieprędko wejdzie w życie, a jeżeli Giętki Rafał nie zostanie prezydentem, to chyba w ogóle. To z czego ja się tak cieszę?
W skrócie z tego, że dysponujemy nazwiskami parlamentarzystów, którzy głosowali za tym niebezpiecznym dla demokracji i konstytucji gniotem, a więc prokuratorzy mają po zmianie władzy ułatwione zadanie, żeby się indywidualnościom przyjrzeć i sprawdzić, czy popieranie nie było prawdziwym językiem nienawiści wobec demokracji, wolności i społecznego ładu. Poza tym być może mamy gotową listę kandydatów do ośrodków głębokiej resocjalizacji.
Ile mamy płci?
Dlaczego gniot zachwalany przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara i lewacką Europę jest niebezpieczny? Szczegółowo wypunktowała ustawę organizacja zajmująca się prawami człowieka i wolnością słowa Alliance Defending Freedom (raport dostępny w sieci), która nie zostawiła wtedy na projekcie suchej nitki, wskazując m.in. na niezgodność z normami międzynarodowymi. Tu zajmiemy się wybranymi aspektami. Otóż zmiany w prawie miałyby polegać na wpisaniu do katalogu przestępstw popełnianych z nienawiści także do płci i orientacji seksualnej. Byłyby one teraz ścigane z urzędu i zajmowałby się tym specjalny zespół prokuratorów. Dobrze, ale czy ustawa precyzuje, ile mamy płci i ile mamy orientacji seksualnych?
Aaa! Takie pytanie trąci już językiem nienawiści i właśnie w tym momencie zbliżamy się do pierwszego kluczowego wniosku z dwóch. Po pierwsze, nie ma żadnej precyzyjnej definicji mowy nienawiści, więc prokuratorzy i sędziowie (jak pokazuje doświadczenie, w dużej mierze lewaccy i zindoktrynowani) będą sobie decydować według swojego widzimisię. Taki Donald Trump, gdyby powiedział w Polsce, że są tylko dwie płcie, wpakowałby się w poważne kłopoty – kto wie, czy wzburzony Bodnar nie chciałby go wsadzić. Owszem, hiperbolizuję na potrzeby publicystyki, ale inny, zwykły facet po wygłoszeniu prostej prawdy o dwóch płciach może zostać uznany za nienawistnika, a następnie skazany.
Skazany możesz też zostać, kiedy zaprotestujesz przeciwko facetowi wchodzącemu na golasa do przebieralni, w której jest twoja córeczka, bo chociaż mężczyzna ewidentnie ma na wierzchu atrybut faceta, to przecież identyfikuje się jako kobieta i wyłącznie od sędziego będzie zależała twoja przyszłość. Przesadzam? Niekoniecznie. Idźmy dalej, ponieważ nie ma także urzędowo uznanej liczby orientacji seksualnych – a oznaczać to może, że opisywana przez brytyjską prasę pani, która zakochała się w żyrandolu i marzyła, aby mieć z nim małe lampeczki, nie będzie mogła zostać nazwana adekwatnie, że jest stuknięta, bo jako żyrandolowy nienawistnik trafisz do więzienia. Sędziowskie widzimisię. Tym grozi bubel prawny forsowany przez koalicję Donalda Tuska.
Trucizna na społeczeństwo i demokrację
A teraz drugi aspekt sprawy, najważniejszy. Ustawa o mowie nienawiści jest w istocie trucizną dla ciała, ducha i społeczeństwa, w którym wymiana myśli, opinii, ścieranie się poglądów ma gwarantować demokratyczny rozwój i wybór. To prosta cenzura – bolszewicy 2.0 (jak ich nazywam) ściągnęli ją między innymi od niemiecko-amerykańskiego marksisty Herberta Marcuse’a, który to w eseju „Tolerancja represywna” zawarł pomieszanie pojęć. Teraz twórczo rozwija ten galimatias Donald Tusk swoją demokracją walczącą, czyli zaprzeczeniem demokracji.
Sam Marcuse tolerancję represywną rozumiał jako brak jakiejkolwiek tolerancji dla konserwatystów, chrześcijan, prawicowców. Trzeba ich pozbawić prawa głosu, krytyki, opiłować i ocenzurować do kości, przy czym – co postulował – już nawet na poziomie myśli. Jego przepowiednie stały się ciałem, ale na razie za granicą. Na przykład w Bournemouth w Anglii skazano Adama Smitha-Connora, którego uznano za winnego cichej modlitwy przed kliniką aborcyjną za swojego abortowanego syna, i któremu nakazano zapłacić 9 tys. funtów.. Nie żartuję, choć wygląda to jak fragment z dystopii George’a Orwella.
A teraz wracamy do Norwida, który napisał, że wolność słowa jest dla człowieka jak powietrze, że z tą prawie biologiczną potrzebą prawdy i głoszenia jej człowiek się po prostu rodzi. Napisał on, że mimo wszystkich niedoskonałości nikt nie wyrwie jej nam z naszej duszy. I wszystko to wymyślił pięknie, by zachwycało.