Podjąłem decyzję, aby rozporządzenie w sprawie wykazu podmiotów podlegających ochronie oraz właściwych dla nich organów kontroli uzupełnić, listę firm, które znajdują się w tym rozporządzeniu, także o stacje telewizyjne TVN i Polsat – powiedział wczoraj Donald Tusk. Zdaniem prawników jego ruch jest bezprawny i nie niesie żadnych prawnych konsekwencji.
Od kilku miesięcy spekuluje się, że koncern Discovery chciałby sprzedać swoje aktywa w Polsce. To oznacza, że pod młotek trafiłaby m.in. telewizja TVN. Nie ma jednak na nią wielu chętnych. W zasadzie mówi się, że jedynym jest koncern węgiersko-czeski. Tego wystraszyli się dziennikarze TVN, którzy od lat zwalczają Węgry i Viktora Orbána. Wystraszono się również, że wpływy węgierskie będą oznaczały faktycznie wpływy znienawidzonej przy Wiertniczej prawicy. Wczoraj plotki postanowił przeciąć Donald Tusk.
– Podjąłem decyzję, ona będzie miała kształt rozporządzenia Rady Ministrów, przyjmiemy to rozporządzenie w przyszłym tygodniu, tak żeby przeciąć wszelkie spekulacje. Podjąłem decyzję, aby rozporządzenie w sprawie wykazu podmiotów podlegających ochronie oraz właściwych dla nich organów kontroli uzupełnić, listę firm, które znajdują się w tym rozporządzeniu, także o stacje telewizyjne TVN i Polsat – mówił dalej. Tak więc wolą premiera i rządu firmy medialne staną się… firmami strategicznymi. Wiadomość z hurraoptymizmem przyjęli pracownicy TVN, ale politycy opozycji wskazują, że takie działanie to w zasadzie złamanie prawa.
„W świetle prawa nie ma takiej możliwości. To byłaby ingerencja rządu o charakterze quasi-nacjonalizacyjnym naruszająca wolność słowa. Możliwa do realizacji jedynie w systemie autorytarnym. Zgodnie z prawem wykaz spółek strategicznych sporządzany jest na podstawie art. 31 ust. 2 ustawy z 16 grudnia 2016 r. o zasadach zarządzania mieniem państwowym. Wedle tej ustawy spółką o istotnym znaczeniu dla gospodarki państwa może zostać jedynie »spółka z udziałem Skarbu Państwa lub państwowej osoby prawnej«. Samo rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów – wykaz spółek o istotnym znaczeniu dla gospodarki państwa – ma więc charakter wykonawczy wobec ustawy i nie może być wydane bez właściwiej delegacji ustawowej” – wyjaśnia Michał Sopiński, doktor nauk prawnych.
Jednak deklarację Tuska podchwyciło wielu polityków rządzącej koalicji i zaczęli się cieszyć z obronienia TVN. Nie zważając na łamanie prawa zarówno polskiego, jak i zagranicznego. Sprawa wzbudziła z kolei rozbawienie w kręgach opozycji, która podkreśla, że szarża Tuska to próba obrony własnych wpływów w mediach. „Ruch Tuska ws. TVN-u ( Polsat to listek figowy) nie ma nic wspólnego z ochroną polskich interesów.
TVN ani nie jest państwowy, ani polski… Jedyne kryterium jest takie, iż jest to strategiczna tuba propagandowa partyjnego przekazu Tuska. Cel jest jeden: konserwowanie antypolskiej propagandy” – napisał Rafał Bochenek. Komentatorzy śmieją się, że na liście spółek nie ma żadnej z dziedziny rolnictwa. Rząd nie zajął się CPK i atomem, a uznał, że strategiczne są prywatne telewizje. „Dla Tuska TVN jest nie tylko strategiczny, dla niego to kwestia życia lub śmierci politycznej. Kalkulacja jest prosta. Tusk Vision Network było, jest i ma być zawsze” – napisał wczoraj Jan Khantak.
POLITYKA \ Olefiny III to kolejna inwestycja, która została zaorana przez rząd Donalda Tuska. Inwestycja, która miała prowadzić Orlen w nową erę, została zarzucona przez nowe kierownictwo spółki. „Walec koalicji 13 grudnia przejechał już po CPK, a teraz po Olefinach III – największej inwestycji petrochemicznej w Europie, którą miał budować Orlen. Brak ambicji, kompleksy, mikromania. Niszczą wszystko, co mogłoby dać Polsce rozwój. Komu to służy? Wszyscy wiemy – i nie chodzi tu o Polaków. Zatrzymajmy ich! #Nawrocki2025” – napisał po decyzji Jarosław Kaczyński.
PKN Orlen dobrze przygotował się do ogłoszenia zarzucenia programu. Przygotował komunikaty, a nawet specjalny spot uderzający w poprzedniego prezesa Daniela Obajtka. Oskarżono go o to, że nie doszacował kosztów inwestycji. „Błędy zarządcze i projektowe. Ignorowanie zasad ekonomii i megalomania. To właśnie Olefiny 3. Miały kosztować 8,3 mld zł, a kosztowałyby 51 mld zł. Dlatego zatrzymujemy tę inwestycję. Rozpoczynamy natomiast program Nowa Chemia. Znaleźliśmy najlepsze wyjście z najgorszej inwestycji w historii Polski” – napisał w komunikacie Orlen. Zanim jednak służby prasowe polskiego giganta wzięły się do pracy, Wirtualna Polska uderzyła w inwestycję. Taki sam przekaz miał również TVN24 w programie „Czarno na białym”. Na te działania zareagował Daniel Obajtek.
– Zatrzymali największą inwestycję petrochemiczną w Europie i zarazem jedyną w Europie Środkowo-Wschodniej, która jest fundamentem dalszego rozwoju Grupy Orlen. Jej zatrzymanie to zatrzymanie całej gałęzi petrochemii, w którą inwestuje wiele krajów, m.in. Stany Zjednoczone, Arabia Saudyjska, Belgia, Niemcy. Czyżby obecny zarząd koncernu oddawał pole Niemcom w tym zakresie? – stwierdził były prezes Orlenu, a obecnie europoseł PiS. Spółka Orlen znalazła się w głębokim kryzysie i znacznie pogorszyła wyniki finansowe. Przychody za III kwartał w 2024 r. wyniosły 67,9 mld zł, czyli 11,6 mld mniej niż w III kwartale 2023. To przełożyło się na inwestycje.
Nakłady inwestycyjne w III kwartale wyniosły 7,9 mld zł, czyli o 1,1 mld mniej niż rok wcześniej. Dramatycznie spadły również zyski. Zysk netto wyniósł 188 mln zł, czyli o 4,4 mld zł mniej niż w 2023 r. Od początku roku zysk wyniósł 3 mld, co jest dramatycznym spadkiem w stosunku do zeszłorocznych 17 mld zł. W ostatnich dniach Orlen miał przedstawić nową strategię. Nic takiego jednak się nie zdarzyło. Faktem jest, że spółka przez decyzje władz poniesie olbrzymie koszty odszkodowań. Jacek Liziniewicz
Ukraina zmaga się z niskim poziomem mobilizacji do wojska. Problem jest poważny, ponieważ armia nie jest w stanie pokryć nawet bieżących strat, nie mówiąc już o zwiększaniu swojej liczebności. Mimo to prezydent Wołodymyr Zełenski nadal odmawia obniżenia granicy wieku mobilizacyjnego.
Trwająca już od blisko trzech lat rosyjska inwazja na Ukrainie niesie z sobą potężne straty nie tylko po stronie agresora (najnowsze dane Kijowa mówią o ponad 757 tys. żołnierzy Federacji Rosyjskiej, w tym blisko 200 tys. zabitych), lecz także odpierającej ataki armii ukraińskiej.
Kilka dni temu prezydent Wołodymyr Zełenski poinformował, że od początku wojny Ukraina straciła 43 tys. żołnierzy. Rannych zostało kolejnych 370 tys. Dodał również, że nawet połowa wojskowych, którzy odnieśli lekkie obrażenia podczas działań zbrojnych, wraca do czynnej służby. Do tego należy dodać żołnierzy, którzy trafili do rosyjskiej niewoli. Od lutego 2022 r. Ukrainie udało się uwolnić blisko 4 tys. wojskowych, jednak wielu z nich nadal przebywa w rękach wroga.
Od dłuższego czasu ukraińska armia zmaga się też z potężnym spadkiem morale wśród żołnierzy. Wpływ na to ma m.in. brak strategicznych postępów na froncie, a także działania rosyjskiego agresora, który zajmuje nowe ukraińskie tereny najszybciej od wybuchu inwazji.
Kolejny bardzo ważny problem to brak odpowiedniej liczby żołnierzy. Z informacji dochodzących z ukraińskiego Sztabu Generalnego, wynika, że obecne tempo mobilizacji na Ukrainie nie pokrywa nawet bieżących strat, nie mówiąc już o zwiększeniu liczebności sił zbrojnych. Problem, choćby częściowo, mogłoby rozwiązać obniżenie wieku mobilizacyjnego do armii. Obecnie do wojska powoływani są Ukraińcy, którzy ukończyli 25 lat. Warto przypomnieć, że do wiosny br. próg ten był jeszcze wyższy i wynosił 27 lat.
Jak na razie nie zanosi się jednak na to, by w tej kwestii coś uległo zmianie. Przeciwnikiem kolejnego obniżania granicy wieku jest sam prezydent Wołodymyr Zełenski. Tymczasem do podjęcia takiego kroku wezwały ukraińskiego przywódcę Stany Zjednoczone, domagając się, by ustalono go na poziomie 18. roku życia. Zwolennikiem tego typu rozwiązania jest też były naczelny dowódca ukraińskiej armii, a obecnie ambasador w Wielkiej Brytanii, gen. Wałerij Załużny.
Jedyną nowością, o której poinformowały ukraińskie władze, jest wprowadzenie od 1 stycznia 2025 r. obowiązkowego szkolenia wojskowego dla mężczyzn w wieku 18–25 lat.