SKANDAL \ Przyśpiesza śledztwo ws. dwóch wież. Prok. Ewa Wrzosek przesłuchała już ośmiu świadków, m.in. kuzyna prezesa PiS Grzegorza Tomaszewskiego. Wszystkim, w przeciwieństwie do śp. Barbary Skrzypek, pozwoliła na udział pełnomocników. Do tej pory media informowały o przesłuchaniach Rafała Sawicza, Barbary Skrzypek, Jacka Cieślikowskiego i Geralda Birgfellnera.
Kolejni świadkowie, którzy złożyli już zeznania, to Krzysztof Czabański, Piotr Kąkolewski, Grzegorz Tomaszewski i Małgorzata Kujda – dowiedziała się Niezależna.pl w warszawskiej prokuraturze okręgowej.
Zapytaliśmy śledczych, czy przesłuchane osoby miały dostęp do pełnomocnika i czy przesłuchania były rejestrowane. „Przesłuchiwane osoby w zaistnieniu sytuacji określonej w art. 87 paragraf 2 kpk jako świadkowie mieli dostęp do pełnomocnika, przesłuchania nie były rejestrowane” – poinformowała prokuratura.
Grzegorz Jacek Tomaszewski jest ciotecznym bratem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Zasiadał w radzie nadzorczej spółki Srebrna. Krzysztof Czabański był szefem Rady Mediów Narodowych, zasiadał we władzach Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, głównego udziałowca spółki Srebrna. Małgorzata Kujda to wieloletnia prezes zarządu Srebnej.
12 marca odbyło się przesłuchanie Skrzypek w śledztwie prowadzonym w przez prok. Ewę Wrzosek. Trzy dni później Skrzypek zmarła – według wstępnych wyników sekcji zwłok na zawał serca. Środowisko PiS wiąże jednak jej śmierć z przesłuchaniem i stresem, który mu towarzyszył, a także niedopuszczeniem do przesłuchania jej pełnomocnika. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi osobne śledztwo wyjaśniające okoliczności śmierci Barbary Skrzypek. Przesłuchana została w nim m.in. Ewa Wrzosek, która twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. (tg, Niezależna.pl)
Według amerykańskiego Departamentu Stanu jemeńscy rebelianci Huti otrzymują chińskie dane satelitarne, które wspierają ich w atakach na statki handlowe przepływające przez Morze Czerwone.
Podczas konferencji prasowej, która odbyła się 17 kwietnia, rzeczniczka Departamentu Stanu Tammy Bruce ogłosiła, że chińska firma Chang Guang Satellite Technology (CGST) „bezpośrednio wspiera” Huti, dostarczając im dane satelitarne. CGST zarządza siecią komercyjnych satelitów Jilin-1, które są przeznaczone do wysokorozdzielczej obserwacji Ziemi, co umożliwia szczegółowy monitoring obiektów zarówno na lądzie, jak i na morzu.
Wyposażone w zaawansowane kamery satelity potrafią rejestrować poruszające się obiekty, takie jak statki i okręty. Zgodnie z informacjami serwisu The Maritime Executive (www.maritime-executive.com) Huti otrzymują podobne dane wywiadowcze dotyczące celów w Izraelu i na Morzu Czerwonym także z Rosji i Iranu.
Według raportu China Aerospace Studies Institute, think tanku Departamentu Sił Powietrznych USA, firma Chang Guang Satellite Technology „ma bliskie powiązania z rządem ChRL, Komunistyczną Partią Chin (KPCh) oraz Chińską Armią Ludowo-Wyzwoleńczą”. Rozwój satelitów Jilin stanowił istotny element strategii KPCh, znanej jako fuzja cywilno-wojskowa.
Koncepcja ta ma na celu umożliwienie KPCh dostępu do specjalistycznej wiedzy i zaawansowanych technologii poprzez chińskie firmy, co ma wspierać Chińską Armię Ludowo-Wyzwoleńczą (ChALW) w rozwoju oraz przyjęciu bardziej agresywnej postawy na arenie międzynarodowej. „W początkowych latach działalności CGST otrzymywał znaczące wsparcie od ChALW, a satelity firmy znajdują zastosowanie w takich dziedzinach, jak wykrywanie wrogich okrętów na morzu” – czytamy w raporcie.
Emerytowany wiceadmirał John Miller, były dowódca 5 Floty Marynarki Wojennej USA, w wypowiedzi dla „Washington Timesa” stwierdził, że wsparcie udzielane przez chińskich komunistów atakom Huti na Morzu Czerwonym jest próbą budowania nowego porządku światowego. – To porządek, który zezwala na wolny handel globalny wyłącznie komunistycznym Chinom i ich sojusznikom – powiedział Miller.
Według Tammy Bruce, rzeczniczki Departamentu Stanu USA, Pekin stara się kreować wizerunek „mediatora pokoju na świecie”, podczas gdy KPCh oraz chińskie firmy w istotny sposób wspierają reżimy ekonomiczne i technologiczne, takie jak Rosja, Korea Północna, Iran oraz ich sojusznicy. – KPCh nadal umożliwia istnienie tych reżimów, dostarczając produkty podwójnego zastosowania, które są niezbędne Rosji do prowadzenia wojny na Ukrainie, Korei Północnej do rozwoju rakiet, a Iranowi do wspierania terroryzmu na Bliskim Wschodzie – powiedziała Bruce.
Dodała również, że Stany Zjednoczone apelują do swoich partnerów, aby oceniali KPCh i chińskie firmy „na podstawie ich działań, a nie pustych słów”. Podkreśliła, że priorytetem prezydenta Donalda Trumpa jest przywrócenie wolności żeglugi na Morzu Czerwonym, co skutkuje tym, że od 15 marca amerykańskie wojsko przeprowadza ataki na cele Huti w Jemenie.
17 kwietnia Centralne Dowództwo Sił USA (CENTCOM) poinformowało, że amerykańskie siły zniszczyły port paliwowy w Ras Isa w zachodnim Jemenie, wykorzystywany przez rebeliantów Huti. Według komunikatu CENTCOM, opublikowanego na platformie X, ataki miały na celu „osłabienie ekonomicznych źródeł zasilania Huti, którzy nadal wykorzystują i powodują ogromne cierpienia wśród swoich rodaków”.
W piątek, podczas konferencji prasowej, rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Lin Jian odrzucił oskarżenia Waszyngtonu dotyczące wsparcia Pekinu dla Huti. Lin zaznaczył, że nie ma wiedzy na temat jakiejkolwiek pomocy udzielanej rebeliantom w Jemenie przez chińskie firmy i stanowczo zaprzeczył, jakoby Chiny podważały pokój w regionie. – Od czasu eskalacji sytuacji na Morzu Czerwonym Chiny odgrywają pozytywną rolę w łagodzeniu napięć – podkreślił Lin.
WOJNA NA UKRAINIE \ Przedstawiciele Ukrainy, Wielkiej Brytanii, Francji i USA spotkają się dziś w Londynie, aby kontynuować rozmowy na temat potencjalnego zawieszenia broni w wojnie Rosji z Ukrainą. Z kolei rosyjski dyktator Władimir Putin w poniedziałek po raz pierwszy oznajmił, że jest otwarty na możliwość przeprowadzenia dwustronnych rozmów z ukraińskim przywódcą Wołodymyrem Zełenskim.
Władimir Putin poinformował w poniedziałek o zakończeniu wielkanocnego rozejmu, który obowiązywał między godz. 18 dnia 19 kwietnia a północą 21 kwietnia czasu lokalnego. W tym czasie Rosja miała się dopuścić prawie 3 tys. naruszeń zawieszenia broni, na co zwracała uwagę strona ukraińska.
Prezydent Wołodymyr Zełenski, powołując się na dane zaprezentowane przez głównodowodzącego Ukraińskich Sił Zbrojnych Ołeksandra Syrskiego, informował, że naruszenia ze strony Rosji obejmowały 96 ataków na pozycje ukraińskie, 1882 przypadki ostrzału artyleryjskiego i 950 użyć dronów FPV. Do najcięższych starć w tym czasie doszło na kierunkach pokrowskim i siewierskim we wschodniej części obwodu donieckiego.
Podczas swojego wystąpienia w Poniedziałek Wielkanocny Zełenski poinformował o „podtrzymaniu propozycji przynajmniej nieatakowania infrastruktury cywilnej”, dodając, że oczekuje „jasnej odpowiedzi od Moskwy”.
– Teraz, po Wielkanocy, świat widzi prawdziwy problem, prawdziwy powód, dla którego walki trwają. Rosja jest źródłem wojny. Prawdziwe zawieszenie broni musi się rozpocząć od bezpośredniego rozkazu z Moskwy – skomentował prezydent Ukrainy. Tymczasem ataki Rosjan na ukraińskie miasta są cały czas realizowane. Wczoraj rosyjskie lotnictwo zaatakowało Zaproże przy użyciu dwóch bomb lotniczych typu KAB. Jedna z nich miała trafić obiekt infrastrukturalny, a druga w wielopiętrowy budynek mieszkalny. Na skutek tego ataku zginęła jedna osoba, a 13 zostało rannych.
Już dzisiaj w Londynie odbędą się zaś rozmowy przedstawicieli Ukrainy, Wielkiej Brytanii, Francji oraz USA w sprawie bezwarunkowego zawieszenia broni. Szczyt ten poprzedziła wtorkowa rozmowa telefoniczna Zełenskiego i premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera. „Jesteśmy gotowi działać tak konstruktywnie, jak to możliwe, tak jak robiliśmy to wcześniej, aby osiągnąć bezwarunkowe zawieszenie broni, po którym nastąpi ustanowienie prawdziwego i trwałego pokoju” – napisał prezydent Ukrainy na platformie X. Paweł Kryszczak
**
Watykan ujawnił przyczynę śmierci papieża Franciszka, którą był udar i nieodwracalne zatrzymanie akcji serca. Opublikowano także treść jego testamentu. Papież zostanie pochowany w rzymskiej bazylice Matki Bożej Większej. Pogrzeb zaplanowano na najbliższą sobotę.
Jak informowaliśmy wcześniej, papież Franciszek zmarł w Poniedziałek Wielkanocny nad ranem, miał 88 lat. W Niedzielę Wielkanocną spotkał się z wiernymi zgromadzonymi na pl. Świętego Piotra, a także udzielił krótkiej audiencji wiceprezydentowi USA J.D. Vance’owi.
Przed śmiercią zapadł w śpiączkę
Początkowo Watykan nie ujawnił przyczyny śmierci papieża. Spekulowano, że miała ona związek z ciężką chorobą płuc, przez którą spędził kilkanaście dni w szpitalu. Jego lekarze ostrzegali wcześniej, że chociaż jego stan poprawił się na tyle, że można było go wypisać ze szpitala, to niebezpieczeństwo dla jego życia nie minęło. Papież Franciszek jako młody człowiek przeszedł ciężkie zapalenie płuc, które niemal pozbawiło go życia, i przez całe życie miał problemy z układem oddechowym.
Teraz Watykan opublikował jednak jego akt zgonu, który sporządził papieski lekarz Andrea Arcangeli. Wynika z niego, że przyczyną śmierci Ojca Świętego był udar i nieodwracalne zatrzymanie akcji serca. Doktor Arcangeli dodał, że papież przed śmiercią wpadł w śpiączkę. Poinformował także, że oprócz infekcji w płucach zmagał się z wysokim ciśnieniem krwi i cukrzycą.
Spocznie w prostym grobie
Watykan ujawnił też treść ostatniej woli papieża, która dotyczy miejsca, w którym spoczną jego doczesne szczątki. Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami medialnymi papież Franciszek chciał być pochowany poza Watykanem, w rzymskiej bazylice Matki Bożej Większej. To jedna z tzw. bazylik papieskich Rzymu i Watykanu. „Przez całe życie i w trakcie mojej posługi jako ksiądz i biskup zawsze zawierzałem się Matce Naszego Pana, Błogosławionej Maryi Dziewicy” – napisał papież w dokumencie datowanym na 29 czerwca 2022 r. „Z tego powodu proszę, by moje doczesne szczątki w oczekiwaniu na dzień zmartwychwstania spoczęły w papieskiej bazylice Matki Bożej Większej”.
Powszechnie znanym faktem było to, że papież Franciszek odczuwał wyjątkową więź duchową z tym kościołem. W swoim testamencie przypomniał, że zawsze zatrzymywał się tam, „by pomodlić się na początku i końcu każdej podróży apostolskiej, z ufnością powierzając intencję Niepokalanej Matce i dziękując jej za jej łagodną i matczyną opiekę”.
Papież wyraził wolę, by jego grób umieszczono z boku, pomiędzy kaplicą Paulińską i kaplicą Sforzy. Chciał, by był prosty, bez żadnych zdobień, a także by na płycie wygrawerowano imię „Franciscus”. Dodał, że koszty pogrzebu pokryje suma przekazana przez darczyńcę – nie ujawnił jego tożsamości – a on sam wydał już odpowiednie instrukcje kardynałowi Rolandasowi Makrickasowi. „Niech Bóg da odpowiednią nagrodę tym, którzy mnie kochali i się za mnie modlili. Cierpienie, które towarzyszyło mi w ostatniej części życia, ofiaruję Panu za pokój na świecie i braterstwo śród ludów” – zakończył swój testament Franciszek.
Pożegna go wielu światowych przywódców
Watykan poinformował, że pogrzeb papieża Franciszka odbędzie się w sobotę 26 kwietnia. Rozpocznie się o godz. 10 rano od mszy pogrzebowej na pl. Świętego Piotra. Celebrował ją będzie kardynał Giovanni Batista Re, dziekan Kolegium Kardynalskiego. Po mszy trumna z ciałem papieża trafi do bazyliki św. Piotra, skąd zostanie zabrana do miejsca jego ostatecznego spoczynku.
Pogrzeb papieża Franciszka będzie różnił się od pogrzebów jego poprzedników. Oprócz lokalizacji grobu – Franciszek będzie pierwszym papieżem od 120 lat, który spocznie poza Watykanem – będzie różnił się także trumną. Wcześniej papieży chowano w trzech umieszczonych w sobie trumnach, z cyprysu, ołowiu i dębu. Franciszek zdecydował, że chce spocząć w prostej drewnianej trumnie wyłożonej cynkiem. Tradycyjnie zostanie ubrany w czerwone szaty, a do trumny zostaną włożone takie przedmioty jak różaniec, akt zgonu, zmiażdżony Pierścień Rybaka, a także rogito – napisany łaciną dokument, który opisuje życie i dokonania zmarłego papieża. Zostanie wcześniej publicznie odczytany.
W dniu jego pogrzebu rozpocznie się novendiales, czyli okres żałoby po śmierci papieża, który potrwa do początku konklawe. Codziennie kardynał, który został osobiście wybrany przez zmarłego papieża, będzie celebrował mszę żałobną za jego duszę w bazylice św. Piotra.
Pogrzeb papieża przyciągnie do Watykanu tysiące wiernych. Wśród nich będzie wielu światowych przywódców. Jako jeden z pierwszych swoją obecność potwierdził prezydent USA Donald Trump. Papież Franciszek za życia często krytykował jego politykę, zwłaszcza w temacie powstrzymywania nielegalnej imigracji.
Oprócz Trumpa udział w pogrzebie papieża zadeklarował także prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Kreml potwierdził, że Władimir Putin nie pojawi się na pogrzebie, ale rosyjski dyktator w przekazanych kardynałowi Kevinowi Farrellowi kondolencjach przypomniał, że Franciszek aktywnie promował dialog między rosyjskim Kościołem prawosławnym a Kościołem katolickim.
Swój udział potwierdził także prezydent jego rodzinnej Argentyny Javier Milei. W przeszłości bardzo ostro krytykował Franciszka, nazywał go nawet „przedstawicielem zła na ziemi”. W okolicznościowym oświadczeniu przyznał jednak, że wiadomość o jego śmierci bardzo go zasmuciła. „Mimo różnic, które dziś wydają się takie małe, możliwość poznania go w jego dobroci i mądrości była dla mnie wielkim zaszczytem” – napisał.
BEZPIECZEŃSTWO \ W Berlinie odnotowano znaczący wzrost liczby ataków na osoby ubiegające się o azyl i ośrodki dla uchodźców. W ubiegłym roku miało miejsce aż 77 napaści na uchodźców i osiem na ośrodki, w których przebywają. W Berlinie w oficjalnych ośrodkach recepcyjnych i noclegowniach zarejestrowanych jest ok. 35 tys. uchodźców, a kolejne 10 tys. znajduje się w schroniskach tymczasowych, np. na byłych lotniskach Tegel i Tempelhof – informuje brytyjski dziennik „The Guardian”.
Niedawno pojawiły się doniesienia o zwiększonej liczbie ataków na uchodźców. Z oficjalnych danych udostępnionych na wniosek dwóch lokalnych posłów Zielonych z Berlina wynika, że w ubiegłym roku odnotowano 77 napaści na uchodźców i osiem na ośrodki. W przypadku 34 osób uszkodzenia ciała były na tyle rozległe, że wymagały leczenia w szpitalu. Dla porównania w 2023 r. odnotowano w Berlinie zaledwie 32 ataki na uchodźców i żadnego na miejsca ich zamieszkania.
Zdaniem Jiana Omara, polityka Zielonych, który zasiada w berlińskiej Izbie Deputowanych, opublikowane statystyki są sygnałem alarmowym. – Domagamy się jasnego planu ochrony uchodźców, widocznej obecności policji w zagrożonych miejscach zamieszkania, kompleksowych działań prewencyjnych, a przede wszystkim polityki, która jasno rozpoznaje przemoc prawicową i zdecydowanie ją zwalcza – powiedział polityk cytowany przez „Guardiana”.
Należy jednak zauważyć, że rosnąca liczba ataków na uchodźców wpisuje się niebezpieczny trend wzrostu liczby przestępstw z użyciem przemocy, takich jak: gwałt, rabunek, poważne uszkodzenie ciała i zabójstwo. W ubiegłym roku w całych Niemczech odnotowano ich aż 217 tys. (pk)
Śmierć papieża Franciszka stawia wiele osób w kłopotliwej sytuacji. Z jednej strony głowa Kościoła katolickiego cieszyła się w Polsce ogromną popularnością i szacunkiem. Z drugiej – wiele działań Franciszka rozczarowywało. Ojciec Święty wyciągał rękę do środowisk progresywnych, które nie miały do niego za grosz szacunku. Czas pokazał, że lewica nie oczekuje dialogu ani partnera w Watykanie, lecz chce zniszczyć Kościół.
Bez względu na to, jak bardzo by to krytykowano, sprawowania urzędu papieskiego nie da się oddzielić od twardej globalnej polityki – spraw jak najbardziej doczesnych. I tylko im będzie poświęcony niniejszy tekst, bo nie odczuwam kwalifikacji do wypowiadania się w kwestiach dogmatów czy duchowości. Ale jak każdy wierny i komentator, a także zwykły człowiek – mogę ocenić także wizerunek postaci publicznej, jaką był papież. I tutaj pojawia się rozjazd. Kontrowersjom związanym z politycznymi wypowiedziami Franciszka towarzyszył obraz Jorgego Bergoglio – człowieka skromnego i pełnego uroku. Nieraz pojawiała się refleksja: czemu on nam to robi?
Z daleka od Rosji
Obiektem największej kontrowersji był oczywiście stosunek papieża do rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Fala krytyki, która spadła na niego po początkowym milczeniu, zaowocowała wypowiedziami, które w gruncie rzeczy zrównywały obie strony konfliktu. Zawarta w nich troska o ofiary i apele o pokój raziły w oczywisty sposób niepasującym do sytuacji symetryzmem. Zrodziło to także wysyp teorii spiskowych na temat możliwych powiązań otoczenia papieża czy nawet jego samego, które mogły doprowadzić do unikania jednoznacznej oceny sytuacji. Sprawa miała dodatkowe tło. Wielu Ukraińców – w antyrosyjskim odruchu kierujących się w stronę katolicyzmu – zareagowało wściekłością i rozczarowaniem. Jakby Kościół nie skorzystał z wyjątkowej okazji.
Dlaczego tak było? Żaden z autorów spiskowych teorii nie dostarczył wiarygodnych dowodów ani nawet poszlak. Wydaje się, że kardynał z Buenos Aires po prostu kompletnie nie rozumiał sytuacji Europy Środkowej i Wschodniej, Rosji i obszaru postsowieckiego. Wypełniały go za to antyzachodnie i antyamerykańskie wątpliwości – typowe dla przedstawicieli kontynentu, z którego pochodził.
Swoją drogą rozmawiałem z dwoma Polakami znającymi nieco Franciszka z okresu argentyńskiego. Miał dobrą opinię. Wyjątkowo niesprawiedliwe, typowe dla odwracającej kota ogonem antyklerykalnej propagandy, były opowieści o rzekomej współpracy papieża z wojskową juntą z lat 80. Papież padał ofiarą identycznej kampanii prowadzonej w wielu krajach – opartej na całkowitym wypaczaniu czy fałszywym interpretowaniu faktów i zasług. Tak przecież było w Kanadzie, gdzie ostatecznie nie udało się dowieść jakichkolwiek zbrodni katolickich sierocińców, czy w Polsce, gdzie TVN i „Gazeta Wyborcza” stworzyły surrealistyczną opowieść o kryjącym pedofilów Karolu Wojtyle, który sam był rzekomo krzywdzony przez kardynała Adama Sapiehę, a wszystko to ku uciesze kardynała Stefana Wyszyńskiego. Wszystko to było kłamstwem.
Kto pierwszy rzuci kamień
Ale w tym kontekście i tego, co fundowane jest nie tylko instytucjonalnemu Kościołowi, ale i katolikom w ostatnich latach, tym bardziej dziwiła głębokość papieskich ukłonów wobec progresywnej europejskiej lewicy i liberałów rządzących dziś Unią Europejską. Sądzę, że papież po prostu – tak jak Jan Paweł II wobec innych wyznań, a Benedykt XVI wobec ateistów – wykonał gest akceptacji, zaproszenia do cywilizowanego dialogu. Takiego, jaki mógł toczyć Joseph Ratzinger z Orianą Fallaci, gdy oboje dochodzili do wniosku, że łączy ich pewien margines niepewności, na który skazany jest i każdy człowiek wierzący, i każdy ateista.
Tyle że lewicowy medialno-polityczny konglomerat rządzący instytucjami międzynarodowymi, mediami, korporacjami i większością państw Zachodu ani myślał szukać pola do dialogu. Papież był dla niego dobry tylko do momentu, kiedy ulegał i poddawał kolejne okopy. Ostatecznie dobrym partnerem do rozmowy mógłby się okazać tylko wtedy, gdyby ostatecznie potępił i rozwiązał Kościół.
Franciszka – podobnie jak wielu innych wrażliwych katolików – wikłano przy tym w trudną sytuację, nieco zbliżoną do metody stosowanej przez Alaksandra Łukaszenkę przy wschodniej granicy Polski. Grano słabymi, prześladowanymi mniejszościami, uciśnionymi. Przecież duchowny katolicki ma obowiązek za nimi się wstawić, kimkolwiek by byli – tak jak Pan Jezus bronił jawnogrzesznicy. Podobnie zresztą było w przypadku imigrantów.
Ale w tym przypadku nie były to zbłąkane duszyczki, lecz medialne, popkulturowe i polityczne narracje, które na końcu miały nie pomóc bliźnim, ale przekształcić Europę w kosmopolityczny konglomerat, pozbawiony swojej łacińsko-chrześcijańskiej przeszłości. Obdartej z korzeni.
Miło już było
Ręka wyciągnięta do dialogu została pokąsana. Ale może ten gest Franciszka miał swoją wartość. Może okaże się istotny dla przyszłości nie tylko Kościoła czy wiernych, ale i zachodniej cywilizacji, której Kościół jest tak istotnym elementem, a której dawne wartości nieraz bliższe są mieszkańcom Ameryki Południowej, Afryki czy części Azji.
I może to właśnie z tych ostatnich dwóch kontynentów powinien nadejść ktoś, kto powie: miło już było. Dłoń już wyciągaliśmy. Radykalny islam, liberalny permisywizm i rosyjski imperializm nie są najlepszym wyborem dla świata. Najlepszymi przykładami są za to chrześcijańska wiara, tradycja i tożsamość – wzbogacone o entuzjazm i odwagę mieszkańców innych kontynentów niż Europa.
Dlatego, pomimo wieku, wielką szansą dla Kościoła wydaje się czarnoskóry Gwinejczyk, kardynał Robert Sarah. Człowiek odważny, nieposiadający złudzeń i typowych dla Franciszka wątpliwości. Człowiek, który upomniałby się o mordowanych na świecie chrześcijan – dlaczego to ich w pierwszej kolejności Europa nie przyjmuje? Człowiek, którego wybór mógłby być drogą do wywrócenia ideologicznego stolika rządzącego dziś zachodnią Europą. Czyli tego, czego dziś Polska tak bardzo potrzebuje. Autor jest publicystą Kanału Dobitnie