Gazeta Polska Codziennie Numer 3949


Partner Białego Domu

Kurt Zindulka podsumował polskie wybory na portalu Breitbart: „Nawrocki prowadził kampanię jako populista w stylu Trumpa i chrześcijański tradycjonalista, odróżniając się od swojego liberalnego przeciwnika w kwestiach takich jak ideologia LGBTQ+, sensacyjnie umieszczając tęczową flagę na podium Trzaskowskiego podczas debaty transmitowanej w telewizji ogólnokrajowej”.

Przypomniał, że Karol Nawrocki ustawił się bardziej na prawo od ostatniego rządu PiS. Krytykował masową imigrację i twierdził, że „przyjmowanie islamskich imigrantów jest zawsze złe”. Wystąpił również stanowczo przeciwko Zielonemu Ładowi. Jedno nie ulega wątpliwości: jeśli chodzi o Polskę, na pewno pierwszym, a być może jedynym partnerem Białego Domu i samego Donalda Trumpa będzie prezydent, a nie premier.



Tusk potrzebował Trzaskowskiego

Na początku ubiegłego tygodnia Donald Tusk zaliczył rajd po mediach, w histerycznym tonie namawiając do głosowania na Rafała Trzaskowskiego. Teraz, gdy wiemy, jaki był wynik wyborów, zachowanie Tuska jest tym bardziej warte analizy. Wielu komentatorów (i to nawet niektórzy spośród tych wspierających obecny rząd) twierdzi, że Tusk tak silnie zaangażował się w kampanię, aby… zaszkodzić Trzaskowskie-mu, którego ma skrajnie nie znosić. Według zwolenników tej teorii Tuskowi nie zależało na zwycięstwie kandydata Platformy.

Nie wydaje mi się, żeby tak było. Tusk być może faktycznie nie lubi Trzaskowskiego. Ale on potrzebował jak tlenu tego, by jego zastępca został prezydentem. Niewątpliwym celem Tuska jest wprowadzenie w Polsce systemu niemalże autorytarnego i rozprawa z opozycją. Tak by nikt nie mógł stanąć na drodze włączenia Polski w skład berlińsko-brukselskiej federacji eurolandów. Trzaskowski jako prezydent ochoczo pomagałby w dziele inkorporacji Polski. Nawrocki z pewnością Tuskowi nie pomoże.



Wina rządu i Tuska. Przegrani przerzucają się oskarżeniami

Wczoraj wchodzącego na salę sejmową ministra Sławomira Nitrasa przywitała burza oklasków. – Dziękujemy, dziękuje- my – skandowali pod adresem sztabowca Rafała Trzaskowskiego posłowie PiS. I rzeczywiście na pracę zespołu prowa- dzącego kampanię narzekają politycy koalicji rządzącej. Jako błąd strategiczny wskazano m.in. nieprzejmowanie się Po- lakami za granicą. Przez całą kampanię nie zdołano zorganizować wizyty w dużych skupiskach naszych rodaków. Gorz- kich słów wysłuchuje również rząd. Zdaniem „Gazety Wyborczej” nie zrobiono nic, aby pozyskać głosy rolników. Ich zda- niem grupa ta przy stworzeniu odpowiedniej polityki mogłaby być do pozyskania na poziomie 400 tys. głosów. To w połącze- niu z większą mobilizacją mogłoby dać zwycięstwo.

W mediach pojawiają się dwie narracje – jedna, w której winni są rząd i Donald Tusk, i druga, w której o przegranej zadecydowała słabość sztabu. Najchętniej też wina zrzucana jest na polityków innych partii: Szymona Hołownię i Adriana Zandberga. Wczoraj o Koalicji Obywatelskiej brutalnie wypowiedziała się Joanna Mucha. Dawna minister w rządzie Tuska, a dziś posłanka Polski 2050, dosłownie zmasakrowała Koalicję Obywatelską oraz wspierające ją media i pokazała ją jako zbiór amatorów.

„Platforma nie robi analizstrategicznych. Jest tak przekonana o własnej samozajebistości, że analizy strategiczne nie są potrzebne. Platforma uważa, że jest »lepsza« i w związku z tym istnieje moralny obowiązek głosowania na kandydatów Platformy. Oni uważają, że »im to zwycięstwo się po prostu należy« – to cytat za anonimowym przedstawicielem sztabu. W tym przekonaniu wspierają ich prawie wszystkie media” – oceniła Mucha. Jej zdaniem politycy PiS dostosowali bardziej kan- dydata do oczekiwań społecznych i podjęli decyzje, których PO nie była w stanie podjąć ze strachu. Poza tym w sztabie pracowali ludzie, którzy nie umieją prowadzić kampanii. „Platforma wzięła do sztabu tych, co zawsze. Ludzi, którzy PRZEGRALI WSZYSTKIE KAMPANIE, które robili, również tę w 2023 roku.

W 2023 roku Platforma PRZEGRAŁA z PiS-em. Platforma ostatni raz wygrała duże wy- bory w 2011 roku. To półtorej dekady. Od tego czasu Platforma robi cały czas to samo i tak samo i oczekuje innego rezultatu. I robi to samo i tak samo przy ogromnym aplauzie mainstreamowych mediów. Może warto to przemyśleć?” – napisała Mucha.

Jak twierdzi polityk, KO jest zamknięta we własnej bańce i bagatelizuje wszelkie sygnały ostrzegawcze. Jej zdaniem mimo diagnoz społecznych, które posiadają, nie są w stanie wziąć ich pod uwagę. „Platforma zamawia badania, płaci za nie grube pieniądze, a potem jeden członek sztabu z drugim członkiem sztabu siadają i mówią: »eeeee, nie wydaje mi się, MI SIĘ WYDAJE, że jest inaczej«! Widziałam to, słyszałam to, nieraz, nie dwa razy. Nie można ich przekonać, bo to, co im się wydaje, jest najważniejsze. NIE WIEDZĄ, ŻE NIE WIEDZĄ, i pozostają w radości własnej ignorancji” – napisała Mucha. Ona również wskazała, że błędem było zaangażowanie w kampanię Donalda Tuska. „Ktoś to w końcumusi powiedzieć: Panie Pre- mierze, oni przez osiem latswoich rządów SKUTECZNIE nadali Panu zły wizerunek.

Nie zmienił Pan tego. Czy naprawdę badania zaufania społecznego nic dla Pana nie znaczą?” – stwierdziła Mucha. Jak twierdzi, z kampanii powinna się rozliczyć partia, która miała wszystkie narzędzia, aby wygrać wybory, a wśród nich wymienia poparcie mainstreamu, pieniądze i możliwości, które daje rządzenie krajem. We własne piersi zaczęła bić się szefowa sztabu Rafała Trzaskowskiego.

„Przepraszam. Mieliśmy świetnego kandydata, uczciwego i dobrego człowieka, a nie dowieźliśmy. Dziękuję, bo mieliśmy od Was ogromne wsparcie. Jesteście wspaniałym teamem. Bądźcie z Rafałem Trzaskowskim, on zrobił wszystko, co mógł. Ja jeszcze raz przepraszam” – napisała wczoraj Wioletta Paprocka. Rafał Trzaskowski wrócił do pracy w warszawskim ratuszu. Dzisiaj ma otwierać świeżo wyremontowany plac Centralny.



Od komiksu do ulicy

Serię happeningów z superbohaterami rozpoczął „Zorro z Tarnowa”, który w trakcie wiecu Rafała Trzaskowskiego rozwiesił na jednej z kamienic baner z napisem „#ByleNieTrzaskowski”. Zdjęcia i filmy z akcji Zorro w połączeniu z informacją o wszczętym przez policję postępowaniu o wykroczenie popełnione przez postać w stroju herosa w masce odbiły się głośnym echem. – Jako Zorro chciałem działać w imieniu zwykłych obywateli, którzy są niezadowoleni z rządów Donalda Tuska. Wybrałem Tarnów, dlatego że tutaj Donald Tusk ogłosił 100 konkretów. […] Zorro, gdy zakładał maskę, nie robił tego dla siebie, tylko dla zwykłych ludzi. Stąd ten happening – powiedział autor podczas wywiadu na antenie Republiki. Wkrótce słynny Zorro znalazł naśladowców.

Podobne akcje przygotowało dwóch Spider-Manów w Gliwicach oraz Batman w Gdańsku. Ten ostatni został ujęty przez policję, co spotkało się z krytyką dużej części społeczeństwa. Do akcji „Solidarni z Batmanem”, którą zapoczątkował nasz redaktor naczelny Tomasz Sakiewicz, dołączyli liczni internauci. Wróćmy jednak do źródła – skąd wzięli się superbohaterowie, którzy stali się symbolem walki ze złem?

Zorro – ojciec zamaskowanych mścicieli

Zanim świat poznał Batmana i Spider-Mana, na scenie pojawił się Zorro, czyli Don Diego de la Vega – arystokrata, który pod osłoną nocy przywdziewał maskę i walczył z korupcją oraz tyranią w Kalifornii, będącej wówczas kolonią hiszpańską. Diego był synem szanowanego mieszkańca miasteczka Los Angeles, szlachcica Alejandra de la Vega. Powróciwszy z Hiszpanii do Kalifornii, mężczyzna przekonał się, że w jego mieście niepodzielną władzę sprawuje kapitan Monastario, gnębiący podatkami miejscową ludność. Wstrząśnięty tym, postanowił walczyć z niesprawiedliwością. Od tej pory zaczął prowadzić po- dwójne życie: oficjalnie był bogatym próżniakiem, wiejskim dżentelmenem stroniącym od polityki, a kiedy trzeba walczyć z niesprawiedliwością, zakładał czarną pelerynę, maskę i ze szpadą w dłoni ruszał na ratunek potrzebującym. Postać Zorro po raz pierwszy pojawiła się w 1919 r. w powieści „The Curse of Capistrano” autorstwa Johnstona McCulleya (1883–1958).

Pisarz inspirował się prawdziwymi postaciami – m.in. Joaquinem Murrietą. Historia o bohaterze w masce odniosła wielki sukces. Nafali zainteresowania McCulley napisał kilka książek poświęconych postaci, która stała się w krótkim czasie jedną z największych ikon kultury masowej. Zorro był wielokrotnie adaptowany – najpierw w „Znaku Zorro” (1920) z Douglasem Fairbanksem. W kolejnych produkcjach w postać Zorro wcielali się m.in. Tyrone Power (1940), Guy Williams (serial z 1957 r.), Alain Delon (1975), Duncan Regehr (serial z 1990 r.), Anthony Hopkins i Antonio Banderas („Maska Zorro” 1998 i „Legenda Zorro” 2005).

Warto wspomnieć, że Zorro jako pierwszy ukształtował archetyp zamaskowanego mściciela z podwójną tożsamością, co zainspirowało wielu późniejszych twórców komiksowych. Nawet sam Bob Kane przyznał, że Zorro był bezpośrednim wzorem dla Batmana. Styl walki szpadą, czarne przebranie, znak pozostawiany po każdej akcji – wszystko to stało się elementem ikonicz nym, powielanym przez dziesięciolecia.

Batman – mroczny rycerz z Gotham

Batman, czyli Bruce Wayne, zadebiutował w maju 1939 r. w 27. numerze magazynu „Detective Comics”. Jego twórcami byli scenarzysta Bill Finger i rysownik Bob Kane. Jako dziecko Bruce Wayne był świadkiem śmierci swoich rodziców z ręki ulicznego przestępcy. Chłopiec poprzysiągł, że będzie walczył ze zbrodnią. W tym celu doskonalił swoje umiejętności pod okiem mędrców i mistrzów sztuk walk. Korzystając z rodzinnej fortuny, wyposażył się w arsenał gadżetów z motywem nieto- perza: od ikonicznego kostiumu po niesamowite batmobile. W Gotham City przez lata stawiał czoło niebezpiecznym szaleńcom, członkom mafii i złoczyńcom (byli to m.in. Joker, Dwie Twarze, Pingwin, Trujący Bluszcz, Carmine Falcone, Tony Zucco).

Batman pojawiał się na ekranie wielokrotnie, najpierw w kinowych serialach „Batman” (1943) i „Batman and Robin” (1949). Oglądać go można było też w serialu telewizyjnym z Adamem Westem (1966-1968), który doczekał się wersji kinowej. Furorę zrobiły filmy Tima Burtona z Michaelem Keatonem w roli Batmana oraz Jackiem Nicholsonem jako Jokerem z 1989 r. i z Dannym DeVito (Pingwin) w kontynuacji „Powrót Batmana” (1992). Warto wspomnieć o „Batmanie Forever” (1995 z Valem Kilmerem) i „Batmanie i Robinie” (1997 z George’em Clooneyem) w reżyserii Joela Schumachera. Następnie kina podbiła trylogia Christophera Nolana z Christianem Bale’em: „Batman – Początek” (2005), „Mroczny rycerz” (2008) i „Mroczny rycerz powstaje” (2012). W Batmana wcielił się także Ben Affleck, a ostatnio Robert Pattinson w „The Batman” (2022).

Warto dodać, że wspomniany „Mroczny rycerz” z niezapomnianą rolą Heatha Ledgera jako Jokera zdobył aż dwa Oscary i uznanie krytyki na całym świecie. Postać Batmana przez lata dojrzewała – od kolorowej ikony popkultury po mrocznego i skomplikowanego psychologicznie bohatera. To właśnie jego wewnętrzne rozdarcie między sprawiedliwością a zemstą czyni go tak uniwersalnym.

Spider-Man – chłopak z sąsiedztwa

Spider-Man, stworzony przezscenarzystę Stana Lee i rysownika Steve’a Ditko, zadebiutował w sierpniu 1962 r. w „Amazing Fantasy #15”. Peter Parker to zwykły nastolatek, który po ugryzieniu przez radioaktywnego pająka zyskuje supermoce. Choć początkowo chce na nich zarobić, śmierć wuja Bena uczy go odpowiedzialności. Mimo posiadania fantastycznych mocy Peter musi się zmagać z codziennością: opiekuje się samotną ciotką, ma nieprzyjemnego szefa, choruje, nie dosypia. Walka z przestępczością na ulicach Nowego Jorku jest dla niego codziennym obowiązkiem, którego się podjął. Po akcjach długo leczy rany, a jednocześnie musi znosić podejrzenia, że wcale nie jest superbohaterem, ale superzłoczyńcą.

W kinie Spider-Man przeszedł wiele wcieleń. Grali go m.in.: Tobey Maguire w trylogii Sama Raimiego (2002–2007), Andrew Garfield w serii „Niesamowity Spider-Man” (2012–2014), Tom Holland w filmach Marvela (od 2016). Powstały także animowane perełki: nagrodzony Oscarem „Spider-Man Uniwersum” (2018) oraz obsypany nagrodami „Spider-Man: Poprzez multiwersum”(2023).

Świat Spider-Mana stale się rozrasta, pokazując, że bohaterem może być każdy – niezależnie od płci i pochodzenia. Dlaczego powracają dziś? Zorro, Batman i Spider-Man pokazali się w ostatnich dniach na polskich ulicach – tym razem nie na potrzeby filmu, lecz jako forma protestu. Ich obecność w przestrzeni publicznej to odpowiedź na rosnące poczucie absurdu w życiu politycznym. Stanowią też próbę przypomnienia, że bohaterowie – nawet ci fikcyjni – walczą w imieniu za- sad i moralnego ładu, często przeciwko pozornie demokratycznym mechanizmom, które przestają działać.



Trump pogratulował wygranej Nawrockiemu

Pierwsze zdanie z wpisu Trumpa to cytat z powyborczego komentarza stacji informacyjnej NewsMax. – „Gratulacje, Polsko, wybrałaś zwycięzcę” – dodał Trump.

Wsparcie Białego Domu Warto przypomnieć, że na początku maja Karol Nawrocki gościł w Gabinecie Owalnym, a amerykański przywódca udzielił mu wtedy swojego poparcia. Również sekretarz ds. bezpieczeństwa narodowego USA Kristi Noem, czyli jedna z najważniejszych osób w administracji Trumpa, podczas niedawnej konferencji CPAC w Polsce wskazała na Nawrockiego jako faworyta. „Zwycięstwo w Polsce. Gratulacje dla prezydenta elekta Karola Nawrockiego. CPAC był zaszczycony, że mógł wziąć udział w bitwie” – to z kolei wpis Matta Schlappa, organizatora CPAC i przewodniczącego American Conservative Union.

Gratulacje prezydentowi elektowi RP złożył też amerykański sekretarz stanu Marco Rubio. – Rozpoczyna się nowy rozdział dla Polski. Stany Zjednoczone i Polska wspólnie zbudują najbardziej ambitny sojusz w naszej wspólnej historii, w dziedzinie obronności, energii i handlu – podkreślił amerykański polityk.

Okiem mediów

Wybory prezydenckie w Polsce odbiły się głośnym echem także w amerykańskich mediach. Relacje tamtejszych dziennikarzy odzwierciedlały ich podziały ideologiczne – od związków Karola Nawrockiego i Donalda Trumpa, po wskazywanie, że polski prezydent elekt utrzyma proamerykański kurs w polityce zagranicznej.

Telewizja CNN i dziennik „Washington Post” skupiły się na związkach Nawrockiego z Trumpem i wskazywały, że jako prezydent będzie on skutecznie wykorzystywał swoje uprawnienia, w tym weto, do blokowania inicjatyw obecnego rządu. „42-letni historyk będzie teraz dysponował niezwykle silnym prezydenckim wetem, z którego Andrzej Duda często korzystał, by bloko- wać agendę Tuska.

Unia Europejska spoglądała na Tuska jako na wzór do naśladowania w kwestii odwracania skutków populizmu w demokracji, ale zwycięstwo Nawrockiego nie było częścią tego planu” – czytamy na portalu internetowym telewizji CNN.

Dziennik „Washington Post”, wskazywał, że wybory w Polsce zwróciły uwagę opinii międzynarodowej, ponieważ postrzegano je jako element szerszych zmian politycznych zachodzących na świecie. Szczególnie interesowały one obserwatorów w kontekście coraz bardziej napiętych stosunków między Europą a Stanami Zjednoczonymi za prezydentury Donalda Trumpa. Gazeta przypomniała także, że w ostatnim czasie Nawrocki spotkał się z Trumpem w Waszyngtonie, co było odczytywane jako gest poparcia. Dodatkowo tuż przed wyborami amerykańska sekretarz ds. bezpieczeństwa wewnętrznego Kristi Noem wyraziła sym- patię wobec jego kandydatury, sugerując, że jako prezydent mógłby współpracować z administracją Trumpa. Słowa tepadły podczas pierwszej polskiej edycji konferencji CPAC.

Kontynuacja kursu

Z kolei konserwatywne media, jak gazety „Washington Examiner” i „New York Post”, starały się unikać ideologicznego zaangażowania, przedstawiając wygraną Nawrockiego jako kontynuację proamerykańskiego kursu prezydenta Andrzeja Dudy i ciepłych stosunków polsko-amerykańskich. „Wybory trzymały Polskę w napięciu od pierwszej tury głosowania dwa tygodnie wcześniej, ujawniając głębokie podziały w kraju leżącym na wschodniej flance NATO i Unii Europejskiej” – pisał „New York Post”, powielając treść relacji agencji Associated Press o wyborach w Polsce.

Konserwatywna stacja Fox News mówiła o dalszych implikacjach dla wewnętrznej polityki Polski, które niesie ze sobą wybór Nawrockiego. „Niektórzy obserwatorzy w Polsce twierdzą, że niezrealizowane obietnice mogą utrudnić Tuskowi dalsze sprawowanie władzy do następnych wyborów parlamentarnych zaplanowanych na koniec 2027 r.

Zwłaszcza jeśli Prawo i Sprawiedliwość zacznie sugerować możliwość przyszłej współpracy z konserwatystami z jego koalicji” – podkreślono. Znana dziennikarka Fox News Laura Ingraham poświęciła polskim wyborom prezydenckim trzy wpisy na swoim koncie na portalu X. W jednym z nich udostępniła artykuł liberalnego dziennika „New York Times” o Nawrockim z dopiskiem, że ta gazeta jest „rozczarowana faktem, że Polska postanowiła uratować samą siebie”.

Charles Kupchan, pracownik naukowy w think tanku Council on Foreign Relations, przyznał na antenie stacji CBS News, że wybór Nawrockiego to „dobra wiadomość dla NATO, mniej dobra dla Unii Europejskiej”. – Karol Nawrocki to ktoś, kto wspiera Sojusz, popiera przekazywanie większej ilości broni Ukrainie i nie jest prorosyjski, w przeciwieństwie do wielu polityków skrajnej prawicy w Europie – powiedział Kupchan.