Zastanawiam się, jakie procesy decyzyjne prowadzą do takich sytuacji, jak najazd ABW na klasztor dominikanów. Podobno szukano byłego ministra Marcina Romanowskiego, który według rządowych mediów miał ukrywać się w Hiszpanii. Problem w tym, że klasztor jest w Lublinie. Ostatecznie Romanowski znalazł się na Węgrzech, gdzie rząd udzielił mu azylu politycznego.
Sprawa byłaby śmieszna, gdyby nie cały kontekst. Najazd na klasztor zrobiono po to, żeby szukać człowieka, którego główną winą było wydawanie pieniędzy na wozy strażackie. Chwilę wcześniej ten sam rząd wypuścił ruskiego szpiega, dając mu bardzo istotne dane ze śledztwa w jego sprawie. To, że mamy do czynienia z gangiem Olsena, chyba nie ulega wątpliwości. Problem w tym, że nawet taki gang może komuś zniszczyć życie.
Najazd na klasztor dominikanów, uchodzących za najbardziej liberalnych i skłonnych do rozmów z dzisiejszymi władzami, pokazuje, że weszliśmy na nowy etap opiłowywania katolików. I dzieje się to w czasie, gdy kandydat obozu władzy zaczyna udawać gorliwego katolika. Nawet tu mają chaos…
INFRASTRUTURA ENERGETYCZNA \ Po zmasowanym rosyjskim ataku na infrastrukturę energetyczną Ukrainy przyszły wysłannik Donalda Trumpa ds. Ukrainy i Rosji gen. Keith Kellogg stwierdził, że „Stany Zjednoczone są bardziej niż kiedykolwiek zdeterminowane, aby zaprowadzić pokój w regionie”. Rosjanie w Boże Narodzenie przeprowadzili zmasowany atak na ukraińską infrastrukturę energetyczną przy użyciu aż 184 dronów oraz rakiet. Ukraińskiej obronie powietrznej udało się zniszczyć jedynie 55 pocisków manewrujących, cztery pociski kierowane i 54 drony. Część z rosyjskich rakiet i dronów przedarła się i uderzyła w cele, takie jak elektrownie cieplne.
Atak ten doprowadził do przerw w dostawie prądu dla tysięcy Ukraińców. Z kolei władze obwodu dniepropietrowskiego poinformowały o śmierci jednej osoby w wyniku uderzeń dronowo-rakietowych. Ukraiński prywatny koncern DTEK zauważył, że był to już trzynasty poważny atak na ukraiński sektor energetyczny w tym roku.
– Putin celowo wybrał Boże Narodzenie jako dzień przeprowadzenia ataku. Co może być bardziej nieludzkiego? Ponad 70 pocisków rakietowych, w tym rakiety balistyczne i ponad sto dronów bojowych. Celem jest nasz [sektor] energetyczny. [Rosjanie] dążą do wywołania blekautu na Ukrainie – powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Rosyjskie ataki na Ukrainę zostały potępione zarówno przez ustępującą administrację Joego Bidena, jak i bliskich współpracowniów prezydenta elekta USA Donalda Trumpa. „Celem tego skandalicznego ataku było odcięcie dostępu narodu ukraińskiego do ciepła i prądu w zimie oraz narażenie bezpieczeństwa sieci. Powiedzmy to jasno: naród ukraiński zasługuje na życie w pokoju i bezpieczeństwie” – napisał Joe Biden w oświadczeniu. Prezydent USA polecił przy tym Departamentowi Obrony kontynuowanie dostaw broni dla Ukrainy.
Od momentu rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę z lutego 2022 r. Stany Zjednoczone przeznaczyły 61,4 mld dolarów na dozbrojenie strony ukraińskiej. – Boże Narodzenie powinno być czasem pokoju, jednak Ukraina została brutalnie zaatakowana. Jesteśmy tym bardziej zdeterminowani, by zaprowadzić pokój w regionie – oświadczył w środę przyszły wysłannik Donalda Trumpa ds. Ukrainy i Rosji gen. Keith Kellogg.
Z kolei w przedświątecznym wywiadzie dla telewizji Fox News gen. Kellogg stwierdził, że pokój w Ukrainie jest dla Donalda Trumpa priorytetem numer jeden w polityce zagranicznej, a celem jest zaprowadzenie trwałego pokoju w regionie. Paweł Kryszczak
USA PO WYBORACH \ Prezydent elekt zmaga się z wyzwaniami dotyczącymi wpływu na republikańskich ustawodawców, zwłaszcza w kwestii limitu zadłużenia. Aż 38 republikanów sprzeciwiło się jednej z wersji prowizorium budżetowego, która zakładała zawieszenie limitu zadłużenia, uzasadniając to koniecznością cięć budżetowych. Choć część republikanów uważa, że to głosowanie nie podważa pozycji Trumpa w partii, portal TheHill.com wskazuje, że jest to przejaw rosnącej asertywności politycznej wśród prawicowych członków Izby Reprezentantów.
Uchwalenie w ostatniej chwili nowego prowizorium budżetowego przez Kongres USA ujawniło nie tylko nierozwiązane kwestie, lecz także potencjalne problemy dla Partii Republikańskiej, która w styczniu przejmie pełnię władzy w kraju.
Znaczący sprzeciw konserwatywnych kongresmenów wobec niektórych propozycji budżetowych, wspieranych przez prezydenta elekta Donalda Trumpa, budzi wątpliwości co do jedności w partii. Przeciw jednej z wersji prowizorium zagłosowało aż 38 republikanów z Izby Reprezentantów, co uniemożliwiło jej przyjęcie. Ostateczna wersja, która przeszła w izbie niższej, zebrała nadal 34 głosy sprzeciwu wśród republikanów. Kongresmeni tłumaczyli swój opór zapisami w projekcie, które zakładały zawieszenie limitu zadłużenia publicznego (debt ceiling) i nacisk na cięcia budżetowe.
– Kiedy byłam członkinią Izby Reprezentantów, udawało nam się zebrać znaczniejsze większości, ale też nie były one tak wymowne. Przede wszystkim mieliśmy bardziej zgrany zespół. Niestety, tego ducha już dziś w izbie nie ma – stwierdziła senator Shelley Moore Capito z Wirginii Zachodniej, odnosząc się do wewnętrznych podziałów w partii.
Zdaniem Capito sprzeciw wobec popieranego przez Trumpa prowizorium budżetowego niekoniecznie świadczy jednak o osłabieniu jego wpływu na Partię Republikańską. – Nie sądzę, żeby to koniecznie oznaczało, iż prezydent straci swoją władzę. Uważam jednak, że republikanie z Izby Reprezentantów zaczynają bardziej zaznaczać swoją pozycję – powiedziała.
Serwis TheHill.com zauważył, że asertywność niektórych konserwatywnych członków Kongresu wzrasta, co pozwala im głosować niezależnie, nawet jeśli mają sympatie wobec Trumpa. – Jeśli będziesz wywierać presję na tych ludzi, a mimo to zagłosują przeciw, to tylko ich ośmieli, a w przyszłości dużo łatwiej będzie im głosować na „nie”. Nie możemy sobie na to pozwolić, biorąc pod uwagę wszystkie obietnice, które musimy spełnić – skomentował senator Thom Tillis z Karoliny Północnej.
Niektórzy republikanie zauważali, że Trump nie wykazywał większego zaangażowania w przekonywanie sprzeciwiających się mu kongresmenów. Senatorzy Cynthia Lummis z Wyomingu i Markwayne Mullin z Oklahomy podkreślili, że Trump nie podjął nawet prób bezpośrednich rozmów, które mogłyby skłonić część przeciwników prowizorium do zmiany stanowiska. Według ich oceny liczba głosów sprzeciwu mogłaby zmniejszyć się o połowę, gdyby prezydent elekt osobiście zainterweniował, angażując się w negocjacje. Tomasz Winiarski