Do 1989 r. mieliśmy „demokrację ludową”. Przełom w tym roku polegał na zamienieniu tej „demokracji” na „demokrację okrągłostołową”, która przez większość społeczeństwa była traktowana jako prawdziwa demokracja. Zasługą Donalda Tuska jest zdemaskowanie tego przekonania i zastąpienie „demokracji okrągłostołowej” „demokracją walczącą”, która na naszych oczach anihiluje resztki demokracji i unicestwia polskie państwo.
Jak na to reaguje naród? Jego większość jest pogrążona w drzemce: sklepy są pełne towarów, autobusy kursują, dzieci chodzą do szkoły. Nic się, jednym słowem, nie dzieje. Z kolei przerażona mniejszość włącznie ze swoją elitą i prezydentem poprzestaje na biadoleniu, że jest źle, i nie przekształca tego biadolenia w czyn – nie potrafi się zdobyć na czyn ratowania upadającego państwa. A jaki czyn może nas uratować? Mamy kilka możliwości: nowe wybory parlamentarne albo wojna domowa. Wybór należy do rządu.
oe Biden ustanowił znaczący precedens, skracając w ciągu jednego dnia blisko 1500 wyroków oraz udzielając 39 ułaskawień. Podkreślając ideę „drugiej szansy”, Biden zaznaczył, że jego decyzje mają na celu eliminację niesprawiedliwości w systemie sądowniczym, zwłaszcza wobec osób skazanych za łagodniejsze przestępstwa, w tym te związane z narkotykami. Dla porównania Donald Trump w trakcie swojej pierwszej kadencji przyznał 143 ułaskawienia i 93 skrócenia wyroków, co pokazuje wyraźne różnice w podejściu obu prezydentów do polityki ułaskawień.
Prawo do ułaskawiania osób, wobec których toczą się postępowania karne, jest powszechnym przywilejem prezydentów na całym świecie, również w Stanach Zjednoczonych. Jak wynika z informacji zamieszczonych na stronie internetowej Departamentu Sprawiedliwości USA, tylko 12 grudnia br. Joe Biden ułaskawił 39 osób oraz złagodził wyroki 1499 skazanym. W skali historycznej dane wskazują, że ustępujący 46. prezydent USA wydał najwięcej aktów łaski spośród wszystkich prezydentów – ułaskawił już łącznie 8027 osób.
Uzasadniając swoje decyzje, Biden podkreślił, że działania te wspierają proces resocjalizacji oraz pomagają zmniejszać nierówności w wyrokach, zwłaszcza wobec osób skazanych za niegroźne przestępstwa. – Jako prezydent mam wielki przywilej okazywania łaski ludziom, którzy wykazali skruchę i przeszli resocjalizację, przywracania Amerykanom szans na udział w codziennym życiu i wnoszenie wkładu w swoje społeczności oraz podejmowania działań w celu eliminacji dysproporcji w wyrokach dla nieagresywnych przestępców, zwłaszcza skazanych za przestępstwa narkotykowe – powiedział Biden.
Podczas swojej pierwszej kadencji w Białym Domu Donald Trump znacznie rzadziej korzystał z prawa łaski. Dane wskazują, że objął nim łącznie jedynie 236 skazanych – 143 z nich ułaskawił, a 93 skrócił wyroki. Ukazuje to istotne różnice w podejściu do tej kwestii między nim a Bidenem.
Trump, który ponownie obejmie urząd prezydenta 20 stycznia, podczas kampanii prezydenckiej zapowiedział kolejne ułaskawienia, w tym dla niektórych uczestników tzw. ataku na Kapitol z 6 stycznia 2021 r. Spekuluje się również, że mógłby ułaskawić samego siebie w związku z dwoma federalnymi postępowaniami prowadzonymi przeciwko niemu. Sam Trump w przeszłości stanowczo zaprzeczał, jakoby rozważał taki krok. – Powiedziałem: ostatnią rzeczą, jaką bym zrobił, jest ułaskawienie samego siebie. Myślę, że to bardzo mało prawdopodobne. Co zrobiłem źle? Niczego nie zrobiłem źle.
Chcecie powiedzieć, że dlatego, że zakwestionowałem wybory, chcą mnie wsadzić do więzienia? – mówił we wrześniu 2023 r., odnosząc się do prowadzonej przeciwko niemu sprawy dotyczącej prób wpływania na wynik wyborów prezydenckich w 2020 r.
Stronnicy polityczni Bidena oraz zwolennicy liberalnego podejścia do prezydenckich ułaskawień mają nadzieję, że urzędujący prezydent dokona jeszcze większej liczby ułaskawień. – Prawo łaski jest jednym z obszarów, po których można oceniać intencje prezydenta w sprawie systemu sprawiedliwości, ponieważ do jego zastosowania nie potrzebuje niczyjego wsparcia. Wystarczy jedynie jego wola i podpis – stwierdziła Rachel Barkow, profesor prawa na Uniwersytecie Nowojorskim.
National Public Radio informuje, że wpływowy demokratyczny kongresmen z Karoliny Południowej Jim Clyburn, będący bliskim sojusznikiem prezydenta Joego Bidena, zabiega u niego o skrócenie wyroków osób skazanych na karę śmierci.
Pamiętamy o nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r., kiedy ekipa przestępców z hersztem bandy Wojciechem Jaruzelskim na czele wypowiedziała wojnę narodowi. Zginęło co najmniej 100 Polaków. Ale nie możemy zapomnieć też o 12 grudnia 1970 r., w propagandzie czerwonych przestępców przedstawianym jako początek „krwawego grudnia”.
Naprawdę była to masakra Polaków, przede wszystkim robotników. W starciach z milicją i wojskiem śmierć poniosły co najmniej 44 osoby, ponad 1100 zostało rannych, blisko 3 tys. aresztowano. Rozkaz użycia broni palnej przeciwko demonstrującym wydała wierchuszka PZPR. Obok Władysława Gomułki, Mariana Spychalskiego, Józefa Cyrankiewicza i Wojciecha Jaruzelskiego był m.in. Tadeusz Pietrzak. Sylwetka gorliwego komunisty
Pietrzak – późniejszy komunistyczny generał brygady, wiceminister spraw wewnętrznych PRL – osobiście zabijał chłopaków z NSZ. Rzucał granaty w mordowanych żołnierzy, kpt. Henryka Flamego ps. Bartek, uczestnicząc w stalinowskiej zbrodni: operacja „Lawina” była największym – po obławie augustowskiej – masowym mordem UB i NKWD na polskim podziemiu niepodległościowym.
Tadeusz Pietrzak, urodzony w 1926 r. we wsi Pacyna na Mazowszu, był nie tylko szychą w komunistycznej cywilnej bezpiece. Życie poświęcił jeszcze bardziej zbrodniczemu kontrwywiadowi wojskowemu. Bo ten „zasłużony” towarzysz pełnił funkcję zastępcy szefa Informacji Wojskowej (Główny Zarząd Informacji WP), przekształconej następnie w Wojskową Służbę Wewnętrzną. W późniejszym okresie – jako dowódca wojsk wewnętrznych – nadzorował przestępczy Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Czerwoną karierę rozpoczął w czasie II wojny światowej w podporządkowanej Sowietom Gwardii Ludowej/Armii Ludowej. Potem „służył” w Milicji Obywatelskiej, m.in. jako komendant wojewódzki MO w Warszawie i Poznaniu (był nim również podczas pacyfikowania powstania poznańskiego w czerwcu 1956 r.). Do tej struktury wrócił w 1965 r. na stanowisko komendanta głównego. W latach 1968–1978 był wiceministrem spraw wewnętrznych.
I jeszcze jedna haniebna rola, wspomniana na początku. W grudniu 1970 r. Tadeusz Pietrzak uczestniczył w naradzie w gabinecie I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki, podczas której podjęto decyzję o użyciu broni wobec protestujących na Wybrzeżu. Ale przecież miał doświadczenie z poznańskiego Czerwca. Nagroda za zbrodnie
Za wszystkie swoje zbrodnie i nikczemności został ostatecznie dyplomatą: w latach 1978–1983 był ambasadorem PRL w Budapeszcie. Zasłużony utrwalacz władzy „ludowej” czas umilał sobie również pisaniem bajek o komunistycznej partyzantce. Był też – a jakże – „społecznikiem”. Pełnił funkcje w Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, który w III RP w ramach „obalania” komuny został przemianowany na Związek Kombatantów RP i byłych Więźniów Politycznych, gdzie m.in. przewodniczył Krajowej Radzie Żołnierzy Armii Ludowej.
I jeszcze jedna ważna fucha. Wiceprezesowanie i szefowanie w latach 1978–1990 Polskiemu Związkowi Łowieckiemu. Żeby tego było mało, należał do Międzynarodowej Rady Łowieckiej, w ramach której był wiceprezesem Komisji Ptactwa Migrującego (1973–1990). W związku z tym kolejnym zamiłowaniem w 2016 r. można było przeczytać (na portalu ZywiecwSieci.pl) wspomnienie następcy Pietrzaka na stanowisku prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej Andrzeja Gduli: „Tadeusz pełnił w swym życiu wiele eksponowanych funkcji i mógł posługiwać się różnymi tytułami: od ambasadora i ministra po profesora i prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej, jednak wszystkim znany był jako generał. Kiedyś, zapytany przez jednego z myśliwych, jak ma się do niego zwracać, odpowiedział bez namysłu: »Tadeusz«”.
Zdaniem Andrzeja Gduli: „generał zawsze był bezpośredni, zdecydowany i skromny. Niewiele osób dziś o tym pamięta, że to właśnie dzięki Jego osobistym wpływom i zabiegom na początku lat 70. ubiegłego wieku udało się udaremnić pierwszy poważny zamach na autonomię Polskiego Związku Łowieckiego. Dzięki Tadeuszowi, w wyniku przyjętej nowelizacji ustawy Prawo łowieckie, zamiast, jak planowano, całkowitej degradacji, uzyskaliśmy o wiele mocniejsze umocowanie ustawowe w procesie decyzyjnym oraz przejęliśmy odpowiedzialność za prowadzenie gospodarki łowieckiej w całym kraju”.
Kim jest Andrzej Gdula? To ojciec polityka Macieja Gduli. Gdula senior do dziś jest honorowany przez władze Żywca jako honorowy obywatel, a w latach 80. prawa ręka zbrodniarza Kiszczaka. Zdaniem historyka Antoniego Dudka został skierowany tam z PZPR, aby „zrobić porządek w resorcie po zabójstwie ks. Popiełuszki”. Po zrealizowaniu tej misji awansował do KC PZPR jako kierownik „wydziału społeczno-prawnego ds. stosunków z MSW, MON i Kościołami”. Innymi słowy z ramienia partii nadzorował komunistyczne służby specjalne, w tym zbrodniczą sekcję „D” Departamentu IV MSW (zabójstwa i dezintegracja przeciwników politycznych w Kościele).
Pochówek komunisty na Powązkach
Tadeusz Pietrzak zmarł w 2014 r. Przeciwko pochówkowi zbrodniarza na Powązkach Wojskowych protestował Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych Okręg Podbeskidzie: „Powtórnie informujemy, m.in. na podstawie jego własnych zeznań złożonych przed prokuratorem Oddziałowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach, że był on uczestnikiem zbrodniczej operacji Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, w trakcie której, we wrześniu 1946 roku uczestniczący w niej funkcjonariusze zamordowali w okolicach miejscowości Stary Grodków i Barut na Śląsku Opolskim żołnierzy Narodowych Ził Zbrojnych ze Zgrupowania Partyzanckiego pod dowództwem kpt. Henryka Flame ps. Bartek”.
I dalej: „Państwowy i wojskowy charakter pogrzebu zostanie przez nas potraktowany jako jednoznaczne opowiedzenie się organizatorów takiej formy pochówku po stronie oprawców żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego” – napisali kpt. Władysław Foksa, prezes honorowy, i Władysław Sanetra, prezes Okręgu Podbeskidzie, którzy wcześniej wnioskowali o degradację skompromitowanego gen. Pietrzaka do stopnia szeregowca i odebranie odznaczeń państwowych, w tym Orderu Virtuti Militari. Ówczesny prezydent RP Bronisław Komorowski pozostał wobec tych wniosków obojętny.
To, co się udało, to zablokowanie przez Fundację „Łączka” podczas pogrzebu Tadeusza Pietrzaka na Powązkach Wojskowych asysty honorowej szykowanej już przez Garnizon Warszawa. Dziś ponownie wnioskuję o pozbawienie tego zbrodniarza komunistycznego Orderu Virtuti Militari. I przeniesienie grobu z Powązek – nekropolii chwały polskiego oręża – na cmentarz komunalny. Tadeusz Płużański