Władzom Białego Domu kończy się cierpliwość wobec Władimira Putina. Prezydent Donald Trump i wiceprezydent J.D. Vance uważają, że Kreml żąda zbyt wiele względem Ukrainy i zakończenia wojny. Przedstawiciele amerykańskiej administracji oceniają, że to właśnie Putin i jego postawa stanowią dziś największy problem.
Podczas rozmowy w Waszyngtonie z byłym przewodniczącym Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Wolfgangiem Ischingerem wiceprezydent USA J.D. Vance poruszył kwestię zbyt dużych żądań, które stawia Rosja w sprawie zakończenia wojny na Ukrainie.
– Powiedziałbym, że w tej chwili Rosjanie żądają pewnego zestawu wymagań, zestawu ustępstw, aby zakończyć konflikt. Uważamy, że żądają zbyt wiele – nie krył wiceprezydent USA.
Jak dodał, kolejnym krokiem, do którego mają dążyć Stany Zjednoczone, jest nakłonienie Rosji i Ukrainy do bezpośrednich rozmów. Jak przypominają media, nie tylko J.D. Vance, lecz także sekretarz stanu USA Marco Rubio mają być coraz bardziej sfrustrowani nieugiętą postawą Rosji w rozmowach na temat zakończenia wojny.
Również specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy i Rosji, emerytowany gen. Keith Kellogg mówi o niechęci Władimira Putina do długotrwałego zawieszenia broni. – Jedynym człowiekiem, który może to zapewnić [zakończyć wojnę na Ukrainie – przyp. red.] jest prezydent Trump, o ile Putin się zgodzi. Prawdopodobnie to prezydent Rosji jest jedyną przeszkodą na drodze do postępu – uważa Kellogg.
Kreml ustami rzeczniczki rosyjskiego MSZ Marii Zacharowej zaprzeczył, by blokował zawieszenie broni na Ukrainie.
Warto przypomnieć, że żadnych namacalnych rozwiązań nie przyniosły cztery rundy bezpośrednich rozmów pomiędzy Steve’em Witkoffem, specjalnym wysłannikiem prezydenta USA, a Władimirem Putinem. Kreml odrzucił ponadto pomysł 30-dniowego tymczasowego zawieszenia broni, wysuwany przez Waszyngton i Kijów.
Sam Donald Trump mówił też o tym, że nie można bezterminowo tolerować negocjacji, które nie przynoszą postępu. – Dochodzimy do punktu, w którym trzeba będzie podjąć pewne decyzje. Nie jestem z tego zadowolony – powiedział Trump do reporterów w Gabinecie Owalnym. Stany Zjednoczone, aby zwiększyć presję wobec Rosji, zdecydowały się na kolejne wzmocnienie zdolności obronnych Ukrainy.
Kilka dni temu agencja Defense Security Cooperation Agency (DSCA) poinformowała o wydaniu zgody przez Departament Stanu na potencjalną sprzedaż usług szkoleniowych i wsparcia, a także związanego z tym sprzętu dla wielozadaniowych myśliwców F-16, używanych przez Ukrainę.
Rosyjski dyktator próbuje wykorzystać odbywające się w Moskwie obchody, aby zademonstrować swoje wpływy na arenie międzynarodowej oraz podjąć kolejną próbę wyjścia z izolacji. Zaprosił na paradę wielu światowych liderów, ale tylko nieliczni zdecydowali się odwiedzić Rosję.
Tak jak się spodziewano, udział zadeklarowali przywódcy byłych republik sowieckich z Azji Środkowej oraz białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka. W ostatniej chwili wizytę odwołał prezydent Azerbejdżanu. Z Europy przybyli do Moskwy jedynie prezydent Serbii, premier Słowacji oraz lider bośniackich Serbów. Przybyło też kilkunastu liderów z Afryki i Azji, z najbardziej oczekiwanym na Kremlu przywódcą Chin – Xi Jinpingiem.
Co ciekawe, bojkot putinowskiej imprezy złamało pięcioro deputowanych Parlamentu Europejskiego, w tym dwoje niemieckich europosłów z lewicowego i proputinowskiego Sojuszu Sahry Wagenknecht: Michael von der Schulenburg i Ruth Firmenich.
W obawie przed atakami ukraińskich dronów do Moskwy i obwodu moskiewskiego ściągnięto środki obrony przeciwlotniczej z całej Rosji, w tym z Kazania, Groznego, a nawet z Wysp Kurylskich.
W Moskwie i okolicach wystąpiły problemy z internetem i sieciami telekomunikacyjnymi. Nie działają terminale płatnicze i bankomaty. Pojawiają się na ten temat różne spekulacje. Komentatorzy mówią o sabotażu ukraińskiego wywiadu albo celowych działaniach rosyjskich służb w celu utrudnienia potencjalnych ukraińskich operacji dywersyjnych. W przeddzień uroczystości ukraińskie drony zaatakowały lotnisko w Kubince pod Moskwą, gdzie lotnicze zespoły akrobacyjne Striż i Witiaź trenowały przed defiladą powietrzną.
Według zapowiedzi podczas defilady na placu Czerwonym mają się pojawić czołgi T-90, działa samobieżne, bojowe wozy piechoty, rakietowe systemy przeciwlotnicze oraz oddziały reprezentacyjne wydelegowane przez rosyjskie jednostki wojskowe, w tym biorące udział w agresji na Ukrainę.
Prezydent Wołodymyr Zełenski kilka dni temu zaapelował do rosyjskiego dyktatora Władimira Putina, aby zamiast próbować demonstrować sprzęt wojskowy na paradzie, skupił się na osiągnięciu porozumienia pokojowego kończącego wojnę.