Gazeta Polska Codziennie Numer 3911


Kolejna wpadka rządu Tuska z zakresu komunikacji strategicznej

Dowództwo armii USA w Europie i Afryce ogłosiło planowane przemieszczenie amerykańskiego sprzętu wojskowego i personelu z Jasionki do innych lokalizacji w Polsce. Komunikat strony amerykańskiej pojawił się chwilę przed medialnymi spekulacjami w sprawie wycofania części wojsk amerykańskich z Polski i Rumunii. – Niestety komunikacja strategiczna, która jest elementem polityki bezpieczeństwa państwa, po raz kolejny przerosła rząd Donalda Tuska – mówi Stanisław Żaryn. – W przypadku medialnych spekulacji doradzałbym daleko idącą powściągliwość. Siły USA w naszym kraju mogłyby zostać nawet wzmocnione. Niestety kierunek amerykański został odpuszczony przez rząd Tuska – dodaje doradca prezydenta RP.

Do komunikatu strony amerykańskiej w sprawie dyslokacji jednostek Wojsk Lądowych USA (US Army) z Jasionki do innych części Polski odniósł się Sztab Generalny Wojska Polskiego. – Działania te wynikają z planów przyjętych po szczycie NATO w Waszyngtonie w 2024 r. – Infrastrukturę Rzeszów-Jasionka rozwinięto na potrzeby wsparcia sojuszniczego Ukrainy w ramach misji NSATU. Wybrane jednostki amerykańskie dotychczas lokowane na terenie habu Rzeszów-Jasionka są przenoszone do innych baz wojskowych funkcjonujących w Polsce, równocześnie optymalizując koszty utrzymania.

Wsparcie Ukrainy w wymiarze donacyjnym, szkoleniowym i wywiadowczym jest realizowane na bieżąco – poinformował Sztab Generalny Wojska Polskiego. Jak podkreśla Stanisław Żaryn, rząd powinien odpowiednio wcześniej przygotować strategię działania informacyjnego, po to żeby nie wywoływać paniki. – Widzimy, że doszło do zaniedbań w tym zakresie, co pokazuje nieodpowiedzialność rządu. Jest to kolejna ewidentna wpadka z zakresu komunikacji strategicznej rządu Tuska – zauważa ekspert.

Z kolei według ustaleń amerykańskiego portalu NBC News Pentagon rozważa wycofanie 10 tys. żołnierzy amerykańskich z krajów Europy Wschodniej, takich jak Polska i Rumunia. – Te medialne spekulacje są nieprawdziwe i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – mówi doradca prezydenta RP Stanisław Żaryn.

Zdaniem Żaryna polski rząd powinien być realnie obecny w USA i prowadzić rozmowy z Departamentem Obrony i Stanu po to, aby tłumaczyć, że taka decyzja, a mianowicie przeniesienie sił amerykańskich z Polski, byłaby szkodliwa nie tylko dla naszego kraju, ale i dla całego NATO, czyli również dla USA. Tym dzisiaj powinien się zajmować. – Widać, że niestety kierunek amerykański został odpuszczony przez Donalda Tuska – kończy ekspert.



Powrót do ojczyzny czy chęć integracji

ODBUDOWA KRAJU \ W artykule zamieszczonym na jednym z ukraińskich portali Olena Sołodownikowa analizuje problem integracji ukraińskich uchodźców w krajach przyjmujących oraz kwestię ich ewentualnego powrotu po zakończeniu wojny. Jak zauważa Sołodownikowa, 7 mln Ukraińców opuściło kraj, uciekając przed wojną, a pół miliona Białorusinów przebywa na wygnaniu z powodu represji w ojczyźnie. Autorka analizuje, co jest główną przyczyną emigracji, czym różnią się motywacje Ukraińców i Białorusinów oraz jak zachęcić migrantów do powrotu do domu.

Jedna z mieszkających w Polsce uchodźczyń, pytana o ewentualny powrót do ojczyzny, wyraża obawę o możliwość znalezienia pracy w Kijowie i dodaje, że jej starsza córka już przyzwyczaiła się do miejscowej szkoły. Osobną kwestią jest to, czy po zakończeniu walk będzie można liczyć na trwały pokój. „Dla mnie głównym problemem związanym z powrotem nie jest praca, ale bezpieczeństwo moich dzieci. Wyjeżdżaliśmy pod ostrzałem i nie chcemy znów tego przeżywać”. Switłana Odynec z Uniwersytetu w Göteborgu uważa, że dzieci są jednym z ważniejszych czynników, które zatrzymują Ukraińców za granicą.

„Bezpieczeństwo dzieci i chęć zapewnienia im edukacji to nasz wzorzec kulturowy. Wiele kobiet opuściło swoje rodziny przed wojną, by zarobić na edukację swoich dzieci”. Z drugiej strony, według Odynec, Polska nie ma na celu zakorzenienia ukraińskich migrantów, mogą więc oni zostać dość szybko odesłani do domu. „W Polsce oferują im głównie nisko wykwalifikowane, proste prace – sortowanie, praca na kasie, praca opiekunki. Problem w tym, że w Polsce nie wymaga się ani nie zapewnia obowiązkowej nauki języka polskiego”.

Co więcej, wielu ukraińskich uchodźców żyje w dwóch krajach. Pracując w Polsce, regularnie jeżdżą do domu, aby odwiedzić bliskich lub leczyć zęby. W przeciwieństwie do Ukraińców białoruscy migranci nie mogą sobie na to pozwolić: większość z nich wyjeżdża z powodów politycznych i w ojczyźnie grozi im aresztowanie. Co ciekawe, w przypadku Białorusinów spory procent imigrantów stanowią wysoko wykwalifikowani specjaliści i przedsiębiorcy. W latach 2020–2024 wydano Białorusinom w Polsce 140 tys. zezwoleń na pobyt (70 proc. z nich chce wrócić do ojczyzny, gdy tylko ustaną tam represje polityczne). Z kolei z 991 tys. ukraińskich uchodźców mieszkających w Polsce powrót planuje 31 proc. Czynnik ekonomiczny jest ważny dla 13 proc. Białorusinów i 37 proc. Ukraińców – wynika z badania ośrodka BEROC. (as)



Wojna musi wrócić tam, skąd przyszła

Wojna musi wrócić tam, skąd przyszła Dodano: 09/04/2025 - Numer 3911 - 09.04.2025

KONFLIKT ZBROJNY \ Ukraińskie siły prowadzą operacje bojowe w obwodach biełgorodzkim i kurskim na terytorium Rosji – poinformował Wołodymyr Zełenski, pierwszy raz potwierdzając wcześniejsze doniesienia mediów. Głównym celem prowadzonych akcji jest ochrona ukraińskich miast znajdujących się w pobliżu granicy, w obwodach sumskim i charkowskim. – Wojna musi wrócić tam, skąd przyszła – podkreślił ukraiński przywódca. Dodał przy tym, że dzięki takim działaniom udało się zmniejszyć rosyjską presję na inne obszary frontu, w tym przede wszystkim w obwodzie donieckim.

Jak informuje ukraiński projekt analityczny DeepState, najeźdźcy nadal posuwają się w kierunku miejscowości Łyman, która jest położona na północ od Kramatorska, będącego najważniejszym miastem w obwodzie donieckim kontrolowanym przez Kijów. Jest to kluczowa miejscowość w strefie walk na wschodzie Ukrainy, gdyż znajdują się tam strategiczne skrzyżowania obwodów donieckiego, ługańskiego i charkowskiego. Kontrola tego rejonu daje możliwość wpływania na logistykę zaopatrzenia, ruchy wojsk, a także przeprowadzanie operacji wojskowych.

Ataki Rosjan trwają w rejonie Nowomychajliwki, a ich siły odniosły sukcesy taktyczne w okolicach Newśka i Nowego. Eksperci z DeepState wskazują na przewagę Rosjan w dronach i zdolnościach uderzeniowych i oceniają, że sytuacja ukraińskich sił w tym rejonie się pogarsza. Z kolei amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) ocenia, że napastnicy koncentrują się na stworzeniu warunków pomagających w zaatakowaniu w nadchodzących miesiącach Borowej i Łymanu. (pp)



Politycy Zjednoczenia Narodowego mówią o obaleniu rządu

Politycy Zjednoczenia Narodowego (RN) coraz głośniej mówią o wotum nieufności dla rządu François Bayrou. Jak zauważa Kacper Kita, publicysta Nowego Ładu, przez tego typu głosy RN chce pokazać, że pomimo trwającego procesu i utraty przez Marine Le Pen na pięć lat biernego prawa wyborczego jej ugrupowanie nie będzie uległe wobec rządu, który nie zrealizował żadnej z zapowiedzi wysuwanych pod adresem lepenistów.

W ostatnich dniach politycy Zjednoczenia Narodowego coraz głośniej mówią o możliwym wotum nieufności dla centrowego i mniejszościowego rządu François Bayrou. W rozmowie z RTL przewodniczący Zjednoczenia Narodowego Jordan Bardella stwierdził, że obecny rząd niewiele robi. W podobnym tonie wypowiedział się Sébastien Chenu, który mówił o graniu na czas przez Bayrou i wymęczeniu członków Zgromadzenia Narodowego. – Rząd Bayrou na razie nie zrealizował żadnej z zapowiedzi wysuwanych pod adresem Marine Le Pen. Nie ma żadnego posunięcia się naprzód, jeśli chodzi o zaostrzenie polityki migracyjnej czy też wprowadzenie ordynacji proporcjonalnej – mówi Kacper Kita, publicysta Nowego Ładu.

Wskaźnik poparcia dla rządu François Bayrou po ponad trzech miesiącach od zaprzysiężenia spadł do bardzo niskiego poziomu 17 proc. – wynika z opublikowanego w „Le Figaro Magazine” badania opinii publicznej. Z kolei w sondażu Odoxa ponad 80 proc. Francuzów krytycznie ocenia politykę zdrowotną, edukacyjną, migracyjną oraz ekonomiczną realizowaną przez mniejszościowy gabinet. – Zbliżamy się do momentu, w którym pojawia się dylemat, co jest lepsze: czy stabilność, czy obalenie rządu, i nastroje społeczne przesuwają się w drugim kierunku – zauważa ekspert ds. Francji.

Jak jednak podkreśla publicysta Nowego Ładu, do obalenia rządu potrzebne byłyby głosy nie tylko lepenistów, ale również Partii Socjalistycznej. – W przypadku elektoratu Zjednoczenia Narodowego wyraźna większość nie chce tego rządu, ponieważ nie realizuje on wcześniejszych obietnic. Z drugiej jednak strony elektorat socjalistów jest podzielony podobnie jak sama partia, w której skrzydło centrowe chcące dogadać się z Macronem rywalizuje z grupą mówiącą o ostrzejszym podejściu do obecnego rządu i prezydenta – tłumaczy Kita. Jak wyjaśnia publicysta Nowego Ładu, Partia Socjalistyczna nie jest ugrupowaniem jednoosobowego kierownictwa jak Zjednoczenie Narodowe. U socjalistów mamy do czynienia z różnymi frakcjami, a sama pozycja Oliviera Faure’a w partii nie jest tak silna jak Marine Le Pen w RN.