To miał być ostateczny cios w Karola Nawrockiego. Mocne, obyczajowe oskarżenia, powtórzone we wszystkich wiodących mediach, za którymi stało dwóch „wiarygodnych” świadków. Kropkę nad i u Bogdana Rymanowskiego chciał postawić Donald Tusk.
Okazało się, że ci, którzy wyborów nie potrafią wygrać uczciwie, również w brudnej grze nie radzą sobie tak dobrze. Bowiem świadkiem jest Jacek Murański, który ma na koncie liczne zarzuty i wyrok za porwanie i tortury, oskarżenia o handel ludźmi.
To człowiek, który przegrywał liczne procesy i jest jedną z bardziej skompromitowanych postaci polskiego internetu. Tusk, wraz z TVP Info, które lansuje od wczoraj Murańskiego, skompromitowali się w oczach młodzieży i wielu popularnych streamerów, mających od dawna kosę z nowym autorytetem premiera.
Wolność, suwerenność i ochrona wartości – te słowa wybrzmiewały wczoraj najczęściej w podrzeszowskiej Jasionce, gdzie konserwatyści z całego świata spotkali się na premierowej edycji konferencji CPAC w Polsce. Wielu z nich podkreślało, że już w najbliższą niedzielę Polska może powtórzyć ubiegłoroczny sukces wyborczy ze Stanów Zjednoczonych, a Karol Nawrocki był wskazywany jako kandydat, który ma szansę zatrzymać marsz ideologicznej lewicy. – Jest nadzieja na to i wielka wiara w to, że w najbliższą niedzielę wygra wielka, ambitna, pełna aspiracji i marzeń Polska i będzie to początek zmian także w naszej wspólnej Europie – mówił obecny na CPAC Nawrocki.
Konserwatyzm to nie ideologia, lecz zestaw zasad opartych na doświadczeniu i zdrowym rozsądku” – powiedział Ronald Reagan 6 lutego 1977 r. podczas przemówienia na jednej z pierwszych edycji CPAC, która odbyła się w Waszyngtonie. Blisko pięć dekad później ta widowiskowa konferencja, po odwiedzeniu wielu krajów, po raz pierwszy zawitała do Polski, a miejscem spotkania konserwatystów z różnych kontynentów była podrzeszowska Jasionka. Wydarzenie współorganizowała Telewizja Republika.
„Nie damy wypchnąć USA z Europy”
Konferencja wystartowała tuż po godz. 9, a gości powitali m.in. szef mediów Strefy Wolnego Słowa Tomasz Sakiewicz oraz przewodniczący CPAC Matt Schlapp. – Jeśli coś jest wielką wartością i wielkim przesłaniem płynącym z doświadczeń republikańskich, to obrona wolności. Stańmy do tej obrony wolności. Niech ta konferencja ma szczególne przesłanie dotyczące wolności słowa. Wolność zawsze ostatecznie wygrywa – powiedział do zebranych red. Sakiewicz. Z kolei Matt Schlapp skierował przesłanie do „Sorosa, globalistów, komunistów, socjalistów, etatystów”: „Wolność odżyła w Ameryce”. Na scenie pojawili się również dyrektor programowy naszej stacji red. Michał Rachoń, który mówił o potrzebie stworzenia „międzynarodowego porozumienia konserwatystów, by przeciwstawić się komunistom dzisiejszego świata”, a także marszałek woj. podkarpackiego Władysław Ortyl.
Pierwszym prelegentem, który wygłosił przemówienie, był były premier RP, a obecnie szef frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Mateusz Morawiecki, który podkreślał, że należy odrzucić Zielony Ład oraz politykę migracyjną narzucaną przez Brukselę. – Nasz kandydat na prezydenta dr Karol Nawrocki powiedział, że jedną z jego pierwszych decyzji po wyborze będzie wypowiedzenie paktu migracyjnego, i on to zrobi. Człowiek z charakterem może to zrobić. Z Rzeszowa powinien popłynąć na całą Europę mocny głos: „Chcemy Międzymorza, czyli wzmocnienia flanki wschodniej NATO, UE w oparciu o sojusz ze Stanami Zjednoczonymi” – mówił. – Nie damy wypchnąć USA z Europy! Widzimy, co robi obecna władza w Polsce. Nie pozwolimy na wyproszenie USA, bo to podstawowy warunek dobrobytu i bezpieczeństwa całego zachodniego świata. My, Polacy, jesteśmy za sojuszem z USA – deklarował były premier RP.
Konserwatyści z całego świata w Polsce
Głos podczas pierwszej części wczorajszej konferencji zabrało także wielu gości z zagranicy, m.in. James Taylor, prezes Instytutu Heartlanda, który podkreślił, że konserwatyści na całym świecie słyszą o sobie, że są „współczesnymi faszystami”. – To lewactwo, totalitarna lewica próbuje pozbawić nas swobód – chodzi o to, by ludzie się nie obudzili. Niech Polska powstanie. To my reprezentujemy wolność, my jesteśmy za wolnością i nigdy nie przestawaliśmy o nią walczyć. Tutaj, w Polsce, nigdy nie pozwólcie odebrać sobie swojej tożsamości narodowej, historii, to wy mnie inspirowaliście ruchem Solidarności, inspirujecie ludzi teraz – mówił Taylor.
Z kolei George Simion, lider AUR i były kandydat w wyborach prezydenckich w Rumunii, przestrzegał przed nieuczciwymi praktykami sił lewicowo-liberalnych stosowanymi podczas procesów demokratycznych. – Jestem w Rzeszowie, by wysłać sygnał do Polaków: uważajcie. Spróbują ukraść wam wybory, narzucić wam marionetkę jako prezydenta niewybranego przez polski naród. Naród polski musi uważać, aby nie powtórzyło się to, co wydarzyło się w Rumunii. Unieważnili wybory i ukradli nasze głosy. (…) Mój oponent w Rumunii oficjalnie miał 8 mln euro na kampanię, ale to nie było 8 mln euro – to były dziesiątki milionów euro wykorzystanych do tego, by zdusić demokrację, wolę narodu i by rozprzestrzeniać łgarstwa – mówił Simion.
Przemowę wygłosiła także Catalina Stubbe z amerykańskiej organizacji Moms For Liberty. Skrytykowała ona Rafała Trzaskowskiego i polski rząd za nachalne promowanie ideologii LGBT. – We wrześniu 2025 r. wasz rząd chce wprowadzić zajęcia, w ramach których dzieci, nawet 9-latki, będą słyszały o identyfikacji płciowej, będą seksualizowanie. (…) To podważa judeochrześcijańskie fundamenty Polski i seksualizuje młodzież polską – mówiła Stubbe.
Kolejnym prelegentem CPAC był Corey Lewandowski, były szef sztabu wyborczego Donalda Trumpa. – W niedzielę macie okazję wysłać ten sam komunikat, jaki wysłaliśmy w listopadzie. Macie szansę mieć prezydenta, który uważa, że nielegalna migracja jest bardzo poważnym problemem. Wszyscy wiedzą, co popiera Karol Nawrocki, i wszyscy wiedzą, co reprezentują jego przeciwnicy finansowani przez Sorosa – mówił Lewandowski.
Między przemowami gości odbywały się również panele dyskusyjne, w których udział brali dziennikarze, przedstawiciele biznesu, politycy, twórcy filmowi, aktywiści i inni broniący konserwatywnych wartości. Dr Nawrocki: Europa potrzebuje dziś konserwatywnego głosu z Polski
Tuż po godz. 17 w hali, w której organizowany był CPAC, pojawił się obywatelski kandydat na prezydenta RP dr Karol Nawrocki. W swoim przemówieniu wypomniał on m.in., że obecny polski rząd mimo prezydencji w Radzie UE nie zorganizował szczytu między Unią a USA, za to woli „ścigać Zorro i obywatelskiego kandydata”. Podkreślał również, że jest zwolennikiem Unii Europejskiej, ale świadomej.
– Europa po tych błędach, które popełniła w ostatnich latach, potrzebuje dziś mocnego, konserwatywnego głosu także z Polski. Przypominamy sobie nieformalny pakt Angeli Merkel i Donalda Tuska z Władimirem Putinem, który ośmielił postsowiecką i neoimperialną Rosję do ataku na Ukrainę. (…) Jako przyszły prezydent Polski chcę dzisiaj na CPAC jasno powiedzieć, że będę dążył do jednostronnego wypowiedzenia paktu migracyjnego i do obrony polskich granic. Mamy dziś prawo do ochrony polskich granic, polskiej granicy wschodniej i polskiej granicy zachodniej. Mamy prawo, a prezydent ma nawet obowiązek, być strażnikiem bezpieczeństwa Polek, Polaków i polskich dzieci. A nie pchać RP i Europę w pakt migracyjny, który nam zagraża.
Przypomnijmy sobie rok 2015, kiedy pod presją Niemiec i Angeli Merkel, która wprowadziła politykę „otwartych drzwi”, UE zaczęła być zalewana przez obcych kulturowo, często radykalnych ideologicznie przybyszy z Bliskiego Wschodu i z Afryki.
Europa Zachodnia i państwa tzw. starej Unii nie dały sobie rady z nielegalną migracją – mówił dr Nawrocki. Powiedział również, że jego kontrkandydat Rafał Trzaskowski kłamie podczas debat i ukrywa swój prawdziwy pomysł na Polskę po 1 czerwca 2025. – A ten plan jest oczywisty: przyspieszyć pakt migracyjny, przyspieszyć pakt klimatyczny i realizować politykę, która ważna jest dla Brukseli, a nie dla naszego bezpieczeństwa – dodał.
Po przemówieniu dr. Nawrockiego na scenie pojawiła się sekretarz bezpieczeństwa USA, która ostro skrytykowała Trzaskowskiego. – Socjalista wytresowany na lidera – mówiła. Jako ostatni przemówienie wygłosił natomiast prezydent Andrzej Duda, jednak odbyło się ono już po zamknięciu tego numeru „GPC”
Radosne święto zamieniło się w koszmar, gdy kierowca szarej furgonetki wjechał w tłum kibiców FC Liverpool, którzy świętowali zwycięstwo swojej drużyny. Policja twierdzi, że nie był to akt terroryzmu.
W tym roku ostatni poniedziałek maja był w Wielkiej Brytanii dniem wolnym od pracy. Z tej okazji władze Liverpoolu zorganizowały paradę ku czci lokalnej drużyny piłkarskiej, która pod koniec kwietnia zdobyła po raz dwudziesty tytuł mistrza Anglii. Ostatnim razem udało im się to w 2020 r., ale pandemia uniemożliwiła podobne obchody. Tym razem na ulice wyszły setki tysięcy kibiców.
Ok. godz. 18, gdy parada miała się już ku końcowi, w tłum wjechała z dużą prędkością szara furgonetka. Na wstrząsających nagraniach z miejsca zdarzenia widać, że po chwili się zatrzymała. Gdy kibice rzucili się w jej kierunku, próbując wybić szyby i wyciągnąć ze środka kierowcę, ruszyła po raz kolejny.
We wtorek służby poinformowały, że obrażenia odniosło co najmniej 47 osób, w tym czwórka dzieci. 27 z nich trafiło do szpitali, pozostałym udzielono pierwszej pomocy na miejscu. Gdy samochód w końcu się zatrzymał, pod jego kołami znalazło się troje dorosłych i dziecko. Musieli ich uwolnić strażacy. Na szczęście nikt nie zginął, ale burmistrz Liverpoolu Steve Rotheram ujawnił, że cztery osoby są w ciężkim stanie. „To rzuciło bardzo mroczny cień na to, co było bardzo radosnym dniem dla miasta” – dodał przewodniczący rady miejskiej Liam Robinson.
Kierowca furgonetki został zatrzymany na miejscu przez pilnujących parady policjantów. Według świadków policjanci dotarli do niego w ostatniej chwili – wściekły tłum zdążył już wybić szyby w jego samochodzie i niewiele brakło, a zostałby zlinczowany na miejscu. Jego tożsamość nie została na razie ujawniona – w Wielkiej Brytanii policja zwykle zdradza tożsamość podejrzanego dopiero po tym, jak usłyszy on zarzuty.
Na zorganizowanej w środku nocy konferencji policja ujawniła jednak, że aresztowany to 53-letni, mieszkający w okolicy biały Brytyjczyk. W powszechnej opinii zdecydowano się upublicznić tę informację, by powstrzymać plotki, gdyż tego typu zamachy kojarzą się jednoznacznie z islamskim terroryzmem. Na razie nie jest jasne, w jaki sposób udało mu się wjechać na ulicę, która była odcięta barierkami od ruchu.
Motywy sprawcy na razie są nieznane, bada je policja. Zastępca szefa policji z Meyerside Jenny Sims poinformowała jednak, że sprawa na razie nie jest prowadzona pod kątem terroryzmu. Dodała, że ich zdaniem sprawca działał sam i chwilowo nie szukają innych podejrzanych.
ZBROJENIA \ Amerykański sekretarz obrony Pete Hegseth stanowczo odrzucił zarzuty strony chińskiej, jakoby projekt przeciwrakietowego systemu Złota Kopuła przyczyniał się do militaryzacji przestrzeni kosmicznej. Podkreślił, że jego nadrzędnym celem pozostaje wyłącznie ochrona terytorium Stanów Zjednoczonych.
W ubiegłym tygodniu prezydent Donald Trump, w asyście Pete’a Hegsetha, ogłosił ambitny plan budowy nowego systemu obrony przeciwrakietowej Złota Kopula, mającego na celu wzmocnienie bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych wobec rosnących zagrożeń rakietowych. Projekt inspirowany izraelską Żelazną Kopułą zakłada stworzenie zaawansowanej, wielowarstwowej tarczy obronnej, zdolnej do przechwytywania pocisków także w przestrzeni kosmicznej.
Trump zapowiedział przeznaczenie 25 mld dol. z nadchodzącej ustawy finansowej na rozpoczęcie prac, szacując łączny koszt całego systemu na 175 mld dol. Według informacji podanych przez FOX News Złota Kopuła ma osiągnąć pełną gotowość operacyjną jeszcze przed zakończeniem obecnej kadencji 47. prezydenta USA.
– Naszym nadrzędnym celem jest ochrona ojczyzny – podkreślił Pete Hegseth w rozmowie z FOX News Digital, wracając z wizyty w bazie wojskowej Fort Bragg w Karolinie Północnej. Jak zaznaczył, projekt ten stanowi inwestycję o znaczeniu pokoleniowym, wpisującą się w doktrynę „America First” prezydenta Donalda Trumpa.
Hegseth podkreślił, że inicjatywa ma kluczowe znaczenie w kontekście zagrożeń ze strony państw takich jak Rosja i Chiny. Kierownictwo nad projektem ma objąć generał wojsk kosmicznych USA (ang. US Space Force) Michael Guetlein, który zaznaczył, że „Złota Kopuła okaże się nieodzowna dla ochrony przyszłych pokoleń przed postępującym rozwojem technologii rakietowych”.
Tymczasem rzeczniczka chińskiego MSZ Mao Ning oceniła, że system Złotej Kopuły „posiada wyraźnie ofensywny charakter i narusza zasadę pokojowego wykorzystania przestrzeni kosmicznej, zagwarantowaną w Traktacie o przestrzeni kosmicznej”. – Projekt ten zwiększy ryzyko przekształcenia przestrzeni kosmicznej w strefę działań wojennych, wywoła wyścig zbrojeń w Kosmosie i podważy międzynarodowy system bezpieczeństwa oraz kontroli zbrojeń. Wzywamy Stany Zjednoczone do porzucenia prac nad globalnym systemem przeciwrakietowym i jego późniejszym rozmieszczaniem – powiedziała Ning.
Z kolei Kreml oświadczył, że realizacja projektu Złotej Kopuły może stać się impulsem do podjęcia rozmów między Rosją a Stanami Zjednoczonymi w sprawie kontroli zbrojeń. – Ronald Reagan chciał to zrobić już dawno temu, ale technologia po prostu nie była jeszcze dostępna. Nawet się do tego nie zbliżała. Ale teraz już ją mamy. To naprawdę niesamowite. To bardzo ważne. Świat jest dziś niebezpieczny. Powinniśmy to mieć. Chcemy być chronieni – powiedział Donald Trump, odnosząc się do niezrealizowanego programu Strategic Defense Initiative, zaproponowanego przez Ronalda Reagana w 1983 r. Tomasz Winiarski
Dzisiaj w Namibii odbędą się pierwsze w historii tego kraju ogólnokrajowe obchody ku pamięci ofiar masowych mordów dokonanych przez niemieckich kolonizatorów na początku XX wieku. W wyniku brutalnego stłumienia powstania Herero i Nama śmierć poniosło około 100 tys. osób.
Terytorium obecnej Namibii, w latach 1884–1915 znane jako Niemiecka Afryka Południowo-Zachodnia, było jedną z kolonii należących do Drugiej Rzeszy Niemieckiej. W styczniu 1904 r. wybuchło powstanie plemienia Herero, które było wymierzone we władze kolonialne Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej. Pod koniec 1905 r. również plemię Nama zbuntowało się wobec łupieżczych niemieckich rządów. Zryw niepodległościowych tych dwóch plemion został brutalnie stłumiony przez siły kolonialne.
Według różnych szacunków w latach 1904–1908 życie stracić miało od 24 do 100 tys. członków plemienia Herero i około 10 tys. plemienia Nama. Duża część zginęła z głodu i pragnienia na terenach pustynnych. Ludzie ci zostali wypędzeni z rozkazu gubernatora kolonii, a jednocześnie dowódcy niemieckich wojsk kolonialnych gen. Lothara von Trotha. Inne ofiary niemieckich zbrodni trafiały do obozów koncentracyjnych, takich jak Shark Island. W miejscach tych strona niemiecka dopuszczała się eksperymentów medycznych na osadzonych.
Dopiero w 2021 r., po wielu latach nacisków ze strony m.in. władz w Namibii, Niemcy uznali swoje zbrodnie, których dopuścili się w dawnej kolonii. Rząd w Berlinie utworzył ponadto specjalny fundusz, z którego w ciągu 30 lat około 1,1 mld euro ma zostać spożytkowane na opiekę medyczną, projekty infrastrukturalne oraz szkolnictwo w Namibii. Należy podkreślić, że w maju 2023 r. w Warszawie odbyły się konsultacje polityczne polsko-namibijskie, podczas których omawiane były m.in. kwestie historyczne, w tym polskie postulaty reparacyjne względem rządu w Berlinie, i odczuwane do dziś skutki popełnionego przez Niemcy ludobójstwa Herero i Nama.
Dzisiaj zaś mają się odbyć pierwsze w Namibii ogólnokrajowe obchody upamiętniające ludobójstwo, jakiego dopuściła się strona niemiecka w latach 1904–1908. W uroczystościach, które mają odbyć się w ogrodach parlamentu Namibii (Tintenpalast), weźmie udział m.in. prezydent Netumbo Nandi-Ndaitwah. Rząd namibijski poinformował, że uroczystości mają odbywać się co roku i być odpowiednim „momentem do narodowej refleksji i żałoby”. Jak przypomniał portal francuskiego radia RFI, datę 28 maja wybrano, ponieważ tego dnia w 1907 r. władze niemieckie nakazały zamknięcie obozów koncentracyjnych w następstwie międzynarodowej krytyki.