Gazeta Polska Codziennie Numer 3925/26


Kim pan jest, panie Trzaskowski

Kolejna debata prezydencka za nami. Maciej Maciak podziwia zbrodniarza wojennego Władimira Putina. Dla Grzegorza Brauna największy problem do Żydzi i Ukraińcy. Jednak największą zagadką wciąż pozostaje Rafał Trzaskowski. Raz obywatel świata i kosmopolita, innym razem patriota przywiązany do narodowych barw. Jednego dnia żarliwy katolik, innego zaś – agnostyk.

Obrońca kobiet, ale tylko jeśli chodzi o aborcję. Zwolennik otwartych granic oraz kontrolowanej migracji w dni parzyste, w dni nieparzyste – odkrywca wojny hybrydowej. Nieprzejednany wróg Kremla z partii, która chciała resetu w relacjach z Rosją. Wyznawca hipotezy globalnego ocieplenia i przyjaciel górników oraz ludu pracującego. Gotowy powiedzieć każdy slogan, który chcą usłyszeć wyborcy. Zmieniający poglądy w zależności od siły i kierunku wiatru.

Udział w debacie biorą następujący politycy:

1
1
2
2
3
3
4
4
5
5
6
6
7
7
8
8
9
9
10
10
11
11
12
12
13
13

1  Adrian Zandberg - poseł, kandydat partii Razem,
2  Artur Bartoszewicz - ekonomista,
3  Grzegorz Braun - europoseł Konfederacji Korony Polskiej, wykluczony z Konfederacji,
4  Joanna Senyszyn - była posłanka SLD,
5  Krzysztof Stanowski - dziennikarz
6  Karol Nawrocki - prezes IPN, popierany przez PiS,
7  Maciej Maciak - związany z Włocławkiem lider Ruchu Dobrobytu i Pokoju,
8  Magdalena Biejat - wicemarszkałkini Senatu, Lewica,
9  Marek Jakubiak - lider Federacji dla Rzeczypospolitej, poseł koła Wolni Republikanie,
10 Marek Woch - kandydat Bezpartyjnych Samorządowców
11 Rafał Trzaskowski - prezydent Warszawy, kandydat KO,
12 Sławomir Mentzen - lider partii Nowa Nadzieja, kandydat Konfederacji,
13 Szymon Hołownia - marszałek Sejmu, kandydat Trzeciej Drogi.


Lewica nadal będzie rządziła Kanadą

W Kanadzie odbyły się kolejne wybory parlamentarne. Lewicowej Partii Liberalnej udało się odwrócić złą passę i po raz kolejny utrzymać się u władzy. Jej lider nie ukrywa, że było to możliwe dzięki prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi.

Liberałowie doszli do władzy w 2015 r., pod przewodnictwem Justina Trudeau. Wszystko wskazywało jednak, że ich czas już mija. Po ostrej rozprawie z protestującymi przeciwko restrykcjom covidowym i rolnikami ich poparcie zaczęło spadać i jeszcze niedawno wszystkie sondaże wskazywały, że następny rząd zbudują konserwatyści. Pod koniec zeszłego roku nastąpiła fala odejść z rządu, a w styczniu ze stanowiska odszedł sam premier Trudeau.

Wszystko zmieniło się jednak po tym, jak władzę nad USA objął Donald Trump. Od razu zagroził Kanadzie wprowadzeniem wysokich ceł, jeśli nie zadba ona o lepsze zabezpieczenie granicy. Żartował też, że anektuje Kanadę i uczyni z niej 51. stan. Sprawiło to, że kampania wyborcza zmieniła się w licytację, kto da radę mu się przeciwstawić. Liberałom poszło w niej lepiej i ich poparcie znów zaczęło rosnąć.

Jak informuje państwowy nadawca CBC, było blisko, ale liberałom udało się po raz kolejny zwyciężyć. Dostali 43,5 proc., a konserwatyści – 41,4 proc. Podium zamknął Bloc Quebecois (BQ), który wystawia kandydatów tylko we francuskojęzycznej części Kanady. Dostał 6,4 proc. głosów. Co ciekawe, obie główne partie odnotowały wzrost poparcia od poprzednich wyborów, odpowiednio o 10,9 i 7,7 proc. Poparcie spadło za to mniejszym partiom. Najgorzej poszło Nowej Partii Demokratycznej, która straciła aż 11,6 proc. poparcia i ostatecznie dostała 6,3 proc.

CBC obliczyło, że przy takich wynikach liberałowie dostaną 168 miejsc, o cztery mniej, niż wynosi większość parlamentarna. Oznacza to, że ich lider Mark Carney będzie musiał sformować rząd mniejszościowy. Nie powinno to być problemem, bo dwa ostatnie rządy Trudeau też były mniejszościowe i miały jeszcze mniej posłów. Konserwatyści ze 144 miejscami pozostają największą partią opozycyjną. BQ wprowadził do parlamentu 23 posłów, NDP – 7, a Zieloni – jednego.

Co ciekawe, lider Konserwatystów Pierre Poilievre stracił swój stołek w kanadyjskiej Izbie Gmin, pokonany w okręgu o 7 proc. przez kandydata liberałów. Walczył o nie z 90 innymi kandydatami, głównie niezależnymi, ale poza pierwszą dwójką żaden nie zdobył więcej niż 1 proc. głosów. Swoje miejsce w parlamencie straci także lider NDP Jagmeet Singh, który w swoim okręgu zajął dopiero trzecie miejsce. Kanada stosuje jednomandatowe okręgi wyborcze – posłem zostaje zdobywca największej części głosów.

Przemawiając po ogłoszeniu zwycięstwa, Carney powtórzył, że natura stosunków z USA uległa zmianie. – Przeżyliśmy szok spowodowany zdradą USA, ale nigdy nie powinniśmy zapominać tych lekcji. Musimy dbać o siebie samych – powiedział. Poilievre powiedział, że konserwatyści będą współpracowali z rządem, by bronić interesów i suwerenności państwa. – Zawsze będziemy stawiać Kanadę na pierwszym miejscu, zmagając się z cłami i innymi nieodpowiedzialnymi groźbami ze strony prezydenta Trumpa – powiedział.

Carney ma małe doświadczenie polityczne, urząd premiera będzie jego pierwszym stanowiskiem politycznym. Ma jednak bogate doświadczenie, jeśli chodzi o finanse – był m.in. pierwszym gubernatorem Banku Anglii, który nie urodził się w Wielkiej Brytanii. Zapowiada, że jego rząd będzie raczej centrowy, a oprócz walki z Trumpem skupi się na wyciągnięciu Kanady z zawirowań gospodarczych, jakich doświadcza w ostatnich latach. Obiecuje też, że ograniczy uzależnienie Kanady od USA.



Plan demokratów: wulgaryzmami dotrzeć do wyborców

USA \ Kandydaci Partii Demokratycznej coraz częściej włączają w swoje przesłania wyborcze mocne słowa, aby wyrazić frustrację partii i dotrzeć do rozczarowanych wyborców. Ostatnie kampanie z udziałem polityków lewicy zawierają radykalne wypowiedzi, wzywające partię do energicznego działania. Demokrata Nathan Sage kilka dni temu rozpoczął swoją prawyborczą kampanię do Senatu w stanie Iowa, twierdząc, że rolnicy w jego stanie „zostali wyj…ni”, i obiecując „skopanie tyłka republikańskiej korporacyjnej senator Joni Ernst” w nadchodzących wyborach.

W Nowym Jorku były dziennikarz Mike Sacks na początku kwietnia ogłosił, że startuje w prawyborach Partii Demokratycznej do Izby Reprezentantów, gdzie będzie chciał zmierzyć się z republikańskim kongresmenem Mikiem Lawlerem. Sacks zapowiedział, że wyciągnie swój kraj z „poje…nej sytuacji”, w jakiej ma się rzekomo znajdować.

Z kolei influencerka o lewicowych poglądach Kat Abughazaleh, która w zeszłym miesiącu wystartowała przeciwko doświadczonej kongresmence Jan Schakowsky w prawyborach do Izby Reprezentantów w stanie Illinois, wezwała przedstawicieli demokratów, by „przestali się tłumaczyć i wreszcie nabrali pie…nego kręgosłupa”.

Eksperci wskazują, że ta zmiana języka może być oznaką ciągłego kryzysu politycznego w Partii Demokratycznej, a przekleństwa stają się narzędziem taktycznym, mającym na celu nawiązanie kontaktu z młodszymi sfrustrowanymi wyborcami. – Nadchodzi moment, w którym tradycyjne słownictwo przestaje wystarczać, by oddać skalę emocji. Przekleństwa stają się wówczas sposobem na wyraźne podkreślenie: „mówię to całkowicie poważnie” – wyjaśnił Michael Adams, ekspert w dziedzinie leksykografii.

Z badania przeprowadzonego w 2023 r. przez pracownię Harris X wynika, że w kwestii akceptacji wulgaryzmów w przestrzeni publicznej w Stanach Zjednoczonych występuje wyraźna różnica pokoleniowa. Aż 68 proc. Amerykanów powyżej 65. roku życia twierdzi, że przekleństwa w miejscach publicznych przeszkadzają im „bardzo” lub „do pewnego stopnia”. Ich opinie kontrastują z poglądami młodszych Amerykanów. Aż 74 proc. osób do 30. roku życia nie ma problemu z wulgaryzmami. Tego samego zdania jest 55 proc. osób w wieku 35–49 lat. Tomasz Winiarski



Stany Zjednoczone skupiły się na ludziach i ich wyborach

W ciągu ostatniej półtorej dekady gospodarczo USA znacznie wyprzedziły Europę; najważniejszą przyczyną tłumaczącą tę rozbieżność są różne wybory energetyczne – ocenił w wyjątkowym wywiadzie dla Telewizji Republika Chris Wright, sekretarz ds. energii Stanów Zjednoczonych. Jego zdaniem w najbliższych dekadach to gaz i atom będą wiodącymi źródłami energii.

Inicjatywa Trójmorza nabiera coraz większego znaczenia w Europie i na świecie. Tegoroczna, 10. już edycja Szczytu Inicjatywy Trójmorza, którego gospodarzem w dniach 28–29 kwietnia był prezydent Andrzej Duda, zgromadziła łącznie 23 delegacje, w tym 12 prezydentów. Obecni byli również przedstawiciele USA, Japonii i innych krajów pozaeuropejskich, w tym państw arabskich.

Chris Wright
Chris Wright

Jednym z przedstawicieli Stanów Zjednoczonych był sekretarz ds. energii administracji Donalda Trumpa Chris Wright. Polityk udzielił w Polsce tylko jednego wywiadu – Telewizji Republika. Podczas rozmowy z red. Michałem Rachoniem potwierdził, że rozwój gospodarki jest uzależniony od niezawodnych, a więc stabilnych źródeł energii, takich jak gaz ziemny czy atom. – Tak, gaz jest najszybciej rozwijającym się źródłem energii z ostatnich kilku dekad i myśląc o następnych dziesięcioleciach, prawdopodobnie będzie to gaz wraz z energią nuklearną. Zapewniają one energię niezależnie od tego, czy wiatr wieje lub czy świeci słońce. Są to więc niezawodne źródła energii, na których można zbudować silną i solidną gospodarkę – mówił.

Amerykański polityk był jednym z sygnatariuszy kolejnego porozumienia między Polską a Stanami Zjednoczonymi – umowy pomostowej EDA (Engineering Development Agreement), która ustala ramy dalszej współpracy przy budowie pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej na Pomorzu. Amerykański polityk wskazywał, że oprócz nowego stabilnego źródła energii dla naszego kraju projekt ten zacieśni i tak już bliską relację między USA a Polską.

Wright w przemówieniu podczas szczytu przypomniał, że Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia lata temu postanowiły wybrać różne ścieżki rozwoju energii, czego konsekwencje objawiają się w ostatnich latach w dramatyczny sposób dla Starego Kontynentu. – Zaledwie 15 lat temu gospodarka USA i europejska gospodarka były mniej więcej tej samej wielkości. Dziś gospodarka Stanów Zjednoczonych jest po prostu znacznie większa niż europejska. I myślę, że zdecydowanie największą przyczyną tłumaczącą tę rozbieżność są różne wybory energetyczne – mówił przedstawiciel amerykańskiej administracji.

Ocenił, że Stany Zjednoczone skupiły się na ludziach i ich wyborach. – Zachowamy tanią, dostępną, niezawodną energię dla naszych obywateli i pozwolimy im wybrać pożądane źródła energii i te, które są najlepsze dla nich. A Europa naprawdę wykoleiła się po drodze, mocno przesadzając w temacie zmian klimatu, jakby świat właśnie miał się skończyć. A jej rozwiązaniem, aby zapobiec końcowi świata, było uczynienie energii tak drogą i tak niepewną, aby w efekcie zmniejszyć zużycie energii. Ale kiedy masz mniejsze zużycie energii, masz niższą jakość życia i mniejsze możliwości ekonomiczne – wyjaśnił amerykański wysłannik. Podał przykład przemysłu, który opuszcza Europę i przeprowadza się do Stanów Zjednoczonych lub Azji. – Takie działania powodują ubożenie obywateli – dodał.

Współpracownik prezydenta Trumpa zaznaczył, że to wybór dokonany przez samą Europę. – Ma drogą i niestabilną energię dlatego, że zdecydowała się mieć drogą i niestabilną energię – podkreślił.



Francuzi ćwiczą z Polakami

Chris Wright
Chris Wright

PÉGASE ’25 \ Przez kilka dni francuska grupa lotnicza w ramach misji Pégase ’25, w skład której wchodzą myśliwce Dassault Rafale i latająca cysterna A330 MRTT, wspólnie z polskimi siłami brały udział w szkoleniu lotniczym oraz ćwiczeniu tankowania w powietrzu. „Misja Pégase ’25 to coś więcej niż ćwiczenie, to konkretne zobowiązanie na rzecz bezpieczeństwa europejskiego, podejmowane wspólnie z naszymi sojusznikami” – podały na portalu społecznościowym X Francuskie Siły Powietrzne i Kosmiczne.

Francuzi jakiś czas temu utworzyli specjalną grupę lotniczą złożoną z sześciu myśliwców wielozadaniowych Dassault Rafale, dwóch ciężkich samolotów transportowych A400M oraz jednego tankowca powietrznego A330 MRTT w celu realizacji ćwiczeń Pégase ’25 (Pegaz ’25). W ramach swoich działań grupa ta przemieszcza się z jednego kraju sojuszniczego do kolejnego, aby potwierdzić obecność Francji w wymiarze militarnym, w tym na wschodniej flance NATO, wzmocnić współpracę z sojusznikami, przyczyniać się do bezpieczeństwa zbiorowego, a także odstraszać. Jak podkreśliły w mediach społecznościowych Francuskie Siły Powietrzne i Kosmiczne (Armée de l’Air et de l’Espace – AAE) celem tego typu działań jest zademonstrowanie francuskiej zdolności do szybkiego, dalekiego i autonomicznego rozmieszczania sił.

Pierwszym przystankiem francuskiego zgrupowania była Szwecja. Samoloty Rafale, transportowe A-400M oraz tankowiec A-330 MRT w piątek dotarły do 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego oraz 33 Bazy Lotnictwa Transportowego. Jak informowało Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych (DG RSZ), w ramach tej operacji samoloty Rafale, transportowe A-400M oraz tankowiec A-330 MRTT stacjonowały w 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego oraz 33 Bazie Lotnictwa Taktycznego. – Wspólnie z naszymi sojusznikami pełniły rolę odstraszającą i obronną. W ramach misji realizowane było wspólne szkolenie lotnicze oraz ćwiczenia tankowania w powietrzu – podkreśliło DG RSZ.

Francuska grupa lotnicza w tym tygodniu przeniosła się z Polski do Chorwacji, gdzie dalej będzie realizować zadania w ramach Pégase ’25. Należy przypomnieć, że do Chorwackich Sił Powietrznych kilka dni temu trafił ostatni z zamówionych samolotów Dassault Rafale. Dostawy 12 używanych samolotów od strony francuskiej realizowane były w ramach kontraktu o wartości 999 mln euro z listopada 2021 r.

Należy podkreślić, że ćwiczenia z częstym przebazowaniem są kluczowe dla utrzymania w walce lotnictwa, co pokazała m.in. prowadzona wojna Rosji z Ukrainą. Gdyby nie częste zmiany miejsc operowania m.in. myśliwców MiG–29 i innych samolotów wchodzących w skład Ukraińskich Sił Powietrznych, to już dawno wszystkie zostałyby zniszczone przez Rosję, która regularnie uderza w lotniska przy użyciu pocisków balistycznych i manewrujących. Paweł Kryszczak